Sikorski: chcę być prezydentem

PAP |

publikacja 14.02.2010 17:02

Radosław Sikorski powiedział w Radio Zet, że chce być prezydentem m.in. po to, by "polityka hakowa i ci którzy ją uprawiają, bracia Kaczyńscy, zostali odsunięci od wpływu na polskie sprawy".

Sikorski: chcę być prezydentem Jakub Szymczuk/Agencja GN Radosław Sikorski zadeklarował gotowość kandydowania na prezydenta RP

To reakcja na słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że ma wiedzę o zdarzeniu dyskredytującym ministra.

W wywiadzie dla "Newsweeka", którego fragmenty ukazały się na stronie internetowej tygodnika, Jarosław Kaczyński przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński miał zastrzeżenia przed powołaniem Radosława Sikorskiego na stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Platformy Obywatelskiej w 2007 r.

Na pytanie, czy jest jakaś konkretna wiedza, czy też konkretne wydarzenie, które dyskredytuje Sikorskiego, J.Kaczyński odparł: "Tak".

Jak dodał, "chodzi o wydarzenie późniejsze", które nastąpiło po tym jak Sikorski został ministrem obrony w rządzie PiS. J. Kaczyński przyznał, że z tego powodu Sikorski został zdymisjonowany w lutym 2007 r.; zastrzegł jednocześnie, że "do dymisji doszło z pewnym opóźnieniem".

Według "Newsweeka" lider PiS nie powiedział o jakie "haki" chodzi, zasłaniając się tajemnicą państwową. Twierdzi jednak, że o sprawie wie premier Donald Tusk, który został o niej poinformowany przed powołaniem Sikorskiego na szefa MSZ w swoim rządzie.

Radosław Sikorski pytany w niedzielę w Radiu Zet o słowa prezesa PiS, odparł: "Myślę, że powinniśmy się cieszyć, że pewne rzeczy we wszechświecie się nie zmieniają - jak przychodzi kampania prezydencka w Polsce, to Aleksander Kwaśniewski chudł, a bracia Kaczyńscy wyciągają haki".

Na pytanie, czy miał przed powołaniem na stanowisko szefa dyplomacji rozmowę z Donaldem Tuskiem i czy składał jakieś wyjaśnienia podkreślił: "Wzywam Jarosława Kaczyńskiego, aby zachował się jak mężczyzna i wyłożył na stół to, co ma po to, żebym mógł ewentualnie dać mu sposobność w sądzie udowodnić swoje insynuacje"

"Natomiast ja pamiętam, że już po moim odejściu z rządu PiS Jarosław Kaczyński publicznie proponował mi stanowisko ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że wiarygodność akurat tego polityka jest tak niska, że musimy zaczekać, czy w ogóle jest to coś, czym warto się zajmować. Natomiast między innymi po to chcę być prezydentem, aby polityka hakowa i ci, którzy ją uprawiają, bracia Kaczyńscy zostali odsunięci od wpływu na polskie sprawy" - zaznaczył.

"To jest chyba na tym etapie wszystko, co mam do powiedzenia" - dodał Sikorski.

Pytany, czy po tym wywiadzie rozważa pójście do sądu, odpowiedział: "Mógłbym, bo prezes Kaczyński twierdzi jakoby to on mnie zdymisjonował, a to ja składałem dymisję za obopólną zgodą z zupełnie innych przyczyn. Ale jak powiadam, gdyby każdy oskarżony czy obrzucony insynuacjami przez Jarosława Kaczyńskiego chodził do sądu, to byśmy niepotrzebnie zawalali sądy błahymi sprawami".

W 2007 roku przed powołaniem rządu Donalda Tuska kandydatura Sikorskiego na szefa MSZ budziła zastrzeżenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tusk, który na początku listopada 2007 roku spotkał się z prezydentem powiedział dziennikarzom, że w rozmowie nie pojawiło się nic takiego "co dyskwalifikowałoby, bądź utrudniałoby, podjęcie misji prowadzenia spraw międzynarodowych przez pana Radosława Sikorskiego"

Tusk zadeklarował wówczas, że informacje L. Kaczyńskiego nie naruszyły jego wiary w Sikorskiego. Uznał je za subiektywne opinie.