Brakuje rąk do pracy

GN 34/2018 |

publikacja 23.08.2018 00:00

Sytuację na rynku pracy ocenia Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Pracowników ze Wschodu chętnie zatrudniają sadownicy. Darek Delmanowicz /pap Pracowników ze Wschodu chętnie zatrudniają sadownicy.

Andrzej Grajewski: Jaka jest sytuacja na rynku pracy?

Stanisław Szwed: Mamy najmniejsze bezrobocie od czasów transformacji, a więc od 1990 r. Stopa bezrobocia wynosi obecnie 5,9 proc., co oznacza, że bez pracy zarejestrowanych jest nieco poniżej miliona osób. Gdybyśmy odjęli tych, którzy rejestrują się jedynie ze względu na ubezpieczenia zdrowotne, ta liczba byłaby jeszcze mniejsza. Jednocześnie mamy świadomość, że w zasobach bezrobotnych pozostały obecnie osoby, które z różnych względów najtrudniej jest aktywizować, albo takie, które nie są zainteresowane podejmowaniem pracy. Dlatego przygotowaliśmy nową ustawę o rynku pracy, która będzie odpowiedzią na dynamicznie zmieniającą się sytuację.

To oznacza, że niektórych osób zarejestrowanych jako bezrobotne nie będzie można zaktywizować?

Można przyjąć takie założenie. W grupie, o której mówimy, ponad 50 proc. jest na bezrobociu od ponad roku, i te osoby najtrudniej zaktywizować. Dlatego wielokrotnie powtarzałem, że aktywizacja osób długotrwale bezrobotnych to ważne zadanie, które musimy zrealizować.

A jakie są braki na rynku pracy?

Te potrzeby stale się zmieniają, ale pewne dane są stałe. Ponad 2 mln polskich obywateli wyjechało na Zachód i tych rąk do pracy brakuje, tym bardziej że często są to ludzie młodzi. Chociaż są programy mające ułatwiać powrót naszym rodakom do kraju, np. możliwość skorzystania z pożyczki z Funduszu Pracy na podjęcie działalności gospodarczej. W projekcie ustawy o rynku pracy chcemy im ułatwić korzystanie z tych pożyczek, eliminując konieczność rejestracji w urzędzie pracy. Decydująca jest tutaj jednak ciągle różnica pomiędzy możliwością uzyskiwania dochodów na Zachodzie i w Polsce. Tego szybko nie zmienimy. Liczba wyjeżdżających ostatnio zmniejszyła się, ale liczba tych, którzy na stałe przebywają na Zachodzie, a więc ok. 2,2 mln osób, nie zmienia się. Dlatego jest zapotrzebowanie na pracę cudzoziemców.

W jaki sposób cudzoziemiec może otrzymać u nas pracę?

Mamy dwie ścieżki: dla wszystkich cudzoziemców, którzy przed wjazdem do Polski muszą uzyskać zezwolenie na pracę, oraz dla pracowników sześciu państw ze Wschodu (Ukraina, Białoruś, Rosja, Gruzja, Armenia i Mołdawia). Ci ostatni korzystają z uproszczonych procedur. Mogą przyjechać na tzw. system oświadczeniowy, czyli na podstawie dokumentów składanych przez pracodawców w powiatowych urzędach pracy. Dotyczy to przede wszystkim pracowników przyjeżdżających do nas na krótki czas, do 6 miesięcy w ciągu roku. Inną grupą są pracownicy zatrudniani w trzech branżach: rolnictwo, sadownictwo, turystyka. Oni mogą przyjeżdżać na 9 miesięcy w ciągu roku. Także w tym przypadku pracownicy ze wspomnianych sześciu państw korzystają z uproszczonych form otrzymania zezwolenia na pracę sezonową. Najwięcej, bo ponad 80 proc., cudzoziemców pracujących w Polsce to obywatele Ukrainy. Jest ich w ciągu roku ok. 1,2 mln–1,5 mln. Istnieje spore zainteresowanie pracą w Polsce, ale także w takich krajach jak Indie, Bangladesz, Wietnam czy Filipiny. W tym zestawieniu nie uwzględniam pracujących u nas cudzoziemców pochodzących z Unii Europejskiej, którzy mogą do nas przyjeżdżać i pracować bez żadnych ograniczeń.

