Najtrudniej wspierać normalność

Andrzej Macura

Mamy w Polce wielu gotowych pomagać tam, gdzie pojawiły się kłopoty. Brakuje takich, którzy zechcą mądrze wesprzeć i nie zastępować rodziny.

Najtrudniej wspierać normalność

Coraz więcej dzieci wychowuje się poza rodziną, a instytucje państwowe niewystarczająco skupiają się na rodzinie i takim jej wsparciu, aby lepiej spełniała swoje funkcje. Zbyt łatwo podejmuje się także decyzje o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczej, zamiast udzielić rodzinie wsparcia. Z tymi, opublikowanymi w Rzeczpospolitej przez Antoniego Szymańskiego opiniami trudno się nie zgodzić.

Tekstami o traktowania rodzin przez pracowników różnych wychowawczych czy socjalnych instytucji można by zapełnić już niejeden twardy dysk. Widać, że bardzo często sztywnie rozumiany zapis prawa zwycięża ze zdrowym rozsądkiem. Być może dlatego, że człowiek pracujący z ludźmi jest oceniany przez człowieka siedzącego za biurkiem. Ten drugi nie widzi niuansów sprawy, ale przepis. Wcale nie usprawiedliwia to jednak tego pierwszego. Jeśli chce pracować z ludźmi powinien mieć odwagę zrobić czasem inaczej, niż wymagają tego łypiący znad okularów biurokraci.

Można jednak postawić sprawę jeszcze ostrzej: w Polsce zdrowe rodziny są karane. Przesada? Małżonkowie mogą wspólnie rozliczać się z podatku. Razem z dzieckiem może rozliczać się samotna matka. Ale normalna, siedmioosobowa rodzina, z dziećmi już rozliczyć się nie może. Nie dość, że tacy rodzice łożą na własne dzieci, to jeszcze muszą dołożyć, jak każdy, na instytucje wychowujące inne dzieci. Za jakiś czas dzisiejsi decydenci domagać się będą od tych dzieci z normalnych rodzin łożenia na ich pokaźne, podobno zasłużone emerytury. A wystarczyłoby zrozumieć, że dzieci to dla Polski dobra inwestycja. Z nawiązką spłaci się za kilkadziesiąt lat.

Mamy w Polsce wiele wspaniałych inicjatyw wychowawczych. Jednak dotyczą najczęściej tych, którym już potrzebna jest pomoc. Brakuje działań, które przeciwdziałałyby nieszczęściom. Nie ułatwia się życia rodzicom. Brakuje zwykłych, darmowych pozaszkolnych zajęć. Ludzi, którzy zechcą ofiarować młodym swój czas i wzorem dawnych wychowawców, zarażą ich swoimi pasjami. W dobie wszechwładnego pędu do stawiania przepisu ponad międzyludzkimi relacjami na pewno trudno o takie inicjatywy. Ale może w końcu nadchodzi czas, by to zmienić?