Ruszyl proces ws. śmierci gen. Papały

PAP |

publikacja 10.02.2010 17:19

Gangsterzy Andrzej Z., pseud. Słowik, i Ryszard Bogucki nie przyznają się do nakłaniania i do współudziału w zabójstwie b. szefa policji gen. Marka Papały. W środę ruszył ich proces, w którym "wielkim nieobecnym" jest Edward Mazur, podejrzany o zlecenie mordu.

Ruszyl proces ws. śmierci gen. Papały Tomasz Gzell/PAP Gangster Ryszard Bogucki na ławie oskarżonych w warszawskim Sądzie Okręgowym

Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał prokuratorskiego aktu oskarżenia i odebrał wyjaśnienia obu oskarżonych; w piątek Bogucki ma je dokończyć. Obu podsądnym grozi nawet dożywocie. Bogucki zgodził się na podawanie swych danych i pokazywanie wizerunku; Andrzej Z. - nie.

Po niedawnej śmierci płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, procesowi towarzyszą szczególne środki bezpieczeństwa. Oskarżonych prowadzili uzbrojeni policyjni antyterroryści, którzy cały czas byli na sali sądu. Zeznania Zirajewskiego, który miał być świadkiem w tym procesie, będą tylko odczytane, a sąd oceni ich przydatność dla sprawy.

Prokuratura zarzuciła Andrzejowi Z., pseud. Słowik, nakłanianie za 40 tys. dolarów Zirajewskiego do zabójstwa Papały. "Słowik" - skazany m.in. w 2004 r. na 6 lat za założenie tego gangu i kierowanie nim - przebywa w areszcie od czasu ekstradycji z Hiszpanii w 2003 r. Na Boguckim, innym gangsterze z "Pruszkowa", ciąży zarzut obserwowania miejsca zabójstwa Papały i bezskutecznego nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabójstwa Papały. Boguckiego zatrzymano w 2001 r. w Meksyku, który wydał go Polsce. Odsiaduje on już wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego, "Pershinga".

Akt oskarżenia Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała do sądu w listopadzie 2009 r. Wtedy też do Łodzi przeniesiono śledztwo wobec podejrzanego o zlecenie tego mordu Mazura, biznesmena z Chicago. W 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się na jego ekstradycję do Polski, uznając, że dowody nie są wystarczające, a Zirajewski - niewiarygodny jako główny świadek oskarżenia.

W odczytanym w środę akcie oskarżenia napisano, że Papała był obserwowany przez gangsterów na długo przed śmiercią. Zabójca strzelił mu prosto w czoło; jego zgon był natychmiastowy. Pocisk pistoletowy kal. 7,62 mm znaleziono w aucie denata na parkingu pod jego domem. Nie odkryto zaś łuski, co może oznaczać, że zabójca strzelał z rewolweru, który nie wyrzuca łusek. Zabójca miał ciemne spodnie i taką kurtkę - co widział z okna świadek, Wietnamczyk. Ani on, ani inni świadkowie nie zauważyli jednak szczegółów pozwalających na identyfikację zabójcy.

Prok. Jerzy Mierzewski mówił, że bezpośredni udział w zabójstwie miały "co najmniej" 3 osoby, w tym Bogucki, który "w ramach podziału ról prowadził obserwację i zapewnił bezpieczny odwrót zabójcy". Powołał się na fakt, że żona Papały, Małgorzata, zapamiętała mężczyznę, który ją mijał już po strzale; w śledztwie rozpoznała w nim Boguckiego. Zdaniem prokuratury, poszlaki w tej sprawie układają się w "zamknięty łańcuch" (co ma umożliwić skazanie).

Podstawą zarzutów dla obu sądzonych gangsterów i Mazura były m.in. zeznania Zirajewskiego (który zmarł w styczniu br. w więzieniu). Miano go pytać na spotkaniu gangsterów w kwietniu 1998 r., czy zabije "dużego psa z Warszawy"; nie potrafił on jednak wskazać, kto miał mu to powiedzieć.

Prok. Elżbieta Grześkiewicz podkreślała, że początkowo Zirajewski zaprzeczał jakiejkolwiek wiedzy o sprawie Papały, ale potem zaczął mówić, licząc - jak dodała prokurator - na złagodzenie kary za udział w gangu płatnych zabójców z Wybrzeża (dostał za to 15 lat więzienia). Wskazał wtedy na Mazura i na znajomego Papały, Józefa Sasina, których miał widzieć razem z gangsterem Nikodemem Skotarczakiem podczas złożonej mu propozycji zabicia Papały. Według prokuratury zeznania Zirajewskiego potwierdzono "na tyle, na ile było to możliwe", relacjami innymi świadków.

Prokuratorzy ujawnili, że FBI przekazało polskim śledczym, iż Mazur podjął działania, by inni świadkowie za pieniądze zdyskredytowali obciążające go zeznania Zirajewskiego. Mazur miał opłacić odpowiednim osobom przelot do USA w tej sprawie, co przerwało aresztowanie polonijnego biznesmena w związku z jego procesem ekstradycyjnym.

Jedna z wersji śledztwa zakładała, że zabójcą mógł być gangster Rafał K. - został on zastrzelony zanim zdołano go przesłuchać. Z kolei na miejscu zbrodni, jeszcze przed nią, jeden ze świadków miał widzieć rosyjskiego gangstera Siergieja S. Według prokuratury, gdy Zbigniew G. usłyszał od Boguckiego zlecenia na Papałę, odparł, że to nierealne. Bogucki miał mu wtedy powiedzieć, że jeśli komuś powie o tej propozycji, zostanie zamordowany.

