Proces ws. Papały

PAP |

publikacja 17.02.2010 17:17

Do dzisiaj odczuwam zagrożenie w związku z moimi zeznaniami na temat sprawy gen. Marka Papały - powiedział w środę przed warszawskim sądem pierwszy ze świadków w procesie oskarżonych o współudział w zabójstwie b. komendanta głównego policji.

Proces ws. Papały Marek Piekara/Agencja GN

Sąd przesłuchał Marcina P., byłego dyrektora firmy należącej do nieżyjącego już stołecznego gangstera Rafała K., pseud. Gruby. Świadek zaznaczył, że swe zagrożenie wiąże z "siłami nieczystymi w tym kraju". Dodał jednocześnie, że w sprawie powiedział już wszystko, co na ten temat wie.

Świadek przyznał, że w 1998 r. - w miesiącach poprzedzających zabójstwo Papały - wraz z Rafałem K. obserwowali i przejeżdżali w pobliżu miejsca zamieszkania generała. Wówczas, jak tłumaczył świadek, K. miał mówić, że chodzi o odszukanie jakiegoś dłużnika. Jednocześnie przyznał, że o dokonywanych obserwacjach i działaniach Rafał K. informował gangstera Jeremiasza B., pseud. Baranina.

Ponadto w okresie poprzedzającym morderstwo Papały w jednym z warszawskich hoteli doszło, według świadka, do co najmniej dwóch spotkań Rafała K. z "mężczyzną ze Stanów Zjednoczonych". Jak dodał, później dowiedział się, że miał to być biznesmen Edward Mazur. "Te spotkania z Mazurem były umawiane przez +Baraninę+" - powiedział świadek.

"Około godz. 22, w dniu śmierci generała, K. zadzwonił do mnie i bliżej nie wyjaśniając, kazał mi się przejechać w tamten rejon, aby zobaczyć co się dzieje; nic nie zobaczyłem, bo wszystko było już zamknięte przez policję" - mówił. Świadek powiedział też, że około dwa tygodnie po zabójstwie Papały otrzymał od K. polecenie wyrzucenia do Wisły paczki, w której miały być "rzeczy od Papały". Świadek zaznaczył, że w środku były najprawdopodobniej naboje.

Marcin P. powiedział też, że dzień po zabójstwie b. komendanta głównego policji otrzymał również polecenie zniszczenia karty od telefonu komórkowego, na który dzwonił do niego Rafał K.

Rafał K. został zamordowany trzy miesiące po śmierci Papały. Nie żyje już także Jeremiasz B., który w 2003 r. powiesił się w wiedeńskim areszcie.

Świadek często nie podawał dokładnych dat i danych na temat wydarzeń z pierwszej połowy 1998 r. "Wtedy wszystko działo się tak szybko i zmieniało z dnia na dzień" - mówił.

W piątek sąd będzie kontynuował odczytywanie protokołów z zeznaniami złożonymi przez Marcina P. w śledztwie.

Proces rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. Do czerwca bieżącego roku sąd ma już zaplanowane przesłuchania kilkudziesięciu świadków.

W sprawie prokuratura oskarżyła Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z. Na Boguckim ciąży zarzut obserwowania miejsca zabójstwa Papały i bezskutecznego nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabójstwa. Z kolei Andrzejowi Z. prokuratura zarzuciła nakłanianie za 40 tys. dolarów innego nieżyjącego już gangstera Artura Zirajewskiego do zabójstwa Papały. Akt oskarżenia Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała do sądu w listopadzie 2009 r. Wtedy też do Łodzi przeniesiono śledztwo wobec podejrzanego o zlecenie zabójstwa Edwarda Mazura.

B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał. Wielowątkowe śledztwo przedłużano wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wielokrotnie. Według prokuratury, sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni.

Mazur był już raz w Polsce zatrzymany i przesłuchany w sprawie zabójstwa - w 2002 r. Został jednak wypuszczony i wyjechał z Polski. Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie tego zwolnienia Mazura, nie dopatrując się w tej sprawie przestępstwa. W 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się na jego ekstradycję do Polski, uznając, że dowody nie są wystarczające, a Zirajewski jest niewiarygodny jako jeden z głównych świadków oskarżenia.