Z "matką głupich" w Hermanicach

Urszula Rogólska

publikacja 08.12.2017 20:33

- Żyjemy w świecie, w którym jeśli ktoś zaczyna mówić o nadziei, to wiele osób puka się w czoło i mówi: "Człowieku, to jest bez sensu" - tak o beznadziei i źródłach nadziei mówił o. Karol Karbownik OP podczas Dominikańskiej Szkoły Wiary.

O. Karol Karbownik OP w Hermanicach Urszula Rogólska /Foto Gość O. Karol Karbownik OP w Hermanicach

Ojciec Karol Karbownik OP, obecnie duszpasterz Dominikańskiego Duszpasterstwa Rodzin, był kolejnym gościem Dominikańskiej Szkoły Wiary, która ruszyła w październiku w klasztorze w Ustroniu-Hermanicach. W każdym miesiącu zaproszeni prelegenci poruszają kontrowersyjne i ważne tematy oraz problemy związane z wiarą, filozofią, teologią, etyką, życiem społecznym. Ojciec Karbownik przedstawił wykład: "Nadzieja - dlaczego jest nazywana »matką głupich«?".

- Żyjemy w świecie, w którym jest tak dobrze, że ludzie są gotowi oddać życie, żeby się tu dostać. A my tu mamy taką skłonność do narzekania: nie ma tego czy tamtego, w Polsce się ciężko żyje, rządy takie albo inne. Ale ludzie próbują za wszelka cenę przepłynąć Morze Śródziemne i dostać się do Europy. Bo tu jest tak dobrze. Tu jest naprawdę dobrze... - rozpoczął prelekcję o. Karbownik. - A z drugiej strony - w miejscu, które powinno tętnić życiem, w którym powinno być mnóstwo dzieci i młodzieży, okazuje się, że dzieci coraz mniej, że się coraz bardziej starzejemy, że szpitale psychiatryczne pełne ludzi, że depresje, anoreksje, bulimie, że mnóstwo różnych sytuacji, które stawiają pod znakiem zapytania te wspaniałe warunki życia i jego rozkwit. Tu się ludziom nie chce żyć - niezwykłe to jest...

Duszpasterz wspomniał swoje spotkanie z księdzem z Tanzanii, z którym studiował we Fryburgu, w Szwajcarii. Mimo biedy, codziennej walki o życie, Tanzańczycy nie wiedzieli, co to depresja, schizofrenia. Cieszyli się życiem. - Kiedy pojawiła się telewizja, ludzie oglądali ją jak przekaz z kosmosu. "Myśmy sobie nie wyobrażali, że tak można" - mówił mi ks. Efrem, zwracając uwagę choćby na problem wynaturzeń seksualnych. I coś zaczęło się sączyć przez tą telewizję... - opowiadał prelegent. - Dlaczego w miejscu, w którym mamy doskonałe warunku do życia, nam nie chce się żyć? Dlaczego w miejscu, gdzie zagrożenia są minimalne w porównaniu z tym, co ludzie przeżywają w Afryce, w Azji - jak wojny, zagrożenia naturalne, niewyobrażalna bieda - my boimy się życia? A tam ludzie cieszą się życiem... - pytał retorycznie.

W przerwie wykładu był czas na rozmowy z o. Karolem Karbownikiem   Urszula Rogólska /Foto Gość W przerwie wykładu był czas na rozmowy z o. Karolem Karbownikiem

Opierając się na encyklice papieża Benedykta XVI o nadziei Spe salvi, wykładowca zaprosił słuchaczy do refleksji nad tym, dlaczego nadzieja nazywana jest "matką głupich" - dlaczego wydaje się taka beznadziejna i bezsensowna - a następnie do poszukiwania kierunków, w których nadziei można szukać.