Nie wiem, kto zabił Marka Papałę i kto zaplanował to morderstwo - powiedział sądowi "Słowik". "Nie uczestniczyłem w spotkaniu w hotelu Marina, gdzie miano rozmawiać o zabójstwie pana Papały" - dodał. Przyznał, że w śledztwie potwierdził, że uczestniczył w tym spotkaniu i zeznał, że Mazur miał go pytać, czy zna kogoś, kto by się podjął zabicia Papały. "Słowik" dodał, że był to wynik porozumienia z prokuraturą: on potwierdzi ten fakt, a w zamian miano uchylić wobec niego areszt i wycofać zarzuty wobec niego. Potem jednak usłyszał od śledczych, że "te ustalenia są nieaktualne". "Zrozumiałem, że zostałem wykorzystany i oszukany" - oświadczył Z., który odwołał te zeznania jako nieprawdziwe.

"Nie potwierdzam by było takie porozumienie z Z." - oświadczył wtedy prok. Mierzewski.

"Słowik" powiedział też, że z osób, które miały być na tym spotkaniu, znał tylko Nikodema Skotarczaka. "Zirajewskiego nie znałem; zobaczyłem go po raz pierwszy na konfrontacji" - powiedział Z. Dodał, że nie znał też Mazura i nigdy się z nim nie spotkał, choć mówiono o nim, że jest powiązany ze służbami specjalnymi.

Bogucki twierdził, że nie ma nic wspólnego ze sprawą Papały i w dniu zabójstwa nie było go w stolicy, a 80 proc. zeznań świadków to nieprawda. "Nie znam Mazura, nigdy go nie poznałem" - dodał. Zwracając się do Małgorzaty Papałowej (jest ona oskarżycielem posiłkowym w procesie), powiedział, że jest mu przykro, iż jej mąż zginął, ale on nie wie kto go zabił i dlaczego. Wyraził nadzieję, że obciążając go, czyni to ona "w sposób nieświadomy".

Poprosił on sąd o wymierzenie mu albo kary dożywocia bez możliwości warunkowego zwolnienia, albo o uniewinnienie od wszystkich zarzutów. "Długo czekałem na ten proces" - powiedział. Według niego, miałby on w tym procesie "udowodnić, że nie jest wielbłądem". Jego zdaniem, sprawa Papały to "sprawa Olewnika do potęgi n-tej", a prokuratura ma tu jeszcze więcej do wyjaśniania niż tam.

Obrońca Andrzeja Z. mec. Jerzy Milej powiedział dziennikarzom, iż generalnie ocenia, że dowody są słabe i w dużej mierze oparte na spekulacjach, zawierają także "poważne luki". "Zarzuty są bardzo poważne, ale łatwiej jest zarzut przedstawić, niż go udowodnić. Mam nadzieję, że to się prokuraturze nie uda" - zaznaczył. Dodał, że fakt, iż Zirajewski nie żyje działa na niekorzyść obrony. "Gdyby Zirajewski stanął przed sądem, to łatwiej byłoby nam wykazać, że te zeznania nie są wiarygodne; żałuję, że Zirajewski nie dożył procesu" - mówił.

W środę sąd ujawnił, że łódzka prokuratura nie uwzględniła jego wniosku o przekazanie akt śledztwa ws. Papały, powołując się na ryzyko przedwczesnego ujawnienia dowodów oraz utrudniania śledztwa. "Nie mamy na to wpływu" - mówił prok. Mierzewski. Obrona uznała, że w tej sytuacji sąd powinien ponownie rozważyć wniosek o zwrot sprawy prokuraturze (już raz oddalony przez sąd). "Do sądu przekazano wszystkie materiały przeciw obu oskarżonym; a śledztwo toczy się przeciw panu Mazurowi" - replikował Mierzewski. "W aktach łódzkiego śledztwa są dowody przeczące oskarżeniu" - twierdził sam Bogucki, który poparł wniosek o zwrot sprawy prokuraturze.

Sąd uznał jednak, że nieprzekazanie akt śledztwa nie jest przeszkodą w rozpoczęciu procesu, a prawo do obrony oskarżonych jest wystarczająco zapewnione.

Pod koniec stycznia sąd oddalił wniosek obrony o zwrot sprawy prokuraturze. Adwokaci uzasadniali to niedołączeniem do akt sprawy protokołu przesłuchania Mazura podczas postępowania ekstradycyjnego w USA. Sąd uznał, że skoro na wniosek obrony Mazur ma zeznawać w procesie gangsterów (zapewne stanie się to w drodze tzw. pomocy prawnej z USA - ale Mazur jako podejrzany może odmówić zeznań), to nie ma konieczności zwrotu sprawy prokuraturze. Innym powodem wniosku o zwrot sprawy prokuraturze była niewiedza obrony, co znajduje się w aktach śledztwa przeniesionego do w Łodzi.

B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał. Wielowątkowe śledztwo przedłużano już wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wiele razy. Według prokuratury, sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni.

Mazur jest podejrzany o to, że w 1998 r. nakłaniał Zirajewskiego do zabójstwa Papały, oferując 40 tys. dolarów. Mazur był już raz w Polsce zatrzymany i przesłuchany w sprawie zabójstwa - w 2002 r. Został jednak wypuszczony i wyjechał z Polski. W 2007 r. prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie tego zwolnienia Mazura, nie dopatrując się w tej sprawie przestępstwa.

Obrońcy Mazura podkreślali, że Zirajewski ułożył sobie w areszcie historię o Mazurze na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców. W czerwcu 2009 r. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinia biegłego to jeden z dowodów, choć sam w sobie nieprzesądzający.

3 stycznia br. Zirajewski, wskutek zatoru tętnicy płucnej, zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Pierwszoplanowa prokuratorska hipoteza głosi, że mógł on próbować uciec, ale zażył zbyt dużo leków nasennych.