Jaguar pod drzwiami - niemożliwe się stało

Urszula Rogólska

publikacja 22.12.2017 03:38

70-letnia Elżbieta jest w ciąży, podobnie jak dziewica - Maryja. Piotr chodzi po wodzie i w samo południe łowi hałdy ryb. A o. Adam Szustak w kieszeni odnajduje 1500 zł, których tam miało nie być i... super auto przed plebanią. Niemożliwe?

Andrychowski rekolekcjonista - o. Adam Szustak OP Urszula Rogólska /Foto Gość Andrychowski rekolekcjonista - o. Adam Szustak OP

W czwartek, 21 grudnia wieczorem w andrychowskim kościele św. Stanisława, o. Adam Szustak OP, głosił drugi dzień rekolekcje adwentowe. Homilia i konferencja były kontynuacją z dnia poprzedniego - relację znajdziecie TUTAJ.

Podczas homilii o. Adam Szustak wspominał jedno ze swoich spotkań w Salwadorze, gdzie podróżował stopem. Zabrał go kiedyś swoim autem Kanadyjczyk, mieszkający tam od kilkunastu lat z żoną Salwadorką i ich dziećmi. Zaproponował nocleg w pokoju, mieszczącym się w budynku gospodarczym przy ich domu. Poradził ojcu, żeby przed snem zaryglował drzwi solidnym prętem i łańcuchem, bo "dzisiaj jest ta noc". Noc okazała się tą, kiedy przez wioskę przechodzą przemytnicy narkotyków z Kolumbii. - Zawsze jak przechodzą - raz na miesiąc, dwa - kogoś zabiją, spalą, zgwałcą - zawsze coś się dzieje. Zarygluj się - miał powiedzieć gospodarz.

- Mówił to z takim… uśmiechem. Pomyślałem, że to jakieś żarty, ale jak poszedł, zaryglowałem się - opowiadał o. Adam. Po północy się zaczęło - 20 wizyt co kwadrans - szarpanie drzwi, próby wejścia, krzyki, z oddali strzały. - Obudziłem się rano, odryglowałem drzwi, a zaraz za nimi stoi mój Kanadyjczyk i pyta: Jak było? Pytam go: O co chodzi, co się wydarzyło w nocy? A on mówi z tym uśmiechem:  No tak jest raz na miesiąc, półtora. Wiemy zawsze kiedy będą szli, bo wioska wcześniej podaje wiadomość. Niektórzy wyjeżdżają na ten dzień dwa, inni zostają. Tej nocy, cztery domy dalej, spalili dom i zabili sąsiada. On to mówił z totalnym spokojem i półuśmiechem. Pytam: Jak możesz mówić o tym tak spokojnie? Żyjecie w zagrożeniu życia. I on wtedy powiedział bardzo piękne zdanie: No przecież wierzę w Boga, to co mam się bać? Z takim zupełnym spokojem, powiedział najbardziej oczywistą rzecz na świecie.

Wiernych było tak wielu, że otaczali o. Adama nawet w prezbiterium   Urszula Rogólska /Foto Gość Wiernych było tak wielu, że otaczali o. Adama nawet w prezbiterium

To jest to, co wam mówiłem wczoraj, że przekonanie serca o Bożej obecności, może robić w życiu człowieka cuda. I to nie w tym sensie, że nie będzie trudności. Ten człowiek żył naprawdę w ekstremalnych warunkach. On mimo że tak jest, dawał sobie z tym radę. Wiara potrafi robić w sercu taki pokój, który jest w stanie oprzeć się wszystkiemu.

Uwierzyły w rzeczy niemożliwe

Odwołując się do słów przeczytanej podczas Mszy św. Ewangelii o spotkaniu Elżbiety z Maryją, o. Adam kontynuował: - To jest niezwykłe spotkanie dwóch kobiet, które uwierzyły w rzeczy niemożliwe. Pomyślcie sobie jak musiała wyglądać rozmowa Elżbiety z Maryją. To musiała być najbardziej śmieszna rozmowa świata. Elżbieta mówi: - Słuchaj, mam 70 lat. Nie mogę mieć dzieci, jestem w piątym miesiącu ciąży. Uwierzysz w to? A co na to Maryja: - Hm. A ja poczęłam bez udziału mężczyzny. Uwierzysz w to?

