Bałkański szpagat

Jacek Dziedzina

GN 32/2018 |

publikacja 09.08.2018 00:00

Bałkany nie są zdecydowane, czy wolą trzymać z Rosją, czy z Zachodem. Zachód nie jest przekonany, czy chce integrować ze sobą Bałkany. Tylko Rosja wie, czego chce, i Bałkanów nie odpuszcza.

W Serbii wciąż silna jest sympatia w stosunku do Rosji. Darko Vojinovic /ap photo/east news W Serbii wciąż silna jest sympatia w stosunku do Rosji.

Ten wstęp oczywiście grzeszy zbyt wysokim stopniem ogólności – do jednego worka z napisem „Bałkany” wrzuciłem kraje o różnych aspiracjach i drogach, które przeszły; część z nich należy już przecież i do NATO, i do UE, zatem próba ogarnięcia i zamknięcia w jednym zdaniu tak zróżnicowanego regionu już na starcie wydaje się chybiona. Ale tylko pozornie. Bo o ile najmniej wątpliwości wzbudza ukierunkowanie Chorwacji – jednoznacznie prozachodniej – o tyle w przypadku pozostałych krajów takiej pewności nie ma. Paradoksalnie dotyczy to również państw, które bądź już są członkami jednej z zachodnich struktur (np. Grecja – NATO i UE, Czarnogóra – NATO), bądź dopiero do nich aspirują. Nie mówiąc już o tych, które ciągle stoją w wyraźnym rozkroku (co dotyczy szczególnie Serbii). Na to nakładają się niejednoznaczne i sprzeczne sygnały wysyłane przez samych zachodnich przywódców: od deklaracji zamknięcia „do odwołania” tematu rozszerzania Unii, przez mało przekonującą próbę odwrócenia tego trendu, po niepokojące słowa prezydenta USA, sugerujące, że w razie ewentualnego ataku obrona Czarnogóry (wstąpiła do NATO rok temu) wcale nie jest przesądzona.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.