Odszedł, bo kochał

Grzegorz Brożek

publikacja 28.03.2018 17:10

W Dębicy odbyły się uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłego w Tanzanii ks. Adama Bartkowicza ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich.

Odszedł, bo kochał Grzegorz Brożek /Foto Gość Msza św. pogrzebowa śp. ks. Adama Bartkowicza SMA w kościele pw. Ducha Świętego w Dębicy. Przed ołtarzem spoczywa urna z prochami oraz mszał, kielich i stuła kapłańska

W dębickim kościele pw. Ducha Świętego, w którym ks. Adam 5 lat temu przyjął święcenia kapłańskie, Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Stanisław Salaterski, biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej.

Na postumencie przed ołtarzem postawiono urnę z prochami ks. Adama Bartkowicza, obok mszał i kielich, a z prawej strony - zdjęcie misjonarza. W liturgii uczestniczyło ponad tysiąc osób, w tym ok. 80 księży. Msza św. była transmitowana w internecie, gdzie na żywo uczestniczyły w niej ponad 2 tys. osób.

- W zapiskach Daga Hammarskjölda można wyczytać taką wskazówkę: „Nie szukaj śmierci. Ona cię znajdzie. Szukaj drogi, która uczyni z twojej śmierci wypełnienie”. Uczestnicząc w pogrzebie księdza Adama, uświadamiamy sobie, że nie szukał śmierci, ale znalazł drogę, która jego śmierć uczyniła niezwykłą. Ta droga to rozpoznanie powołania kapłańskiego, to decyzja na posługiwanie na misjach, to świadectwo ofiarowania miłości, a nawet życia za swojego brata, dla swojego brata. Taka droga, której wzorem jest chrystusowa Ewangelia, uczyniła z jego śmierci wypełnienie - mówił we wprowadzeniu bp Stanisław Salaterski.

Odszedł, bo kochał   Grzegorz Brożek /Foto Gość Urna z prochami śp. ks. Adama Bartkowicza SMA W homilii ks. Wacław Dominik SMA, wiceprowincjał prowincji polskiej Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, przybliżył m.in. życiorys zmarłego i przypomniał jego wyjątkową osobowość. Za kilka dni ksiądz Adam obchodziłby 35. urodziny. Dawno temu, w 2003 r., wstąpił do Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Przez 3 lata studiował w Ołtarzewie filozofię i teologię. Potem odbył kurs językowy w Manchesterze. W 2007 r. zaczął roczny staż pastoralny w Tanzanii. W 2008 r. w Beninie rozpoczął nowicjat, a rok później w Nairobi podjął studia teologiczne. W 2013 r. w Dębicy otrzymał święcenia kapłańskie i zaczął posługę w Tanzanii. 

- Był osobą, która całym sercem była zafascynowana Afryką. Tam chciał żyć i tam chciał pracować, głosząc słowo Boże wśród tych, którzy o Jezusie nic lub bardzo mało słyszeli. Był wierny charyzmatowi SMA - mówił w kazaniu ks. Wacław Dominik SMA.

- Był skromny. Pracował po cichu. Spokojnie. Nie szukał chwały, rozgłosu. Preferował to ewangeliczne „ostatnie miejsce”. Wszyscy wiedzieli, że mogą na niego zawsze liczyć. Współbracia opowiadają o pięknym zwyczaju, który miał ks. Adam. Zawsze przed otwarciem Biblii, z szacunku do słowa Bożego, całował księgę - wspominał ks. W. Dominik.

Hobby księdza Bartkowicza było lotnictwo. - Czasem wypadło mu z głowy jakieś słowo po angielsku bądź w suahili, ale zapytany, jaki zasięg ma Airbus A 380, odpowiadał bez zająknięcia - dodał.

Ksiądz Adam Bartkowicz utonął 20 marca w Oceanie Indyjskim, ratując o. Chungu Cycusa, należącego do Kongregacji Ducha Świętego. Ten po śmierci swojego wybawcy napisał w liście: „Adamie, jesteś świętym, który mieszkał w sąsiednim pokoju”. - Ksiądz Adam odszedł do Pana. Odszedł, bo kochał - mówił ks. Wacław. Przykazanie miłości było pierwsze i najważniejsze w życiu zmarłego.

Odszedł, bo kochał   Grzegorz Brożek /Foto Gość Wśród przemawiających był m.in. ks. Francis Rosario, radca generalny SMA z Rzymu - Jestem jednym z niewielu, którzy przebywali z nim ostatnio - mówił obecny w Dębicy na pogrzebie ks. Francis Rozario, radca generalny SMA z Rzymu. Ks. Francis był na początku marca 10 dni w Tanzanii. - Mogę powiedzieć, że ksiądz Adam był w tym czasie bardzo szczęśliwym człowiekiem. Miałem czas porozmawiać z nim. Opowiadał mi trochę historię swojego życia. Był wdzięczny wielu osobom. Opowiadał, jak uczył się wielu rzeczy od swojego ojca, podziwiał swoją matkę, która nawet po śmierci jego taty pomagała mu, aby kontynuował, aby jechał na misje - mówił ks. Francis.

Śmierć ks. Adama pokazuje, czym jest misyjność Kościoła. - Oddał życie za swojego brata. Ale ten brat nie jest Polakiem, nie jest Europejczykiem, nie jest nawet z SMA. Jest z Zambii. Świat XXI wieku potrzebuje zobaczyć i usłyszeć to przesłanie, które zostawia nam ks. Adam - dodał.

Po Mszy św. urnę z prochami ks. Adama złożono w grobowcu kapłańskim na cmentarzu przy ul. Cmentarnej.