Kardynał od miłosierdzia

Beata Zajączkowska

Papieskie nominacje pokazują nam, jak Franciszek patrzy na Kościół i, jak pragnie mu służyć. Kardynalat dla jałmużnika to wyniesienie „Caritas”, bez zapominania o konieczności głoszenia i formowania braci w wierze.

Kardynał od miłosierdzia

Pierwszy polski kardynał z rozdania Franciszka, to „miłosierna ręka” papieża. I choć, jak mówi kard. Konrad Krajewski, dla niego samego ta nominacja była ogromnym zaskoczeniem, to dla wielu innych była naturalną konsekwencją Franciszkowej wizji Kościoła. Sam papież mówił o tym w rozmowie z abp. Grzegorzem Rysiem, gdy ten dziękował mu za kapelusz kardynalski dla Polski. Padły wówczas ważne słowa o dwóch rękach Kościoła.

„Papież powiedział, że ma dwie ręce: jedną jest doktryna, a drugą miłosierdzie. Dlatego potrzebował dwóch kardynałów: prefekta Kongregacji Nauki Wiary (kard. Luis Ladaria) i, jak podkreślił, prefekta od miłosierdzia” – mówi abp Ryś. Wyraźnie widać, że Franciszek chce podnieść znaczenie urzędu miłosierdzia, który zresztą, jak mówi kardynał-jałmużnik, w ciągu tych lat już znacząco zreformował. „To powiedzenie o dwóch rękach jest bardzo wymowne. Myślę, że każdy z nas w Kościele może to do siebie odnieść. Dwie ręce: głoszenie-nauczanie i Caritas-miłosierdzie” – podkreśla abp Ryś.

Metropolita łódzki, który dziś odebrał w Watykanie pobłogosławiony przez Franciszka paliusz, wskazuje jeszcze na jeden ważny aspekt. Na konieczność słuchania prawdziwego papieża, a nie tylko medialnych przekazów o nim i jego nauczaniu. To sięgnięcie do źródła i „czytanie papieża w oryginale” w wypadku Franciszka jest chyba szczególnie ważne.

W oryginale czyta go od lat kard. Krajewski i być może właśnie dlatego żyje tak, jak żyje i służy tak, jak służy. Prawdziwie. Jego działania nie podobają się wielu tak samo, jak nie podoba się im wiele z Franciszka. Zamiast jednak krytykować w czambuł może warto w tej nominacji kardynała od miłosierdzia znaleźć coś budującego dla siebie. Coś, co nie pozostanie jedynie na poziomie emocji i szybko mijających zachwytów.

Jałmużnik ujawnił swoje kardynalskie postanowienie: „Będę robił dokładnie to, co robi Ojciec Święty, czyli godzina adoracji dziennie. Bo on zawsze adoruje od godz. 19 do 20. Ja nieraz skracałem modlitwę, bo gdzieś musiałem pójść albo coś załatwić. Teraz kupię sobie zegarek z budzikiem i dopóki nie wydzwoni tej godziny, nie wyjdę z kaplicy. Będę starał się więcej opalać przed Najświętszym Sakramentem”. To jedna ważna rzecz. Ale i druga jest ogromnie ważka. Może skłonić do przemyśleń nad tym, jak ja myślę o Kościele. „Zanim zostałem papieskim jałmużnikiem, Ojciec Święty pytał mnie, czy jestem w stanie myśleć o Kościele tak jak on” – mówi kard. Krajewski. I sam odpowiada na to pytanie: „Teraz chciałbym mu odpowiedzieć, że jestem w stanie myśleć o Kościele tak jak on, bo innego Kościoła nie ma”.

TAGI: