Stanąć obok człowieka

Tak, jest późno. Barykady są już wysokie. Ale nie ma powodu, by je jeszcze podwyższać.

Stanąć obok człowieka

Dyskusja na temat aborcji osiągnęła ostatnio swoje apogeum. Mamy demonstracje - za i przeciw wprowadzeniu zmian w prawie - pojawia się też wiele tekstów, argumentów i memów.

O projekcie pisałam już na jesieni ubiegłego roku, gdy ruszyła zbiórka podpisów. Napisałam wówczas, że ta zmiana to dobry krok. Nadal jestem tego zdania. Pisałam też, że sama zmiana nie wystarczy: jeśli chcemy mieć zmiany trwałe, nie można na zmianach prawnych poprzestać. Jeśli chcemy mieć zmiany trwałe trzeba, by rodzice otrzymali adekwatną pomoc i nie zostali z tym sami. Trzeba naszego zaangażowania: serca, rąk i - czego nie można pominąć - portfela.

Dziś chciałabym jednak zwrócić uwagę na to, co i jak mówimy i piszemy. W zapale polemicznym używamy bardzo różnych argumentów. Taka jest zresztą logika kampanii politycznej: więcej emocji to więcej ludzi, więcej ludzi to większa szansa, że myślący w kategoriach poparcia politycy wezmą naszą stronę. Rezygnując z takiej retoryki ryzykujemy, że wygra druga strona: wszyscy wiemy w końcu, że podstawowym argumentem będzie ten wyborczy. Ewangelia, która nakazuje nam potępiać zło, ale do człowieka podejść tak, by nie złamać trzciny nadłamanej, wydaje się nieżyciowa i nieskuteczna.

Trzeba jednak zapytać, jaki jest nasz cel? Przeforsowanie za wszelką cenę projektu ustawy (podkreślam, ważnego i dobrego!) czy lepsza i trwała ochrona życia? Jeśli, co mam nadzieję, to drugie, trzeba się spróbować z ludźmi porozumieć. Inaczej będziemy mieli wojnę aborcyjną do rozgrywania przez kolejne partie polityczne przed kolejnymi wyborami... i nic poza tym.

Podkreślę: chodzi o porozumienie z ludźmi, nie o kompromis z przeciwną stroną ideologiczną. Chodzi o wysiłek zrozumienia i stanięcia obok człowieka, zamiast po przeciwnej stronie barykady.

Nie porozumiemy się metodą epatowania słowem 'morderstwo', oskarżania o brak miłości i psychicznego szantażu rozmowami, których uczestnikami są żyjące dzieci. Atak budzi opór, agresja rodzi agresję. Trzeba spróbować zrozumieć czego się boją /bały kobiety podejmujące decyzję o aborcji i jakie potencjalne problemy ta decyzja ma /miała im rozwiązać. Trzeba na ten lęk i realne problemy odpowiedzieć.

Tak, jest późno. Barykady są już wysokie. Ale nie ma powodu, by je jeszcze podwyższać. Raczej trzeba by zabrać się za ich demontaż. Nawet jeśli w tej chwili mało kto uwierzy w naszą dobrą wolę.

Mówimy o rzeczy niemożliwej? Dla Boga nie ma nic niemożliwego.