Te dwie kobiety doznały dwóch rzeczy absolutnie niemożliwych. Jedna była bardziej niemożliwa od drugiej. To jest niesamowite spotkanie wiary z wiarą. Jak zaznaczył o. Szustak - obie usłyszały obietnicę, uwierzyły słowu: - Jeśli ktoś otworzy serce na wiarę, na to, że Bóg może robić rzeczy, których się pojąć nie da, że Bóg jest tam, gdzie Go nie widać, że Bóg może przyjść tam, gdzie jestem przekonany, że nie przyjdzie, to się dzieją niezwykłe rzeczy. Prawdopodobnie nikomu z nas się nie przydarzy poczęcie dziewicze. Bo i po co - to było potrzebne tylko raz. Ale mogą się nam przydarzyć takie cuda, jak temu człowiekowi z Salwadoru.

Jak dodał rekolekcjonista, takie zachowanie może wydawać się naiwnością albo głupotą. - Bo tak często wiara wygląda w oczach świata. To są rzeczy, które się nie zdarzają. Chciałbym wam dziś opowiedzieć o tym, co się dzieje, kiedy serce otworzy się na wiarę, kiedy pozwoli Panu Bogu w tej wierze wkroczyć we własne życie.

Ja też tak chcę!

Po Mszy św. podczas konferencji, rozważał fragment Ewangelii św. Łukasza o połowie ryb przez Piotra i jego wspólników w samo południe. Po nieudanym połowie nocą, na słowo Jezusa płyną na środek jeziora i z sieci wyjmują ryby, które wypełniają dwie łodzie po brzegi.

- Wczoraj skończyliśmy w tym miejscu, kiedy Pan Jezus przyszedł do uczniów po wodzie i ich przekonywał: - Nie bójcie się, jestem, nigdzie sobie nie poszedłem. Widząc Jezusa chodzącego wodzie, Piotr się wyrwał: - Ja też tak chcę! Dlaczego tylko Piotr, jako jedyny z dwunastu ma taki pomysł, że on też będzie chodził po wodzie? Ta odpowiedź jest w przeczytanej dziś Ewangelii. Ona się wydarzyła kilka miesięcy wcześniej niż ta czytana wczoraj. To historia - tak jak ta wczorajsza - opowiada o tym, co się w nas dzieje - mówił o. Szustak.

O sprawach "niemożliwych" mówił o. Szustak w Andrychowie   Urszula Rogólska /Foto Gość O sprawach "niemożliwych" mówił o. Szustak w Andrychowie

Historia zaczyna się o poranku, kiedy uczniowie wracają na brzeg po całej nocy bezskutecznego łowienia ryb. - Jak się muszą czuć? Szczególnie św. Piotr? Może się wam zdarzyło, że coś bardzo długo robiliście, a potem się okazało, że nic z tego nie ma. Piotr siedzi w łódce, płucze te sieci, może je naprawia. I co może sobie myśleć? Idę do domu. A Piotr mieszka w bardzo ciekawej konstelacji rodzinnej: Piotr, żona, córka i teściowa w pakiecie - nie wiemy nic o teściu, ale wiemy, że tam jeszcze mieszka brat Piotra - Andrzej. Wiemy, że teściowa Piotra, to nie była łatwa kobieta. I Piotr ma taką wizję: pójdę do domu, mamusia otworzy drzwi, zapyta co dzisiaj przyniosłem. Powie co o mnie myśli jako mężu, zięciu itd. Pójdę spać, będę spał do 17.00, zjem obiad, pogadam z żoną jak się nie obraziła, pobawię się z dzieckiem i wieczorem do roboty. Znacie to - taką rutynę? Piotr to naprawdę ubogi człowiek. Najprawdopodobniej ma w głowie takie myśli: robię, robię i guzik z tego mam.

Jak zaznaczył o. Adam, to właśnie ten poranek Jezus wybrał na powołanie Piotra. - Nie poranek, kiedy Piotr byłby po dwutygodniowych rekolekcjach z Szustakiem - naładowany: "Zdobędę świat!". Ale Pan Jezus przyszedł takiego poranka, kiedy nic w jego życiu nie ma sensu. To jest strasznie ważne. Bo to znaczy, że i do ciebie też może przyjść - nawet jak masz takie poczucie: co ja tam mam? Dla Niego to jest okazja - równie dobra, jak każda inna.

Co mają grzechy do ryb?

