Komorowski rozmawiał z uczniami

PAP |

publikacja 25.02.2010 14:58

O obniżeniu wieku wyborczego, wyborach prezydenckich, latach szkolnych z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim rozmawiali w czwartek uczniowie XXIV liceum im. C.K. Norwida w Warszawie. W liceum tym uczył się Komorowski.

Komorowski rozmawiał z uczniami Grzegorz Jakubowski/PAP

Licealiści pytali marszałka o sprawę ewentualnego obniżenia do 16 lat wieku wyborczego. Marszałek podkreślił, że nie chce w tej sprawie zajmować jednoznacznego stanowiska. Mówił, że najważniejsza jest dyskusja, w czasie której należy wysłuchać argumentów obu stron. Według niego warto debatować nad obniżeniem wieku wyborczego do lat 16, ponieważ ludzie młodzi powinni mieć większy wpływ na życie społeczne.

Zdaniem marszałka zapis o możliwości głosowania w wyborach od 16. roku życia można było by wprowadzać stopniowo - początkowo tylko w wyborach lokalnych. A jednym z argumentów przemawiających za obniżeniem wieku wyborczego może być szybsze dojrzewanie młodzieży do wielu poważnych decyzji, jak np. podejmowania samodzielnej pracy, nauki - tłumaczył.

Zdaniem marszałka ważna jest także równowaga, jeśli chodzi np. o udział w "mechanizmach demokracji" i o reprezentowanie młodszego i starszego pokolenia w instytucjach pochodzących z wyboru. "Czy nie powinno się ze względu na bardzo pozytywne zjawisko jakim jest wydłużenie życia ludzkiego (...) zadbać o to, by ludzie młodsi mogli mieć nieco większy wpływ na bieg spraw w Polsce, szczególnie spraw ich dotyczących" - pytał licealistów Komorowski.

Zastrzegł jednak, że pojawiają się także argumenty przeciwko pomysłowi obniżenia wieku wyborczego. Jak mówił, trzeba się zastanowić, czy młodzi ludzie są na tyle dojrzali, by podejmować tak poważne decyzje.

Ciekawość uczniów budziły także prawybory w PO, które wyłonią kandydata Platformy na prezydenta. Padały pytania m.in. o to, jak toczy się rywalizacja między marszałkiem a Radosławem Sikorskim, i o to jak marszałek - gdyby został kandydatem - przekonałby młodych, by oddali na niego swój głos.

Komorowski zapewniał swoich słuchaczy, że razem z szefem dyplomacji starają się rywalizować fair. "Kto wygra? No ja wygram. Nie ma wyjścia. Musicie wiedzieć, że ja jestem chłopakiem z Woli i u nas się elegancików z morskiej piany traktowało różnie" - żartował marszałek.

Jednocześnie zaznaczył, że nie może się zachowywać tak, jakby już wygrał wybory prezydenckie. "Trzeba zachować pewien umiar. Trzeba zachować pokorę wobec wyroków demokracji" - mówił.

Zdaniem Komorowskiego rolą prezydenta powinno być umacnianie bezpieczeństwa, budowanie poczucia wspólnoty i nawiązywanie współpracy ze wszystkimi siłami politycznymi i elementami władzy państwowej.

Według niego niewiele da się zmienić samą kampanią prezydencką, bo - jak mówił - Polacy z założenia nie wierzą obietnicom polityków. On - jak mówił - nie obiecywał niczego, co nie byłoby do zrealizowania.

Przyszły prezydent - w ocenie Komorowskiego - powinien współpracować z rządem i nakłaniać go do podejmowania działań. "Dzisiaj dramatem Polski jest to, że dzieje się niedobrze w obszarze władzy wykonawczej" - powiedział.

"Prezydent powinien być w przyszłości elementem spinającym nie tylko państwo, jego politykę, ale również łączącym społeczeństwo" - mówił.

Licealiści pytali marszałka również o to, jak wspomina szkolne lata w liceum im. Norwida. "Generalnie było super" - mówił Komorowski. Wspominał, że był kelnerem w stołówce i nauczył się nosić jednocześnie sześć talerzy zupy. Żartował, że również w szkole średniej po raz pierwszy miał styczność z wojskiem, ponieważ jego nauczycielki były żonami wojskowych.