Bóg już odpowiedział

Andrzej Macura

Tydzień temu, głośno śpiewaliśmy : „Alleluja, żyw już jest śmierci Zwyciężyciel”. Wczoraj ten śpiew, zderzony z tragedią, niezwykle mocno przypominał, jak wielkie znaczenie miała Noc Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Bóg już odpowiedział

Wielka tragedia. Trudno znaleźć inne słowa na to, co  wydarzyło się w sobotni poranek w pobliżu lotniska w Smoleńsku. Zginął prezydent wraz z małżonką, wojskowi dowódcy i ludzie z pierwszych stron gazet. Polacy połączyli się w bólu i zadumie. I – co rzadko się nam zdarza – wylegli tłumnie na ulice. By się wobec tej śmierci na chwilę zatrzymać, by się modlić, by okazać współczucie rodzinom ofiar. Wielu chce coś powiedzieć, wyrazić to, co czują. Dlatego księgi kondolencyjne na stronach internetowych zapełniają się ciągle nowymi wpisami. I dobrze. Wbrew tezom o zepsuciu współczesnych obyczajów i znieczulicy okazuje się, że mamy w sobie wiele normalnych, ludzkich odruchów.

Warto jednak pamiętać, że tego typu tragedie rozgrywają się codziennie. Tyle że nie są tak spektakularne. W wypadkach giną czyjeś dzieci, umierają na zawał przepracowani ojcowie czy zmęczone walką z rakiem matki. Prócz najbliższych rzadko kto je dostrzega. A ból jest podobny. Jeśli dziś wszyscy tak mocno przeżywamy śmierć owych 96 ludzi, ofiar lotniczej katastrofy, to chyba głównie dlatego, że wielu z nich traktowaliśmy jak bliskich. Wszak często na ekranach telewizorów gościli w naszych domach. Nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzaliśmy, stali się kimś na kształt dalszej rodziny czy grona przyjaciół. Ale prawdą jest, że nie ma godziny, by ktoś w Polsce nie cierpiał z powodu śmierci najbliższych. Bo śmierć jest wpisana w nasza ludzką naturę. I nikt z nas przed nią nie ujdzie. Wcześniej czy później wszystkich czeka podobny los.

Tydzień temu,  głośno śpiewaliśmy : „Alleluja, żyw już jest śmierci Zwyciężyciel”. Wczoraj ten śpiew, zderzony z tragedią, niezwykle mocno przypominał, jak wielkie znaczenie dla nas, żyjących dziś, miała Noc Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Wielkanoc to nie pusta tradycja święcenia jajek, szynki i oblewania się wodą. To świętowanie odpowiedzi Boga na nasz smutek i łzy. Nie tylko w obliczu tej śmierci, ale każdej innej. Życie wierzących w Chrystusa zmienia się, ale się nie kończy; gdy rozpada się dom naszej ziemskiej pielgrzymki znajdujemy przygotowane w niebie wieczne mieszkanie. Pewnego dnia zmartwychwstaniemy; Bóg da nam na powrót nasze ciała, jak dał je swojemu Zmartwychwstałemu Synowi. Wzięta do nieba z ciałem i duszą Maryja jest tego najdobitniejszą zapowiedzią.

Smutek jaki napełnia nasze serca po śmierci bliskich jest zrozumiały. Nie trzeba jednak popadać w rozpacz. Możemy mieć mocną nadzieję, opartą na świadectwie wielu świadków,  że śmierć została już pokonana. Kiedyś wszyscy zmartwychwstaniemy. I znów spotkamy tych, za którymi tęsknimy.