Tego poranka w Kafarnaum, Jezus staje na brzegu i zaczyna nauczać. Tłum napiera, zaczyna Jezusa spychać do wody. Jezus dostrzega łódkę Piotra. - Piotr siedzi w łódce, to znaczy, że nie był zainteresowany tym, co się dzieje na brzegu z Panem Jezusem. Mało tego - Piotr już zna Pana Jezusa - spotkali się nad Jordanem i spędzili razem kilka tygodni. Św. Piotr to był taki po naszemu wierzący niepraktykujący. Kiedy Jezus prosi Piotra, żeby zabrał Go do łódki i odpłynął nieco od brzegu, Piotr ma jedno w głowie: do łóżka.

Wsiedli do łodzi. Ewangelia nie pisze ani słowa o tym, czego Pan Jezus nauczał. Jak skończył - może było wczesne przedpołudnie, może południe - co mógł myśleć Piotr? Pomogłem, byłem kulturalny, człowiek był w potrzebie, skończył - a więc: do domu.

Uczestnicy rekolekcji słuchali o tym, co po ludzku (ale tylko po ludzku) niemożliwe   Urszula Rogólska /Foto Gość Uczestnicy rekolekcji słuchali o tym, co po ludzku (ale tylko po ludzku) niemożliwe

Tymczasem Jezus wpada na pomysł, żeby popłynęli na środek jeziora i ryby łowili. - Myślę, że ta droga od brzegu, na środek jeziora, to było najgorsze 40 minut w życiu Piotra - mówił o Szustak - Ryby łowi się w nocy, a najlepiej tuż przed świtem. Oni pracowali całą noc - nie cały dzień. Mało tego. Pan Jezus mówi: Wypłyńmy na środek jeziora. Każdy rybak wie, że ryb się nie łowi na środku jeziora, tylko wokół niego, tam gdzie one żerują przy dnie. Pan Jezus zachowuje się w tej Ewangelii jakby nie miał bladego pojęcia o łowieniu ryb. Jak Piotr płynął, to sobie pewnie myślał: ja do tej wioski nie wracam. Tam na brzegu cała wioska, teściowa, żona, koledzy. Piotr ma najgorsze myśli: zrobił ze mnie idiotę, wszyscy będą się ze mnie śmiali. Na pewno nic tu nie złowimy. I co się dzieje? Pan Jezus mówi: Piotrek, rzucaj.

Ewangelia mówi, że złowili tak wielkie mnóstwo ryb, że musieli przywołać drugą łódź. Tam prawdopodobnie była cała hałda tych ryb. I co się stało? Piotr padł Jezusowi do kolan - w te ryby - i mówi: Odejdź ode mnie Panie, bo ja jestem grzeszny.

Co mają grzechy do ryb? O. Szustak tłumaczył sposób myślenia żydów o Panu Bogu: - Bóg zawsze działa, mówiąc. I ma takie mówienie, że jak czegoś nie ma, a Bóg mówi, że jest, to to jest. Piotr wie, że w tym jeziorze nie ma ryb. To dlatego nic nie złowili. I nagle On powiedział, że są i okazało się że jest ich tyle, że głowa mała! On powiedział, że się łowi w południe i się złowiło. Do Piotra dotarło, że to nie jest jakiś kaznodzieja, prorok. To jest Bóg! Tylko Bóg tak ma, że czegoś nie ma, Bóg mówi, że to jest i to jest - tłumaczył dominikanin.

Guzik potrafimy

Wracając do wczorajszej Ewangelii, o Szustak przypomniał, że po słowach Jezusa: Nie bójcie się, ja jestem, Piotr mówi: Panie, jeśli to Ty jesteś, to ja sprawdzam - każ mi przyjść do siebie po wodzie. Nie powiedział: Jeśli to jesteś Ty, to ja wierzę, że mogę chodzić po wodzie. Powiedział jasno: Jeśli to Ty jesteś, każ mi/powiedz mi, żebym ja chodził po głębi.

O. Adam Szustak podczas drugiego dnia rekolekcji adwentowych   Urszula Rogólska /Foto Gość O. Adam Szustak podczas drugiego dnia rekolekcji adwentowych

Co odpowiada Jezus? Mówi: Piotrek, jak bardzo uwierzysz w siebie, jak się mocno napniesz i wyjdziesz na wodę to będziesz chodził? Albo: Piotrek, musisz dobrze zbadać napięcie wody i jak dobrze włożysz nogę i będziesz jednocześnie wierzył, że to jest możliwe, to się uda?. Nie. Jezus powiedział jedno słowo: Chodź!.