Pojawiła się informacja o rozmowach z rządem Filipin na temat wysyłania pracowników do Polski. Na jakim etapie są te rozmowy?

Trwają rozmowy w sprawie podpisania umowy o zatrudnianiu pracowników z Filipin w naszym kraju. Analizujemy projekt przedstawiony przez stronę filipińską. Chodzi przede wszystkim o pracowników w branżach technicznych, budowlanych czy zatrudnionych jako opiekunki osób starszych. Dzięki temu, że porozumienie będzie podpisane z agencją rządową, która odpowiada za rekrutację, unikamy problemów, jakie często stwarza angażowanie różnych pośredników.

Mówimy o opiekunkach osób starszych w sytuacji, gdy blisko 200 tys. polskich kobiet pracuje na Zachodzie, przede wszystkim w Niemczech, zajmując się tym samym. Czy nie można stworzyć im odpowiednich warunków finansowych, aby nie musiały wyjeżdżać, i wówczas niepotrzebne byłyby Filipinki?

To jest ten sam problem, jaki mamy w relacjach z Niemcami. Tamtejszy minister pracy także chciałby uregulować kwestię zatrudnienia pracownic z Polski, gdyż wiele z nich pracuje tam na czarno. Ale podstawowy problem to istniejące ciągle różnice płacowe między naszymi krajami.

Czyli za pieniądze, które oferujemy Filipinkom, Polki nie chcą pracować, gdyż znacznie więcej zarobią w Niemczech?

Dokładnie tak. Dopóki jest tak wielka różnica w płacach między krajami tzw. starej Unii a nami, ten problem będzie trudny do rozwiązania.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda zwracał uwagę, że sprowadzenie pracowników cudzoziemców może być formą dumpingu socjalnego polskiego rynku pracy. Zyskują pracodawcy, ale cudzoziemcy psują rynek pracownika. Ile jest racji w tych obawach?

Musimy prowadzić odpowiedzialną politykę zatrudniania cudzoziemców z państw trzecich, uwzględniając racje wszystkich stron. Jednak najważniejsze przy podejmowaniu decyzji jest bezpieczeństwo naszego kraju, naszych obywateli. To oczywiste, że pracodawca jest zainteresowany tanim pracownikiem, gdyż dzięki temu jego wyroby są konkurencyjne, a koszty pracy niższe. Pracownicy chcą zaś mieć godziwą płacę za swoją pracę, i to także jest zrozumiałe. W myśl obowiązujących obecnie przepisów pracownicy cudzoziemscy muszą mieć zagwarantowaną przynajmniej płacę minimalną i na danym stanowisku każdy musi mieć wynagrodzenie odpowiadające wynagrodzeniu pracownika z Polski. Pracodawca nie może więc w sposób dowolny regulować płacy cudzoziemcom. Taka możliwość istnieje jedynie w niektórych sektorach rolnictwa. Przyjęta niedawno ustawa wprowadziła umowę o pomocy przy zbiorach. Jest to umowa cywilnoprawna, do której nie trzeba stosować minimalnej stawki godzinowej czy przepisów o minimalnym wynagrodzeniu. Podlega jednak obowiązkowi ubezpieczenia w KRUS. To jest rozwiązanie nadzwyczajne, ale podyktowane wyjątkową sytuacją w tym sektorze gospodarki. Nie ma na polskim rynku pracy chętnych do zbierania owoców miękkich. Tymczasem ta branża ma największy udział w rynku europejskim. Bez pomocy pracowników ze Wschodu nie byłoby szans, aby przeprowadzić zbiór owoców. Zresztą problemy nadal są, gdyż oferta dla pracowników z Ukrainy jest obecnie bardzo szeroka, mają w czym wybierać już prawie we wszystkich branżach.

