Klich w Afganistanie

PAP |

publikacja 01.04.2010 13:34

Sprawność sprzętu polskiego kontyngentu w Afganistanie wzrosła, ale także przeciwnik jest coraz aktywniejszy - ocenił minister obrony Bogdan Klich, który odwiedził w czwartek bazy Ghazni i Warrior, gdzie stacjonują polscy żołnierze.

"Z 86 rosomaków mamy 76 sprawnych, z 30 pojazdów klasy MRAP (wysokiej odporności na miny - PAP) sprawnych jest 26, z sześciu śmigłowców Mi-24 sprawne są cztery. Podniesienie sprawności sprzętu podnosi bezpieczeństwo naszych żołnierzy, a sprzęt będzie sukcesywnie dosyłany" - zapowiedział szef MON.

Wyraził zadowolenie, że Polacy mogą korzystać z użyczonego przez Amerykanów sprzętu do rozminowywania. "Do tej pory mogliśmy korzystać z jednego takiego zestawu w zależności od potrzeb, teraz do obu głównych baz mamy przydzielone dwa zestawy, trzeci zestaw jest udostępniany zależnie od potrzeb. To istotny typ sprzętu, bo zagrożenie improwizowanymi ładunkami wybuchowymi jest i pozostanie duże" - mówił.

Za największe wyzwanie Klich uznał rosnącą aktywność przeciwnika. "Opisywano mi sytuację wokół bazy, gdzie od czasu do czasu zdarzają się ostrzały rakietowe, co zawsze jest wyzwaniem dla dowódcy kontyngentu i dowódcy zespołu bojowego" - powiedział szef MON. "Nasi żołnierze przeszli do kontrofensywy, aby odsunąć tych, którzy zagrażają bazie, na bezpieczną odległość" - dodał minister, któremu zademonstrowano odstraszające strzelanie z haubic w kierunku pobliskich wzgórz, skąd baza Warrior bywa ostrzeliwana. Szef MON dodał, że rozszerzono patrolowany teren, by odepchnąć przeciwnika. "Niestety, jak w całym Afganistanie, granice stanowi zaludniona część terenu, czyli wioski, do których nie wolno strzelać i gdzie chronią się talibowie" - powiedział.

Dowódca polskiego kontyngentu gen. Janusz Bronowicz wspomniał o środowym ataku na polski konwój. "Na szczęście wybuch miał miejsce między jednym a drugim pojazdem. Poza zbiciem szkła reflektora w rosomaku, na szczęście żadnych szkód nie ma" - powiedział generał. Przyznał, że od początku marca widać wzmożoną aktywność ruchu oporu po zimie, i że stale ona rośnie. "Aktywność przeciwnika jest większa niż rok temu. Jeśli porównamy dane statystyczne z ubiegłego roku i lat wcześniejszych, aktywność przeciwnika wzrasta o sto procent. Aby zapewnić maksimum bezpieczeństwa, podjęliśmy inicjatywę, by zepchnąć przeciwnika poza promień zasięgu środków bojowych przeciwnika, czyli ponad osiem kilometrów od bazy" - dodał.

Klich powiedział, że tym razem nie ma żadnych tematów politycznych do omówienia z dowódcami Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie. "Spotykam się z żołnierzami w nastroju przedświątecznym, w lepszym nastroju niż przed poprzednimi świętami, bo w ciągu ostatnich miesięcy nie odnotowaliśmy żadnych strat. Przywożę głównych dowódców - szefa Sztabu Generalnego gen. Franciszka Gągora, dowódcę operacyjnego gen. Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcę wojsk specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego i dowódcę wojsk lądowych gen. Tadeusza Buka - tych, którzy dowodzą polskimi siłami zbrojnymi i są odpowiedzialni za przebieg tej misji" - powiedział Klich. "Chciałbym, żeby dla żołnierzy to był ważny moment, tak jak dla mnie, bo bycie z żołnierzami w Wielkim Tygodniu to nie tylko obowiązek, ale i prawdziwa przyjemność. Oni tu walczą, realizują bardzo trudne zadania, więc trzeba ich wesprzeć" - zaznaczył.

Obecnie w Afganistanie kończy służbę szósta zmiana polskiego kontyngentu. Kolejna, która już stopniowo przyjeżdża na miejsce, będzie liczyć 2600 osób w Afganistanie i 400 żołnierzy strategicznego odwodu, który w razie potrzeby będzie można przerzucić na miejsce. Jesienią amerykański batalion liczący od 800 do 1000 żołnierzy będzie pod polskim dowództwem.