W Mosulu islamiści ogolili brody, ale poglądów nie zmienili

VATICANNEWS.VA |

publikacja 22.07.2018 15:00

ISIS pozostawił po sobie w Mosulu nie tylko ruiny chrześcijańskich domów i kościołów, ale także ogromne rzesze mieszkańców zarażonych islamską ideologią. Chrześcijanie boją się wracać.

W Mosulu islamiści ogolili brody, ale poglądów nie zmienili Wikipedia Mosul

Powrót chrześcijan do Mosulu to trudne zadanie. Nie ma do czego wracać i brakuje zaufania – uważa o. Michael Najeeb, iracki dominikanin. On sam z bólem przyznaje, że do swego rodzinnego miasta już nigdy nie powróci na stałe.

O. Najeeb, podobnie jak większość chrześcijan z tego miasta pochodzi z prawobrzeżnej części Mosulu. Przed nastaniem tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) było tam 40 starożytnych kościołów, pochodzących niekiedy z IV w. Dziś 95 proc. starówki to ruiny. „Był to ewidentny akt zemsty. Nikt tam nie mieszka, nie potrafiłem nawet rozpoznać mojej ulicy, kościół poznałem tylko dlatego, że przetrwała część dzwonnicy” – opowiada Radiu Watykańskiemu iracki zakonnik.

Podkreśla, że jesteśmy dziś świadkami historycznego wydarzenia, kulminacji islamskiej ekspansji, która dokonywała się na przestrzeni lat. Przypomina on, że jeszcze w XVIII w. chrześcijanie stanowili 60 proc. mieszkańców Mosulu, drugiego pod względem wielkości miasta w tym kraju. Dziś jest tam zaledwie kilkadziesiąt chrześcijańskich rodzin.

O. Najeeb przyznaje, że Kościół zabiega o powrót wyznawców Chrystusa do Mosulu. Ludzie się jednak boją. Obawiają się, że w każdej chwili mogą się odrodzić prześladowania. Lewobrzeżny, muzułmański Mosul tętni życiem. Społeczeństwo jest podzielone. Jedni odreagowują 3 lata dyktatury ISIS. Palą papierosy, a nawet piją alkohol. Inni ogolili brody, zmienili ubranie, ale w głowie nadal mają islamską ideologię – opowiada iracki dominikanin. Dotyczy to zwłaszcza młodych i dzieci, którzy przeszli przez największe pranie mózgów. Niektórzy dosłownie płaczą za islamistami. Aby to naprawić i stworzyć tym samym warunki do odrodzenia dawnego Mosulu z chrześcijanami, potrzeba silnych rządów, a zarazem wielkiej pracy edukacyjnej wśród młodych ofiar fundamentalistów. Jest to jednak praca na długie lata – dodaje o. Najeeb.

“ Jeśli w Mosulu nie będzie sił kontrolujących sytuację, ISIS powróci pod inną nazwą – powiedział Radiu Watykańskiemu o. Najeeb. – Bo to jest wciąż ta sama ideologia. Istniała już wcześniej, zanim nastało Państwo Islamskie. Teraz też jest obecna w wielu postaciach: różnego rodzaju fundamentaliści, salafici… ale ideologia jest ta sama. Wiemy, że nawet w Europie rozwija się jak grzyby po deszczu, bo wykorzystuje ubóstwo i nieświadomość muzułmanów, którzy są bardzo podatni na nauczanie tych proroków zła. Jest to bardzo niebezpieczne. Z tą ideologią można walczyć jedynie poprzez edukację, kulturę, otwarcie. Jeśli chcemy pomóc Mosulowi, Irakowi i wszystkim tym regionom, które doświadczyły dyktatury islamistów, trzeba wspierać szkoły. Ale nie tylko budować struktury, ale zadbać o jakość nauczania. Trzeba wpływać na rządzących. Nie tylko sprzedawać im uzbrojenie, ale również kulturę. ”