Rozprawa w procesie gangsterów ze sprawy Papały

PAP |

publikacja 10.02.2010 10:45

W środę zaczęła się pierwsza rozprawa w procesie gangsterów Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik i Ryszarda Boguckiego, oskarżonych o współudział w zabójstwie b. szefa policji gen. Marka Papały w 1998 r.

Rozprawa w procesie gangsterów ze sprawy Papały Marek Piekara /GN

Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, tego dnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie zostanie odczytany akt oskarżenia; być może zaczną się też wyjaśnienia oskarżonych.

Po niedawnej śmierci płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, procesowi towarzyszą szczególne środki bezpieczeństwa. Oskarżonych wprowadzono do sali w asyście uzbrojonych po zęby policyjnych antyterrorystów. Zeznania Zirajewskiego, który miał być świadkiem w tym procesie, będą tylko odczytane, a sąd oceni ich przydatność dla sprawy.

Zieliński, osławiony gangster z grupy pruszkowskiej, jest oskarżony o nakłanianie Zirajewskiego do zabójstwa Papały za 40 tys. dolarów. "Słowik" - skazany m.in. w 2004 r. na 6 lat więzienia za założenie tego gangu i kierowanie nim - przebywa w areszcie od czasu ekstradycji z Hiszpanii w 2003 r. Zarzut ws. Papały dostał w 2005 r.

Od 2003 r. na Boguckim, innym gangsterze z "Pruszkowa", ciąży zarzut nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów Zbigniewa G. do zabójstwa Papały oraz obserwowania miejsca zabójstwa Papały. Boguckiego zatrzymano w 2001 r. w Meksyku, który wydał go Polsce. Odsiaduje już wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego, "Pershinga".

Akt oskarżenia wobec obu Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała do sądu w listopadzie 2009 r. Wciąż trwa śledztwo (przeniesione niedawno do Łodzi) wobec polonijnego biznesmena z Chicago Edwarda Mazura podejrzanego o zlecenie mordu na Papale. "Chcieliśmy, i taki był nasz pierwotny zamiar, skierować akt oskarżenia wobec wszystkich trzech podejrzanych, czyli Ryszarda B., Andrzeja Z. i Mazura" - mówiła w listopadzie 2009 r. prok. Elżbieta Grześkiewicz. W lipcu 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się jednak na ekstradycję Mazura do Polski, uznając, że przedstawione dowody nie są wystarczające, a Zirajewski - niewiarygodny jako główny świadek oskarżenia.

"Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana Mazura, sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa" - oświadczył sędzia Arlander Keys. Nakazał zwolnienie Mazura z aresztu, w którym przebywał od października 2006 r.

Pod koniec stycznia sąd oddalił wniosek obrony o zwrot sprawy obu gangsterów prokuraturze. Adwokaci uzasadniali to niedołączeniem do akt sprawy protokołu przesłuchania Mazura podczas postępowania ekstradycyjnego w USA. Sąd uznał, że skoro na wniosek obrony Mazur ma zeznawać w procesie obu gangsterów (zapewne stanie się to w drodze tzw. pomocy prawnej z USA - ale Mazur jako podejrzany może odmówić zeznań), to nie ma konieczności zwrotu sprawy prokuraturze. Innym powodem wniosku o zwrot sprawy prokuraturze była niewiedza obrony, co znajduje się w aktach śledztwa przeniesionego do w Łodzi. Sąd wystąpił do łódzkiej prokuratury o nadesłanie odpowiednich akt.

Według prokuratury, sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni. Boguckiego rozpoznała żona Papały, ale dopiero po dłuższym czasie od zabójstwa.

B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał. Wielowątkowe śledztwo przedłużano już wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wiele razy. Działania śledcze podejmowały UOP, ABW i prokuratura, m.in. w USA, Szwecji, Austrii i w Niemczech.

Prok. Jerzy Mierzewski, który prowadził warszawskie śledztwo, ujawnił, że na miejscu "śladów za wiele być nie mogło, bo sprawca podszedł do samochodu, oddał strzał i odszedł, a jego identyfikacja będzie bardzo trudna, bo nikt nie widział jego twarzy". Zdaniem Mierzewskiego, aby ślady zadeptano, obok samochodu z ciałem Papały "musiałby przejść dziki tłum ludzi", a pewne ślady jednak znaleziono. Dodał, że łuski nie znaleziono, bo sprawca albo miał coś, w co ją chwycił, np. torbę, albo strzelał z rewolweru (który nie wyrzuca łusek).

Mazur jest podejrzany o to, że w 1998 r. nakłaniał Zirajewskiego do zabójstwa Papały, oferując 40 tys. dolarów. Zeznał tak sam Zirajewski, ps. Iwan, skazany w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Mazur był już raz w Polsce zatrzymany i przesłuchany w sprawie zabójstwa - w 2002 r. Został jednak wypuszczony i wyjechał z Polski. W 2007 r. prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie tego zwolnienia Mazura, nie dopatrując się w tej sprawie przestępstwa.

"Iwan" twierdził, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa". Według jego relacji Mazur i "Słowik" spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś i z "Iwanem".

Obrońcy Mazura podkreślali, że Zirajewski ułożył sobie w areszcie historię o Mazurze na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.

W czerwcu 2009 r. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinia biegłego to jeden z dowodów, choć sam w sobie nieprzesądzający.

W listopadzie 2009 r. śledztwo ws. zabójstwa Papały przeniesiono z Warszawy do Łodzi. Prokurator krajowy Edward Zalewski uznał, że po 11 latach śledztwo wymaga "nowego spojrzenia", łódzka prokuratura ma dokonać swoistego "bilansu otwarcia", a prokuratorzy ze stolicy powinni się skoncentrować na "czynnym udziale" w postępowaniu sądowym przeciw Zielińskiemu i Boguckiemu.

3 stycznia br. Zirajewski, wskutek zatoru tętnicy płucnej, zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Pierwszoplanowa prokuratorska hipoteza głosi, że mógł on próbować uciec, ale zażył zbyt dużo leków nasennych.