Cierpliwości!

Jan Drzymała

W miniony piątek Watykan uciął ostatecznie spekulacje na temat daty beatyfikacji sługi Bożego Jana Pawła II. Bardzo dobrze! Wyścigi, domysły i targi dotyczące tej sprawy zaczynają budzić niesmak.

Cierpliwości!

Podobne odczucia miałem przed pięcioma laty. Miałem wrażenie, że od momentu dramatycznego pogorszenia się stanu zdrowia Jana Pawła II wzruszający moment umierania wielkiego człowieka zmienił się w wyścig, o to, kto pierwszy ogłosi, że papież nie żyje.

Dzisiaj sytuacja się powtarza. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy prześcigają się w domysłach na temat daty beatyfikacji papieża Polaka. Tymczasem watykańskie młyny mielą powoli. Benedykt XVI i tak przyspieszył proces, rezygnując z pięcioletniego okresu oczekiwania. A nam wciąż spieszno. Pytanie tylko dlaczego?

Może to czekanie na beatyfikację ma głęboki sens? Kiedy rozglądam się wokół i widzę, w jakim kierunku idzie kult Jana Pawła II, jestem o tym przekonany.

Jedni chcą mieć u siebie serce papieża, inni chociaż mały palec albo kawałeczek sutanny. W jednym muzeum przebiera się lalki za Jana Pawła II, kardynała Dziwisza czy Wyszyńskiego, a znowu gdzie indziej z nabożnym szacunkiem ogląda się filiżankę, z której pił kawę. A nad tym wszystkim „najsłynniejszy” cytat: „Tam chodziliśmy na kremówki…”.

Jeśli wyczekujemy daty beatyfikacji Jana Pawła II, by dalej brnąć w tym kierunku, to może faktycznie ciągle nie jesteśmy gotowi na to wydarzenie. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za Kościół. Jego rozwój zależy nie tylko od hierarchii, ale przede wszystkim od wiary ludu bożego – tzw. sensus fidei.  Jak Kościół ma się rozwijać, skoro swoim postępowaniem dajemy dowód, że tkwimy w średniowieczu?

To hagiograficzne podejście do papieża zaburza odbiór jego nauczania i właściwe wykorzystanie jego myśli dla dobra Kościoła. Nieraz się zdarza, że ostateczna argumentacja w niejednej dyskusji sprowadza się do stwierdzenia: „tak mówił Jan Paweł II”. Tyle że nie wszystko, co powiedział, miało jednakową rangę. Nawet z jego poglądami można polemizować. Dyskusja prowadzi do rozwoju. Nie może go powstrzymać bałwochwalcze podejście do żadnego świętego.

Z niecierpliwością czekam na beatyfikację papieża, ale bardziej zależy mi na tym, żeby pozostały po nim wartościowe dla Kościoła myśli i nauczanie, a nie karykaturalny obraz dobrotliwego staruszka, który lubił czasem wyskoczyć w góry.