Ukąszenie

Jacek Dziedzina

GN 20/2018 |

publikacja 17.05.2018 00:00

Błąd marksizmu nie „wyszedł na jaw” dopiero wraz z budową gułagów. Błąd tkwi w samej istocie teorii Karola Marksa.

Pomnik Karola Marksa w niemieckim Chemnitz (w latach 1953–1990 miasto nosiło nazwę Karl--Marx-Stadt). FRANZ FISCHER /EPA/pap Pomnik Karola Marksa w niemieckim Chemnitz (w latach 1953–1990 miasto nosiło nazwę Karl--Marx-Stadt).

Moda na Marksa i marksizm wcale nie wraca na europejskie salony. Ona jest tam obecna od zawsze. Szczególnie widoczne to było w czasie niedawnej celebracji urodzin Karola Marksa. To zamiłowanie do skompromitowanej ideologii wiele mówi o intelektualnej i duchowej kondycji Starego Kontynentu.

Od teorii do gułagu

W 200. rocznicę urodzin Karola Marksa w bazylice Konstantyna w Trewirze przemowę na cześć jubilata wygłosił szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Już sam fakt, że jeden z czołowych przedstawicieli unijnych elit uznał za właściwe, by poświęcić czas na celebrację tej rocznicy, jest wymowny. Z ust Junckera usłyszeliśmy m.in., że nazwisko Marksa jest dziś symbolem „rzeczy, za które nie odpowiada i którym nie zawinił”. Twierdził też, że wiele sformułowań Marksa zostało przeinaczonych, choć przyznał, że… „rozumie zastrzeżenia wobec niego”. Przemawiająca na cześć Marksa – na tle ołtarza i krzyża w jednej z najstarszych europejskich świątyń – twarz instytucji, która przeżywa największy od dekad kryzys tożsamościowy, to obrazek, który stanie się symbolem rozsypującej się stopniowo Unii Europejskiej. Jeśli bowiem to teorie Karola Marksa, które dały podwaliny pod najbardziej – obok niemieckiego nazizmu – zbrodniczą ideologię i ustrój państwowy, mają być punktem odniesienia w projekcie integracji, to pytanie o to, w jakim kierunku zmierza Europa, jest retoryczne.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.