Pienińska kolęda w Prokocimiu

Monika Łącka

publikacja 21.12.2017 14:46

Górale mieszkający u stóp Trzech Koron już po raz 13. odwiedzili małych pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego, by wspólnie z nimi kolędować i cieszyć się, że Jezus kiedyś narodził się w Betlejem.

Pienińska kolęda w Prokocimiu Monika Łącka /Foto Gość Mali pacjenci cieszą się też, gdy mogą zapozować do zdjęcia z góralskim kapeluszem na głowie

Zaczęło się od tego, że 14 lat temu jeden z flisaków zachorował na białaczkę. Z chorobą walczył w szpitalu we Wrocławiu, gdzie przed świętami Bożego Narodzenia przyjechali jego koledzy, by zaśpiewać mu kolędy i w ten sposób dodać mu sił. Okazało się, że ich przyjazd ucieszył wszystkich, bo szpital to nie jest miejsce, w którym czuje się świąteczną atmosferę, więc kolędy w góralskim wykonaniu choć na chwilę przemieniły smutną rzeczywistość.

- Niestety, nasz kolega zmarł, ale my postanowiliśmy, że z kolędowania w szpitalu nie zrezygnujemy. A skoro Wrocław od Pienin dzieli dość duża odległość, zapadła decyzja, że przyjedziemy do Krakowa, do szpitala dziecięcego - opowiada Artur Majerczak z zespołu Białopotocanie.

13 lat temu górale ze Sromowiec i Krościenka nad Dunajcem zostali tak ciepło przyjęci w USD, że było jasne, iż na jednym kolędowaniu skończyć się nie może. Efekt jest taki, że przyjeżdżają co roku, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem, a na ich pojawienie się w Prokocimiu czekają wszyscy.

Co ważne, członkowie Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich nie przyjeżdżają z pustymi rękami - przywożą zawsze piękną, pachnącą lasem choinkę, którą ubierają wspólnie z małymi pacjentami. W koszach mają też mnóstwo słodyczy i maskotek, które ich dzieci rozdają na szpitalnych korytarzach i na oddziałach. Najważniejsze jednak jest to, że przywożą również swoje serca i dużo pozytywnej energii, bo gdy kolędują (ubrani w regionalne stroje), robią to z całą swoją góralską serdecznością i nie kryją wzruszenia, że mogą podarować cierpiącym maluchom trochę radości. Łzy płyną też ukradkiem z oczu rodziców, którzy w tym roku nie myślą ani o gotowaniu świątecznych potraw, ani o ubieraniu choinki, bo najbliższe dni spędzą w szpitalu, przy łóżku dziecka.

- Rodzice w szpitalu nie będą też piec ciast, więc my robimy to za nich - uśmiechają się muzycy, którzy co roku przywożą również specjalny piec i dużo świeżo zagniecionego ciasta. Podczas gdy większość górali robi muzyczny obchód szpitala, jeden z nich, ekspert w pieczeniu flisackiego przysmaku, zostaje w polowej kuchni i częstuje wszystkich tych przysmakiem. Po kilku godzinach słodko pachnie już cały szpital.

Akcję flisaków co roku wspierają też gmina Czorsztyn oraz Urząd Miasta i Gminy Szczawnica.