Jak zaznaczył o. Szustak: - To jest kwintesencja wiary. Wiara nie polega na tym, że mamy uwierzyć, że my coś potrafimy, nawet z Bogiem. Nie. Guzik potrafimy. Wiara to nie jest takie napinanie się. Wiara to jest uwierzenie, że On ma takie coś, że wystarczy, że powie, a to się stanie.

Ojciec rekolekcjonista przypomniał fragmenty Ewangelii, które mówią o takim słowie. Podczas zwiastowani Maryja mówi: "Niech mi się stanie według słowa Twego". Także setnik, który prosi Jezusa, żeby uzdrowił jego sługę używa sformułowania, które włączono w tekst liturgii Mszy św.: "Powiedz tylko słowo…".

- Powtarzamy te słowa na każdej Mszy św., ale nic się nie zmienia. Dlaczego? Bo w to nie wierzymy - zauważył o. Szustak. - Jak Bóg znajdzie wiarę w naszym sercu, to odejdziemy od Komunii Świętej naprawieni. Moje doświadczenie jest takie - albo ta książka - Biblia - jest prawdziwa, albo idźmy stąd. Pan Jezus powiedział wyraźnie: Proście mojego Ojca o cokolwiek, co chcecie, a to wam się stanie. Jezus wszędzie szuka tylko jednego - wiary

Andrychowski kościół pękał w szwach!   Urszula Rogólska /Foto Gość Andrychowski kościół pękał w szwach!

Ojciec przytoczył dwa wydarzenia ze swojego życia, kiedy sam, namacalnie zobaczył jak działa Bóg.

Wyjeżdżał na rekolekcje w Dublinie. Odprowadzała go na samolot rodzina z siedmiorgiem dzieci. Nagle oboje małżonkowie stracili pracę, popadli w tarapaty. Na opłacenie przedszkola i pilne wydatki potrzebowali 1500 zł, których nie mieli. O. Adam obiecał im, że ofiary, które dostanie na rekolekcjach, przywiezie tej rodzinie i przekaże na lotnisku, kiedy będzie wracał, przesiadając się na kolejny samolot.

- Tak się złożyło, że tam zupełnie nic nie dostałem. Stoję do odprawy i myślę: co ja powiem tym ludziom… - opowiadał o. Szustak. - Przede mną w kolejce stoi niski facet z żeglarskim workiem na ramieniu, ze słuchawkami w uszach. Nagle się odwraca, patrzy na mnie, łza mu cieknie po policzku i wkłada mi słuchawkę do ucha. Patrzę - chyba psychopata. Słucham, a w słuchawkach… Szustak leci. To był Polak, marynarz. Dostał od żony papiery rozwodowe. Słuchał mojej konferencji o zdradzie i końcu małżeństwa, i jak sobie z tym poradzić. Zaczęliśmy gadać.

Okazało się, że obaj lecieli tym samym samolotem. Tak się rozgadali, że ojciec zapomniał o pieniądzach dla rodziny. Na lotnisku w Warszawie człowiek wziął swój worek, pożegnał się i poszedł. - I wtedy mi się przypomniało: Matko. Ci ludzie. Co ja im powiem. Przekroczyłem bramki, wkładam rękę do kieszeni, a tam - 1500 zł. Nie wiem skąd. Przypuszczam, że ten facet, kiedy się żegnaliśmy "misiem". A ja mu nic o tej sprawie nie mówiłem. No chyba, że to stewardesa. Pieniądze przekazałem, uściskałem i poszedłem na kolejny samolot. Pomyślałem: Jak ty mogłeś pomyśleć, że przez te trzy godziny między Dublinem a Warszawą Pan Bóg ci tego nie skombinuje? Było dokładnie 1500 zł. Nie 1400 ani 1600. Pan Jezus nie żartował, kiedy mówił, że się nami zajmie. Tylko my w to nie wierzymy… Wiecie czemu nie macie? Bo się martwicie. Jak się przestaniecie martwić, to dostaniecie natychmiast.

Jaguar przed plebanią

Druga historia miała swój początek w Warszawie, gdzie o. Szustak głosił rekolekcje "Placki z rodzynkami". Po pierwszym dniu czekała na niego w zakrystii paczka z… plackiem z rodzynkami i kartka z podziękowaniami od uczestniczki rekolekcji. - Wychodzę drugiego dnia, mówię ludziom o placku i dalej: Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o takich samochodach, które mi się bardzo podobają. Zareagowali mniej więcej tak jak wy: ha ha ha. Następnego dnia w zakrystii czekała na mnie pocztówka. Na niej aston martin i tekst: "Ojciec, bez jaj". Lekko rozczarowany zarzuciłem temat. Rok później, głosiłem rekolekcje w Coventry, w Wielkiej Brytanii. Opowiadam ludziom tę historię z plackiem, z pocztówką i mówię: słuchajcie, mówię wam to nie bez przyczyny, bo wiem, że macie tu w Coventry główną fabrykę jaguara.