Można powiedzieć, że gdyby przedsiębiorcy więcej płacili, to znaleźliby się chętni do pracy Polacy i nie trzeba byłoby ich szukać na Ukrainie?

Tylko wówczas ceny owoców byłyby takie, że natychmiast zostałyby wyparte z europejskich rynków przez produkty z Chin czy z krajów, gdzie koszt pracy jest znacznie niższy. W efekcie stracilibyśmy te rynki, a cała branża by upadła. Rok 2018 jest bardzo trudny dla tego sektora, dlatego takimi ustawami staramy się przedsiębiorcom trochę pomóc.

Wszystkie prognozy demograficzne mówią, że będzie nas coraz mniej, a więc stale będziemy potrzebować cudzoziemców do pracy w Polsce?

Wszystko na to wskazuje, że niedobór rąk do pracy, zwłaszcza w niektórych branżach, ma charakter systemowy. Mamy rozwój gospodarczy, jest dużo inwestycji, powstają nowe miejsca pracy, więc będzie rosnąć zapotrzebowanie na pracowników. Dotyczy to zwłaszcza branży budowlanej i niskokwalifikowanej pracy w rolnictwie czy w usługach.

Stoimy wobec wyzwania migracji zarobkowej do Polski, powinniśmy się więc zastanowić nad społecznymi konsekwencjami tego procesu. Czy to jest robione?

Pracujemy obecnie nad rządowymi założeniami nowej polityki migracyjnej, która będzie uwzględniać społeczne konsekwencje sprowadzania do pracy w kraju cudzoziemców. Nasze ministerstwo zajmuje się kwestiami pracowników cudzoziemskich i będziemy chcieli zapewnić uprzywilejowaną pozycję tym spośród nich, którzy zdecydują się na dłuższy pobyt w naszym kraju i będą pracować w zawodach pożądanych dla rozwoju polskiej gospodarki. Jeśli przyjedzie do pracy mąż, chcemy mu pomóc sprowadzić żonę i stworzyć jej preferencje przy wejściu na nasz rynek pracy. W dalszej konsekwencji chcemy także ułatwić tym osobom osiedlanie się u nas na stałe, co służyłoby zapełnianiu luki demograficznej w przyszłości. Za tym powinna iść odpowiednia oferta edukacyjna dla ich dzieci. Musi być przy tym spełniony jeden warunek: należy uważnie kontrolować te procesy. Kluczem tych wszystkich zmian musi być kwestia bezpieczeństwa naszych rodaków. Jeśli mówimy o bliskiej nam kulturowo i religijnie Ukrainie, takich zagrożeń nie ma. Natomiast w przypadku cudzoziemców z innych kręgów kulturowych musi być uważna kontrola tych, którzy do nas przyjadą.

Filipińczycy często są katolikami. Czy to było brane pod uwagę, gdy przystępowano do rozmów z nimi?

Tak, dlatego Filipiny będą pierwszym z krajów, z którymi chcemy podpisać takie porozumienie. Będzie ono dotyczyło, przynajmniej w początkowej fazie stosowania, głównie przyjazdów na 2–3 lata. Względy kulturowe, religijne są bardzo ważne przy późniejszej adaptacji pracowników cudzoziemskich w kraju. Dla rządu Filipin to także jest ważne. Oni podkreślają bliskość kulturalną oraz stabilność naszego prawa pracy, stawkę minimalną. Niejednokrotnie spotykamy się z naciskami ze strony pracodawców, aby w sposób niekontrolowany przyjmować pracowników z tych obszarów, gdzie wydaje im się, że pozyskają najtańszego pracownika. Tak było np. w przypadku oferty sprowadzenia blisko 2 tys. pracowników z Bangladeszu. Nie będziemy jednak ulegali tej presji, gdyż na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo naszych obywateli, a później potrzeby rynku pracy. Zostanie to z pewnością uwzględnione w rządowym dokumencie o polityce migracyjnej, który powinien być opracowany jesienią bieżącego roku.•

Stanisław Szwed

Minister w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Zajmuje się głównie zagadnieniami związanymi z prawem i rynkiem pracy, a także dialogu i partnerstwa społecznego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.