Konfrontacja w sprawie Olewnika

PAP |

publikacja 23.02.2010 17:13

Gdańska prokuratura apelacyjna zapowiedziała ponowienie wniosku do MSWiA ws. konfrontacji między Danutą Olewnik a policjantami, którzy obserwowali przekazanie okupu. Resort nie chce ujawnić ich personaliów; twierdzi, że to niezgodne z prawem.

Konfrontacja w sprawie Olewnika Jacek Zawadzki/ Agencja GN

Jak poinformował PAP rzecznik gdańskiej PA Krzysztof Trynka, ponowny wniosek w tej sprawie zostanie sporządzony i wysłany do MSWiA jeszcze we wtorek. "Rozważaliśmy tę sytuacje prawną, która uniemożliwia przeprowadzenie konfrontacji i doszliśmy do wniosku, że wystąpimy z ponownym wnioskiem nieco inaczej sformułowanym" - powiedział rzecznik.

Trynka dodał, że w sprawie "zachodzą ciągle nowe okoliczności" i "zaktualizowanie tego stanowiska wydaje się być potrzebne". Wyjaśnił, że w nowym wniosku znajdzie się pytanie do ministerstwa spraw wewnętrznych czy resort podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie trybu przesłuchania policjantów.

"Mogę jedynie powiedzieć, że próbujemy znaleźć rozwiązanie w tej sprawie. Z jednej strony nie mamy nic do ukrycia, ale z drugiej nie możemy upubliczniać wizerunku funkcjonariuszy, którzy przeprowadzają niejawne czynności (działają pod przykryciem - PAP)" - powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka MSWiA Małogorzata Woźniak.

Ponownie zapewniła, że resort przekazał zarówno prokuraturze jak i komisji śledczej wyjaśniającej sprawę śmierci Krzysztofa Olewnika, wszystkie materiały, o które występowały. "Musimy jednak działać zgodnie z prawem" - zaznaczyła.

Wtorkowy "Dziennik - Gazeta Prawna" podał, że prawnicy rodziny Olewników negocjują z MSWiA w tej sprawie. Według gazety resort chce się zgodzić na konfrontację policyjnych obserwatorów z siostrą Olewnika, ale bez ujawniania ich personaliów. Prokuratorzy i policjanci twierdzą jednak, że prawo takiej konstrukcji nie przewiduje - dodaje dziennik.

Tydzień temu Danuta Olewnik-Cieplińska zeznawała przed komisją śledczą. Powiedziała m.in., że największy żal do policji ma za to, iż funkcjonariusze nie pojechali nawet na miejsce wyrzucenia okupu, by zabezpieczyć ślady. Chodzi o wydarzenia z końca lipca 2003 r. Olewnik-Cieplińska wraz z mężem zrzucili torbę z 300 tys. euro z warszawskiej Trasy Armii Krajowej na przebiegającą pod nią ulicę Gwiaździstą. Ze strony policji porywaczy obserwowali w tym czasie funkcjonariusze z Wydziału Techniki Operacyjnej.

"Potem dowiedziałam się, że nadzorujący rzekomo tego dnia całą operację zabezpieczenia okupu policjant Remigiusz M., gdy do niego dzwoniłam, był w swoim domu" - powiedziała. Przyznała ona, że jej i męża wersja tych zdarzeń różni się od tej podawanej przez policjantów, ale ich konfrontacja jest niemożliwa, bo miało się na to nie zgodzić MSWiA. "W piśmie do prokuratury powołano się na +dobro policji+" - powiedział pełnomocnik przed komisją mecenas Borkowski.

Także w tej sprawie list do premiera skierował ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik. Napisał m.in., że "MSWiA kryje ludzi", którzy zeznawali niezgodnie z prawdą w sprawie przekazania okupu i sporządzali nieprawdziwe dokumenty. "Tam gdzie jest konieczność odtajnienia danych osobowych i dokumentów z tej operacji - MSWiA nie wydaje na to zgody. W mojej opinii tym samym ochrania się tych funkcjonariuszy, którzy być może są decydentami oraz wspólnie z bandytami przeprowadzają akcje przekazania okupu" - napisał.

W miniony piątek rzeczniczka MSWiA poinformowała, że poprzedni szef resortu zwolnił z obowiązku zachowania tajemnicy służbowej tych policjantów, którzy obserwowali przekazanie okupu, oraz że zostali oni przesłuchani przez prokuraturę w charakterze świadków incognito. Potwierdził to rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka.

Wyjaśnił on również, że śledczy chcieli (na wniosek pełnomocnika rodziny Olewników) przeprowadzić konfrontację policjantów m.in. z Olewnik-Cieplińską, ale takie czynności mogłyby zostać przeprowadzone jedynie w warunkach zniesienia statusu świadka incognito.

Krzysztofa Olewnika porwano w październiku 2001 r. Miesiąc po odebraniu okupu przez porywaczy mężczyzna został zamordowany. Miejsce ukrycia jego zwłok wskazał Sławomir Kościuk, który pomagał Robertowi Pazikowi w uduszeniu ofiary. Ciało znaleziono w październiku 2006 r., w miejscowości Różan (Mazowieckie).

Obecnie trwa ponowne badanie DNA ciała ekshumowanego z grobu Olewnika. Ekshumację przeprowadzono na wniosek rodziny. W zeszłym tygodniu pełnomocnik rodziny mec. Ireneusz Wilk oświadczył, że na obecnym etapie postępowania oraz badań z zakresu medycyny sądowej nie pojawiły się okoliczności mogące poddawać w wątpliwość wcześniejsze ustalenia, dotyczące tożsamości szczątków Krzysztofa Olewnika. Wyniki badań mają być znane w marcu.

W sprawie porwania i zabójstwa Olewnika płocki sąd okręgowy 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r. Dwa odrębne śledztwa w sprawie ich śmierci prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności. Szef grupy porywaczy - Wojciech Franiewski - w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Prokuratura zamierzała przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze.

W 2007 roku olsztyńska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo, w którym ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 r. sprawa została przeniesiona do Gdańska. (PAP)

pru/ aks/ pz/ jra/