publikacja 06.09.2018 00:00
Pierwsza Solidarność dawała nadzieję, odkłamywała język, naprawiała relacje międzyludzkie. Wciąż inspiruje.
WOJTEK łASKI /EAST NEWS
Obrady komitetu strajkowego w Hucie Warszawa, 29.11.1980.
Ruch społeczny zrodzony w efekcie sierpniowych strajków w 1980 roku wydaje się dziś zjawiskiem nieomal mitycznym, a już na pewno całkowicie oderwanym od współczesnych realiów. Entuzjazm, fascynacja odzyskanym poczuciem wspólnoty, potrzeba rozmawiania ze sobą, spontaniczne odruchy solidarności… wszystko to z obecnej perspektywy wydaje się bardzo odległe. Entuzjazm dawno wyparował, wspólnota się podzieliła, ludzie unikają rozmów na tematy publiczne, solidarność – jeśli jest, to wyłącznie grupowa.
Sierpień ’80 trafił do działu „mitologia”, choć nie został mitem założycielskim III RP. Tamto pokolenie w pewnym momencie wyrzekło się wręcz swoich ideałów, czego symbolem może być Zbigniew Bujak przepraszający za Solidarność. I gdy już wyglądało na to, że nasz najsłynniejszy (obok Bożego Miłosierdzia) „towar” eksportowy w sferze idei zostanie kompletnie nad Wisłą zapomniany, odkryła go kolejna generacja. O dziwo, przybywa publicystów, blogerów, ale także socjologów młodego pokolenia o bardzo zróżnicowanych poglądach, którzy nie tylko są zafascynowani pierwszą Solidarnością, ale też dostrzegają w jej przesłaniu wiele aktualnych wątków.
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.