Matka głupich

Co się stało, że na przestrzeni wieków nadzieja się wymknęła i zawiodła? - Pierwszy moment poddania nadziei próbie w naszej perspektywie to XVI-XVII wiek, kiedy człowiek zaczął odkrywać potęgę rozumu. Ludzie od zawsze posługiwali się rozumem, ale w tych czasach nowożytnych - czasach odkryć geograficznych, nauk przyrodniczych - człowiek zaczął sobie uświadamiać, że wiedza o świecie, w którym żyjemy, jest mu dostępna i że ta wiedza zasadza się na konkretnej metodzie, która człowiekowi ten świat przybliża - mówił o. Karbownik. - Dzięki metodzie naukowej i wiedzy człowiek zaczyna zdobywać panowanie nad światem. Ten świat przyrodniczy, materialny człowiek zaczął sobie wydzielać z całej przestrzeni świata i oddzielać go od świata duchowego. Wcześniej takiego podziału nie było - świat był całością. Choćby św. Albert - teolog, dominikanin - był także mineralogiem, kosmologiem, fizykiem, matematykiem..., bo to był jeden, wielki Boży świat.

Od października w hermanickim klasztorze trwają spotkania Dominikańskiej Szkoły Wiary   Urszula Rogólska /Foto Gość Od października w hermanickim klasztorze trwają spotkania Dominikańskiej Szkoły Wiary

Jak dodał wykładowca: - W nowożytności człowiek zaczął żywić wielką nadzieję, że posiadając wiedzę o mechanizmach rządzących naturą, będzie w stanie uczynić nasz los lepszym - wyzwolić się od cierpienia, od niesprawiedliwości, od tego, co nas niszczy. Ale im bardziej szedł w tym kierunku, tym bardziej ta nadzieja "doznawała zawodu". Kulminacją wielkiego nieszczęścia, które przynosi tego typu myślenie, były czasy rewolucji francuskiej i oświecenia. Okazało się, że wiedza, rozum, poznanie mechanizmów rządzących naturą, doprowadza do niewyobrażalnego cierpienia człowieka. Że hasła wyzwolenia, równości praw człowieka, realizowane w oparciu o ten rozum, prowadzą do tego, że ludzie nawzajem zaczynają się mordować; że to cierpienie, które miało być usunięte z tego świata, jest jeszcze bardziej wydobywane.

Ojciec Karbownik zwrócił uwagę, że kiedy ludzie doszli do wniosku, iż religię można zbudować w oparciu o rozum, szybko okazało się, że przez to wcale nie stawali się szczęśliwsi. - Wytworzona przez rozum religijność nie przyniosła człowiekowi żadnej ulgi, żadnego pocieszenia.

Podobnie kolejne pomysły człowieka - wielkie koncepcje ideologiczne, dotyczące nie tylko nauki przyrodniczej, ale koncepcji związanych z obserwacją społeczeństwa: komunizm, faszyzm - ideologie, które za pomocą rozumu, próbowały uszczęśliwiać ludzkość przez poprawę stosunków społecznych i ekonomicznych. Rozum miał przynieść człowiekowi szczęście - usunąć nierówności, niesprawiedliwości, głód. Ta nadzieja też zawiodła - zostało cierpienie, ból, miliony ofiar. Tam, gdzie ludzie szukali zmiany i ratunku, ich nie było.

Na trzecim spotkaniu Dominikańskiej Szkoły Wiary   Urszula Rogólska /Foto Gość Na trzecim spotkaniu Dominikańskiej Szkoły Wiary

Także koncepcje świata słynnych filozofów - Artura Schopenhauera, Friedricha Nietzschego, Jeana-Paula Sartre'a, Alberta Camusa - proponowały wizję świata, w którym tak naprawdę miejsca na nadzieję nie ma… U wszystkich tych filozofów widoczny jest wątek: śmierć Boga, nicość, pustka i wyzwalanie się ku pragnieniom, które się odradzają i które... nie spełniają się. - Tu nie ma żadnej pozytywnej propozycji dla człowieka. To jest przestrzeń, w której nadzieja jest głupstwem, bo nie ma żadnego fundamentu - zaznaczył o. Karbownik.

Kolejna płaszczyzna braku nadziei, o jakiej mówił o. Karbownik, to nasza historia - ta najbardziej ogólna i ta indywidualna - historia wojen i historia każdej rodziny.

- Każdy rozwód, przemoc, molestowanie - to jest sytuacja, w której nadzieja jest zabijana. Efektem tego jest to, że żyjemy w świecie, w którym jeśli ktoś zaczyna mówić o nadziei, wiele osób się puka w czoło i mówi: "Człowieku, to jest bez sensu". Ta nadzieja już tak często zawiodła, że mówienie o niej w ogóle nie ma sensu, bo jej po prostu nie ma. Zaufanie czemuś takiemu, jak nadzieja, to jest mówienie o jakiejś pustce, to jest ośmieszanie się - zauważył dominikanin.

