Skalibrowani na miłość

Powinieneś być bezpieczny, bo chroni Cię przykazanie miłości. Ale...

Skalibrowani na miłość

Kościół musi wychowywać sumienia – przypomniał wczoraj papież Franciszek w przemówieniu do członków Trybunału Roty Rzymskiej. Mówił o tym w kontekście przygotowania do zawarcia małżeństwa. A ja, jak to często u mnie w podobnych przypadkach bywa, pomyślałem, że byłoby to istotne nie tylko w odniesieniu do przyszłych małżonków. Tak, zdaję sobie sprawę, że w chrześcijańskiej formacji czy autoformacji nie tylko to jest ważne. Ale gdybyśmy my, chrześcijanie, zawsze kierowali się wskazaniami dobrze uformowanego sumienia….

Z uruchomieniem nie ma problemów. Już sam Pan Bóg stwarzając nas o to się postarał. Potem trzeba dobrze skalibrować. To też nie powinno być trudne. Ustawić je tak, by podstawowym kierunkiem, do którego wszystko inne jest dostrojone było najważniejsze przykazanie: miłości Boga i bliźniego. Ogólnik? No, to może w wersji bardziej praktycznej, z Jezusowego „Kazania na górze”: „wszystko co byście chcieli, by ludzie wam czynili i wy im czyńcie”. Nic trudnego. Wystarczy przed każdym działaniem mającym jakieś odniesienie do bliźniego na chwilę uruchomić wyobraźnię. A potem trzeba już tylko zadbać, by głosu sumienia nic nie zagłuszało. Żadni prorocy bożków Egoizmu, Pychy, Lenistwa, Chciwości, Obojętności, Tchórzostwa, Serwilizmu i ilu tam ich jeszcze jest.

Pięknie by było. Niestety, mimo jasnych wskazań naszego Mistrza zaburzenia występują już w procesie kalibracji. Gdy podstawową zasadą staje się dla człowieka coś innego niż przykazanie miłości, wtedy w różnych konkretnych sytuacjach kompas sumienia wskazuje wszystko, tylko nie właściwą drogę. A jego głos udziela wskazówek równie absurdalnych, jak GPS który nie załapał, że stracił łączność z niebem (dobra, dobra, satelitami) i mówi „skręć w prawo” gdy z prawej jest tylko płot albo „prosto” gdy przed sobą masz jezioro.

No to co? Kalibrujemy?

PS. Skoro już mam kierować się zasadą „wszystko, co byście chcieli by ludzie wam czynili i wy im czyńcie” to muszę wspomnieć tu o dawnym współpracowniku naszego forum (forum.wiara.pl). Przez lata wkładał w nie dużo pracy pomagając, by nie zamieniło się w bagienko. Teraz on potrzebuje pomocy. Zresztą, proszę zobaczyć TUTAJ