Drugi dzień rekolekcji adwentowych z o. Adamem Szustakiem w Andrychowie   Urszula Rogólska /Foto Gość Drugi dzień rekolekcji adwentowych z o. Adamem Szustakiem w Andrychowie

Nie uwierzycie. Jak ktoś nie wierzy może zadzwonić do ks. proboszcza Romualda Szczodrowskiego. Następnego dnia mówi mi: wyjdź przed plebanię. Wychodzę, a tam stoi jaguar. Otwierają się drzwi, wychodzi facet koło 50-tki, podaje mi kluczyki i mówi: proszę bardzo. Ja nie żartuję, to dla ojca. Na to ja: wie pan ślub ubóstwa, nie mogę. Okazało się, że to Polak, główny dizajner jaguara - wymyśla zewnętrzne kształty auta. Zabrał mnie do swojego biura projektów i dał mi dwa szkice jaguara, którego jeszcze nie ma. Nie mogę tego nikomu pokazać pod groźbą 120 tys. lat więzienia, póki auto jeszcze nie jeździ po drogach.

Czemu wam mówię te historie? Dla mnie to bardzo prosty komunikat od Pana Boga: Adaś, weź poproś o coś najbardziej absurdalnego czego myślisz, że ci nie dam. To ja mówię - jaguar, czarny, na jutro. A on mówi - to idź przed plebanię. Moje doświadczenie jest takie - kiedy prosimy o coś, CZEGO NAM POTRZEBA, to dostaniemy to. Bardzo często prosimy o to, czego nam nie potrzeba i nie dostajemy tego. Część naszych próśb nie jest wysłuchana - gwarantuję, że 99.99 proc. z nas "jaguar, czarny, na jutro" nie jest potrzebny. Nie dostaniesz go, bo i po co. Pan Bóg nie jest głupim tatą, tylko jest dobrym tatą. Jak dziecko prosi o rzeczy niepotrzebne, albo takie, które mu zrobią krzywdę, to jaki tato da swemu dziecku coś, co je skrzywdzi?

Zaczną się dziać cuda

Jak zaznaczył o. Szustak: - Gwarantuję wam, że jeśli zaczniecie wierzyć, to się zaczną dziać cuda w waszym sercu. Tu nie chodzi o jaguary i pieniądze - bo nie ma większego cudu niż naprawione serce. Każdy z nas ma serce poranione, poharatane, z różnymi bliznami, krzywdami, rozpaczami, beznadziejami. Nie ma większego cudu niż naprawione serce. I to jest dostępne na każdej Eucharystii, kiedy mówimy: Panie, naprawdę nie jestem godzien, ale wystarczy, że powiesz jedno słowo, a to się stanie.

Jedynym miejscem, gdzie Jezus nie mógł dokonać żadnego cudu, był jego rodzinny Nazaret. Bo nie znalazł tam wiary: - Tam gdzie Jezus nie znajdzie wiary w to, że On jest Bogiem i wszystko potrafi, tam nie może nic zrobić. Ale nie wycofuje się, nie obraża. Czeka, aż Mu się otworzą wreszcie drzwi.

Na zakończenie o. Szustak wskazując na Biblię, zapytał: Czy wy naprawdę wierzycie w tę Książkę? W to, że 96-letnia Sara może urodzić dziecko? Możliwe czy niemożliwe? Ta książka mówi, że możliwe. Co powie większość tego świata? Że to są takie przypowieści ze Starego Testamentu, ku pokrzepieniu serc, żebyśmy się lepiej poczuli. Jeśli tak, to marnujemy tu czas. Albo zaczniemy wierzyć w Ewangelię, albo tylko wypełniamy jakąś tam tradycję, która nikomu do niczego nie jest potrzebna. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że to jest prawda. Wierzycie w to? To nie znaczy, że nie będzie burz i trudnych rzeczy - oczywiście, że będą - ale On w tym wszystkim potrafi działać cuda.

Ostatni dzień rekolekcji - w piątek 22 grudnia - o 8.30 i 18.00.