Jednak matką głupich nie jest

Na szczęście, chrześcijaństwo pokazuje, że nadzieja matką głupich nie jest. - Mamy mocne fundamenty, żeby tą nadzieją żyć - podkreślał o. Karbownik. - Papież Benedykt XVI w swojej encyklice pokazuje cztery miejsca, w których ta nadzieja się rodzi i w których człowiek może poszukiwać nadziei - w rzeczywistości, którą nam pokazują wiara i Kościół katolicki, z perspektywy Pana Boga. Te cztery płaszczyzny to: modlitwa, działanie - ludzka aktywność, cierpienie i sąd ostateczny.

Mówiąc o modlitwie, wykładowca przywołał słowa z Listu do Hebrajczyków: "Wiara jest gwarancją tego, czego się spodziewamy, dowodem rzeczywistości niewidzialnych". - Nadzieja zawsze wiąże się z wiarą. Kiedy nie ma wiary, wtedy nie ma nadziei. Jeśli nadzieja ma być prawdziwa, musi człowieka wyprowadzać w przyszłość, bo nadzieja zawsze jest ku czemuś. Im bardziej to coś, ku czemu się zwracamy, jest autentyczne, tym bardziej nadzieja jest uzasadniona i ma mocniejszy fundament.

Uczestnicy spotkań w Hermanicach mają okazję połsłuchać wykładów na ważne i kontrowersyjne tematy związane z wiarą i życiem społecznym   Urszula Rogólska /Foto Gość Uczestnicy spotkań w Hermanicach mają okazję połsłuchać wykładów na ważne i kontrowersyjne tematy związane z wiarą i życiem społecznym

Jak podkreślał mówca, wiara jest gwarancją, jest naszym udziałem w tym, na co czekamy. Wiara praktykowana, żywa, daje dostęp do Boga, a przez nią - uczestnictwo w Bogu. Wiara, która jest już uczestnictwem w tym, co jest zapowiedziane.

Na przykładzie medytacji każdego słowa modlitwy "Ojcze nasz" (zawartej w encyklice papieża Benedykta XVI) o. Karbownik pokazał, jak szukać w niej nadziei.

Kolejnym źródłem chrześcijańskiej nadziei jest działanie - z Chrystusem i w Jego mocy. - Mamy tak dużo potrzeb zaspokojonych, że ich zaspokajanie przestaje nas cieszyć. A Jezus nas zaprasza: przemieniajcie ten świat, szukajcie wyzwań - mówił dominikanin.

W kontekście cierpienia, które jest nadzieją, przywołał przykład osób niepełnosprawnych, cieszących się każdą chwilą życia, jak i osób cierpiących, ofiarujących - jak Chrystus na krzyżu - swoje cierpienia za kogoś. - Cierpienia nie trzeba chować, bo ono jest po coś. Jeśli włączysz w to działanie Chrystusa, to nawet w cierpieniu pojawia się nadzieja i sens… Cierpienie ofiarowane to wielka misja... - zwrócił uwagę o. Karbownik.

Podkreślił wartość modlitwy człowieka na granicy śmierci - to człowiek żyjący bliżej Boga: jego słowo, choć trudne, nigdy nie jest banalne.

Tłumacząc źródło nadziei w sądzie ostatecznym, hermanicki gość mówił: - Jesteśmy w takim punkcie naszych nieprawości, że potrzebujemy sądu, i to jest dobra nowina dla świata: przyjdzie ktoś, kto dokona sądu miłości nad tym światem - oddzieli dobro od zła, pokaże nam nasze życie. On to oczyści, uzdrowi, nałoży pokutę. Kościół mówi o nadziei sądu. Już dziś możemy go dostąpić podczas spowiedzi. Jest intymność, bo to nie jest sąd publiczny. Jest pokuta - ale nazwana i do czasu, bo jest określony jej kres. I jest instancja, która człowieka rozgrzesza: Bóg zdejmuje z człowieka brzemię czegoś, co jest niezdejmowalne...

Wykładowca podkreślił, że im bardziej przeżywamy naszą historię w łączności z Jezusem, tym bardziej nadzieja się realizuje.

Kolejne spotkanie hermanickiej szkoły wiary z dominikanami w sobotę 20 stycznia.