publikacja 05.07.2018 00:00
Azja ma wielki problem z wodą. W Indiach katastrofa przybiera bezprecedensowe rozmiary. A kraje na Bliskim Wschodzie zaczynają nawzajem podbierać sobie kurczące się rezerwy.
DIVYAKANT SOLANKI /epa/pap
W wielu prowincjach Indii woda jest racjonowana.
Shimla – 200-tysięczne miasto w północnych Indiach – w każde wakacje jest odwiedzane przez około 100 tys. turystów. Lecz w tym roku mieszkańcy apelują w mediach i na forach internetowych: „nie przyjeżdżajcie do nas”. Powodem jest dramatyczny kryzys zaopatrzenia w wodę. 20 maja w kurorcie zakręcono krany, zamknięto szkoły, a każdy mieszkaniec dostaje dziennie dwa wiadra wody na zaspokojenie wszystkich potrzeb.
Już niedługo Indie będą musiały stawić czoła drastycznie większym kryzysom niż w Shimla. Według alarmującego raportu rządowego think tanku NITI Aayog za dwa lata wyczerpią się wodne rezerwy kilkunastu największych miast kraju, łącznie ze stołecznym Delhi, Bangalurem i 10-milionowym Ćennaj. Z podobnymi problemami zaczynają borykać się inne części Azji.
Straszne statystyki
Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.