Polacy na Berlinale

PAP |

publikacja 11.02.2010 20:35

Xawery Żuławski w jury jednego z konkursów oraz światowa premiera nowego filmu Romana Polańskiego - "Autora Widmo", ze zdjęciami Pawła Edelmana - to polskie akcenty na 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale. Impreza rozpoczyna się w czwartek wieczorem.

38-letni Xawery Żuławski, reżyser "Wojny polsko-ruskiej", zasiądzie w jury oceniającym filmy krótkometrażowe. Dwójka pozostałych jurorów w tym konkursie to: dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Sao Paulo Zita Carvalhosa oraz dziennikarz i wydawca niemieckiego magazynu "Spex" Max Dax.

Jurorami w najważniejszym konkursie festiwalu - konkursie głównym, w którym filmy walczą o statuetkę Złotego Niedźwiedzia - będą natomiast m.in. wybitny niemiecki reżyser Werner Herzog - twórca takich dzieł jak "Zagadka Kaspara Hausera", "Stroszek", "Fitzcarraldo" i "Nosferatu wampir", oraz amerykańska aktorka Renee Zellweger.

Do konkursu głównego zgłoszono w tym roku ponad sześć tysięcy filmów, spośród których organizatorzy festiwalu wybrali 26 produkcji z 18 państw, m.in. z: Chin, Danii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Indii, Norwegii, Rumunii, Rosji i USA. Fabuły wielu spośród tych filmów koncentrują się na problemach więzi rodzinnych i ludzkiej egzystencji. 18 produkcji będzie miało w Berlinie światową premierę.

O Złotego Niedźwiedzia walczyć będzie m.in. thriller Romana Polańskiego "Autor Widmo", ze zdjęciami autorstwa znakomitego polskiego operatora Pawła Edelmana. Film Polańskiego jest wspólną produkcją Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. W obsadzie są m.in.: Ewan McGregor, Pierce Brosnan, Kim Cattrall i Olivia Williams.

"Autor Widmo", który zostanie zaprezentowany na Berlinale w piątek wieczorem (kolejne trzy projekcje zaplanowano na sobotę), będzie miał na tym festiwalu światową premierę. Do polskich kin trafi 19 lutego. Zrealizowano go na podstawie powieści Roberta Harrisa "Ghostwriter".

Jednym z głównych bohaterów thrillera jest, grany przez Brosnana, były premier Wielkiej Brytanii Adam Lang. Polityk zleca spisanie swych wspomnień partyjnemu działaczowi Michaelowi McArze. Przed zakończeniem pracy nad biografią McAra ginie w zagadkowych okolicznościach. Gdy Lang zleca ukończenie książki innej osobie, okazuje się, że ktoś - za wszelką cenę - nie chce dopuścić do ujawnienia w niej prawdy o pewnych wydarzeniach.

Polańskiemu poświęcona będzie na Berlinale również wystawa "Roman Polański. Aktor. Reżyser" (wcześniej była już ona prezentowana w Gdyni i Łodzi). Składają się na nią fotografie artysty, ukazujące m.in. od "filmowej kuchni" jego reżyserską i aktorską pracę na planach kolejnych produkcji, a także plakaty, które zapowiadały filmy Polańskiego w różnych krajach. Wernisaż tej wystawy w Berlinie odbędzie się 14 lutego w Galerii Magdy Potorskiej. Udział w wydarzeniu zapowiedzieli m.in. słynny niemiecki reżyser Volker Schloendorff oraz członkowie ekipy, która pracowała nad "Autorem Widmo".

Inny tegoroczny polski akcent na Berlinale dotyczyć będzie reżysera Jerzego Skolimowskiego. W ramach festiwalowego cyklu "Retrospektywa" pokazany zostanie film Skolimowskiego "Start" ("Le depart") z 1967 r. "Start" jest produkcją Belgii, a główne role zagrali w nim Jean-Pierre Leaud i Catherine Duport. Podczas festiwalu odbędzie się ponadto spotkanie publiczności z Jerzym Skolimowskim.

Niestety, na tegorocznym Berlinale polskie produkcje filmowe nie będą walczyły o nagrody.

Wprawdzie "Rewers" Borysa Lankosza i "Dom zły" Wojciecha Smarzowskiego zostały ocenione przez organizatorów Berlinale jako "świetne", jednak nie mogą być zakwalifikowane do tamtejszych konkursów ze względów regulaminowych. Wcześniej - jesienią - pokazano je już bowiem na innym festiwalu tej samej klasy (tzw. klasy A, do której należą najbardziej prestiżowe festiwale, m.in. Berlinale i Cannes) - na Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Anna Godzisz, Polacy zgłaszali do udziału w berlińskim festiwalu jeszcze trzy inne filmy: "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha, "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec i "Różyczkę" Jana Kidawy-Błońskiego, jednak dyrekcja Berlinale nie zdecydowała się na uwzględnienie ich w swoim programie.