Znów gorąco między Madrytem a Katalonią

PAP |

publikacja 20.05.2018 08:15

Hiszpański rząd określił jako "prowokację" mianowanie w sobotę do katalońskiego rządu regionalnego czterech polityków, którzy zostali osadzeni w madryckim areszcie lub uniknęli aresztowania, wyjeżdżając za granicę.

Znów gorąco między Madrytem a Katalonią PAP/EPA/QUIQUE GARCIA

Premier Katalonii Quim Torra przedstawił skład nowego rządu, do którego weszli m.in. Jordi Turull oraz Josep Rull, byli członkowie gabinetu Carlesa Puigdemonta, zdymisjonowanego przez Madryt w październiku ub.r. Obaj przebywają w areszcie w Madrycie w związku z toczącym się postępowaniem w sprawie próby oderwania się Katalonii od Hiszpanii. Dwoma innymi byłymi ministrami w gabinecie Puigdemonta, których do swojego rządu powołał Torra, są Toni Comin oraz Lluis Puig - od końca października przebywają w Belgii z obawy przed aresztowaniem przez hiszpańską policję. Belgijski wymiar sprawiedliwości dotychczas odmawiał ich ekstradycji.

Katalońskie partie opowiadające się za secesją regionu wygrały niewielką większością grudniowe wybory w Katalonii, uzyskując nieznaczną przewagę nad znacznie bardziej umiarkowanymi w swych odśrodkowych dążeniach lub opozycyjnymi wobec nich ugrupowaniami politycznymi w Katalonii.

Quim Torra, nieprzejednany zwolennik ogłoszenia jej niepodległości, sojusznik Puigdemonta, powołując swój gabinet, pozostaje w zdecydowanej opozycji wobec Madrytu.

"Skład nowego katalońskiego rządu stanowi wyraźny sygnał, że chcą oni kontynuować konflikt i prowokację" - skomentował w sobotę na Twitterze stanowisko katalońskiego obozu niepodległościowego kandydat rządzącej w Hiszpanii Partii Ludowej, która skądinąd poniosła całkowitą porażkę w katalońskich wyborach, Garcia Albiol.

Zagraniczni obserwatorzy w Barcelonie w swych przewidywaniach dotyczących jej przyszłości coraz bardziej skłaniają się ku prognozom, że "polityczne rozwiązanie" problemu statusu Katalonii jako nadal części Hiszpanii nastąpi w niezbyt odległej przyszłości nie na drodze konfrontacji, lecz w wyniku szybkich zmian, jakie zachodzą w układzie sił politycznych w Hiszpanii.

Jak napisał w sobotę madrycki dziennik "El Pais", dwie tradycyjnie najważniejsze siły polityczne kraju: konserwatywna Partia Ludowa (PP) premiera Mariano Rajoya i opozycyjna Partia Socjalistyczna (PSOE) po blisko 40 latach dominacji na scenie politycznej ustępują miejsca dwóm nowoczesnym partiom opozycyjnym: liberalnej Ciudadanos i centrolewicowej Unidos Podemos. Pierwsza ma w najnowszych majowych sondażach 29,1 proc. preferencji wyborców, a druga - 19,5 proc., podczas gdy rządząca PP - 19,5 proc., a PSOE - 19 proc.