Dawałam "haracz" za umowę z TVP

PAP |

publikacja 02.03.2010 14:33

Przed Sądem Rejonowym w Suwałkach (Podlaskie) zeznawała główny świadek w procesie dotyczącym korupcji związanej m.in. z działalnością telewizji publicznej. Ujawniła, że za umowę producencką z TVP musiała płacić kierownikowi redakcji.

Dawałam "haracz" za umowę z TVP AUTOR / CC 2.0

Producentka z Suwałk, powiedziała w sądzie, że po tym jak podpisała w 2001 r. umowę na usługi producenckie z ośrodkiem TVP w Białymstoku, dowiedziała się od kierownika redakcji w Suwałkach, że ma mu co miesiąc przekazywać pieniądze z zysku.

Andrzej S., były kierownik suwalskiej redakcji TVP, jest oskarżony przez prokuraturę o przyjmowanie łapówek od właścicielki firmy producenckiej; nie przyznaje się do winy.

Producentka programów zeznała, że od 2001 do 2007 r. przekazała oskarżonemu ok. 150 tys. zł. Najpierw miały to być kwoty po 3 tys. zł miesięcznie, potem mniej - po kilkaset złotych. Przekazywane kierownikowi kwoty nazwała haraczem, bo - jak argumentowała - była zmuszana przez byłego kierownika do oddawania mu części pieniędzy. Dzięki temu mogła liczyć na zlecenia od TVP.

Producentka powiedziała, że ta korupcyjna sytuacja trwała do momentu, kiedy rozwiązano z nią umowę w 2007 roku. Dodała, że w 2008 r. złożyła zawiadomienie do prokuratury po tym, jak skontaktowali się z nią agenci CBA. Wtedy zaczęła z nimi współpracować.

Co innego mówił na poprzedniej rozprawie oskarżony Andrzej S., który zaprzeczał jakoby brał od producentki pieniądze. Wtedy wyjaśniał szczegółowo, jak funkcjonowała redakcja TVP w Suwałkach. On miał czuwać nad sprzętem i samochodami Telewizji Polskiej, zaś zewnętrzna firma, która zawierała umowy z dziennikarzami i operatorami kamer - nad produkcją telewizyjną. Oskarżony dodał wówczas, że nie miał wpływu ani na rozliczenia finansowe producenta zewnętrznego, ani na zlecenia od TVP.

Andrzej S. w swych wyjaśnieniach argumentował, że w 2008 roku doszło do sporu między właścicielką firmy producenckiej a dziennikarzami i operatorami z Suwałk. Dotyczył on rozliczeń finansowych. Według oskarżonego dziennikarze i operatorzy mieli być poszkodowani finansowo.

Andrzej S. oraz jego adwokat nie byli obecni we wtorek w sądzie, gdyż nie dotarły do nich powiadomienia o rozprawie, dlatego sąd po części zeznań świadka odroczył proces do 16 marca.

Andrzej S. jest oskarżony także o to, że proponował łapówkę policjantom za odstąpienie od ich obowiązków, kiedy został zatrzymany do kontroli drogowej. Miał się wówczas szarpać z funkcjonariuszami.

Sąd Rejonowy w Suwałkach wyłączył ze sprawy głównej poboczny wątek. Dotyczy on m.in. ordynatora jednego z oddziałów tamtejszego szpitala Włodzimierza K. Lekarz miał przyjąć w sumie 2,5 tys. zł oraz kilka wędzonych węgorzy od pacjenta, za przeprowadzenie operacji i "właściwą opiekę". W tej sprawie kolejny oskarżony, b. dyrektor ośrodka TVP w Białymstoku Wojciech S., miał obiecać lekarzowi emisję audycji promującej oddział przez niego kierowany. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem.