Pod znakiem 12 gwiazd

Agata Combik

publikacja 19.11.2018 18:25

O różnych aspektach integracji europejskiej, jej szansach i perspektywach oraz o dręczących ją chorobach mówił Jarosław Gowin podczas wrocławskiej konferencji "Europa i pojednanie".

Pod znakiem 12 gwiazd Agata Combik /Foto Gość Konferencja została zorganizowana w Oratorium Marianum, w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego

Wiceprezes Rady Ministrów, minister nauki i szkolnictwa wyższego podjął między innymi obecny na konferencji przykład pojednania polsko-niemieckiego (w które wpisane były m.in. orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. czy Msza Pojednania w Krzyżowej w 1989 r.).

- Relacje między Polską a Niemcami naznaczone są tragicznymi wydarzeniami, ale współpraca między Polską a Niemcami jest koniecznym fundamentem polskiej obecności w Europie - stwierdził. - Niezależnie od przeszłości, od różnic, jeśli chodzi o interesy gospodarcze, polityczne, od tego, jak rząd mój i rząd Niemiec definiują priorytety w polityce europejskiej, z całą pewnością Niemcy są i powinny pozostać głównym partnerem dla Polski w zjednoczonej Europie. Trzeba te relacje polsko-niemieckie poddawać ciągłej refleksji, trzeba wydobywać to, co łączy, przechodzić ponad różnicami do wspólnych działań.

Zaprosił uczestników konferencji do eksperckiego namysłu nad sposobem istnienia Polski w Europie i sposobem oddziaływania Europy na Polskę. - Nie ma wątpliwości: Polska weszła do Europy w samym momencie powstania, w momencie chrztu Mieszka I. Niedługo potem, podczas zjazdu w Gnieźnie w 1000 r., Polska po raz pierwszy zaproszona została do wielkiego projektu zjednoczenia Europy - wyjaśniał. - Niestety, Otton III żył krótko. Jego wielka wizja nie przetrwała jego śmierci, a potem nasi przodkowie nakłaniani byli do ściślejszej integracji, delikatnie mówiąc, innymi metodami.

A jednak - wyjaśniał - byli Polacy włączeni w europejską rodzinę, połączeni więzami dynastycznymi z władcami Czech, Rusi, Niemiec, Skandynawii. - Polska weszła do Europy, ale nie ma też wątpliwości, że Europa od początku weszła do Polski, weszła przez chrześcijaństwo - podkreślał minister, przywołując słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Gnieźnie w 1997 r.: "To orszak świętych misjonarzy, o których dziś przypomina nam św. Wojciech, niósł europejskim ludom nowinę o miłości bliźniego, miłości nieprzyjaciół, nowinę poświadczoną oddaniem za nich życia".

Tą dobrą nowiną żyli mieszkańcy Europy przez całe stulecia, wyrażając ją w niezliczonych dziełach kultury. Ewangelia zapewniała podwaliny duchowej jedności Europy. Przez wieki chrześcijaństwo było religią Europejczyków.

- Nic dziwnego, że gdy Europę spustoszyły wojny światowe, ku chrześcijaństwu zwrócili się ci, którzy chcieli, aby taka tragedia nie mogła się powtórzyć oraz by ludzie w Europie, przynajmniej w jej wolnej części, mogli żyć w zgodzie, w coraz lepszych warunkach materialnych. Na wartościach chrześcijańskich oparto podwaliny jednoczącej się Europy, odwołując się m.in. do wywodzącego się z katolickiej nauki społecznej pojęcia "dobra wspólnego" - mówił J. Gowin.

Przypomniał myśl Roberta Schumana, jednego z inspiratorów procesów europejskiej integracji. Pisał on o wartości ojczyzny, ale podkreślał, że istnieje także "dobro wspólne" ponad nią - szersze, ale nie unieważniające wymiaru narodowego. - Rzadko się wspomina o tym, że trwają procesy beatyfikacyjne Roberta Schumana i Alcide De Gasperiego, że flaga unijna związana jest z symboliką maryjną - dodał, podkreślając bezsens palenia takiej flagi w myśl obrony "tradycyjnego" systemu wartości.

Podkreślił, że dla Polski korzyści płynące z integracji europejskiej - związane z funduszami unijnymi, otwarciem granic itd. - są oczywiste; kwestionowanie ich byłoby głupotą. Istnieje jednak, co trzeba uczciwie przyznać, też druga strona medalu - wiele firm przestało istnieć na skutek nieuczciwej konkurencji, unijne organy narzucają cele, na które fundusze mają być przeznaczone - cele przynoszące często więcej korzyści "starej" Europie, funkcjonują bariery biurokratyczne, a przede wszystkim: w Unii brak wolności.

- Zbyt szybka i zbyt głęboka ingerencja czynników unijnych w obszar funkcjonowania państw narodowych to jest podstawowe zagrożenie, które dziś stoi przed UE - tłumaczył J. Gowin. - Tym zagrożeniem nie jest rozrost nacjonalizmów. Nacjonalizmy, w przeciwieństwie do patriotyzmu, są czymś negatywnym, ale dziś, i to głównie w Europie Zachodniej, one nie są zjawiskiem samoistnym. Są reakcją na utopię federalizmu, na utopię stworzenia jednego europejskiego superpaństwa, które unieważni znaczenie tego, co nazywamy ojczyzną, tożsamości narodowej, suwerenności.

Pod znakiem 12 gwiazd   Agata Combik /Foto Gość Jarosław Gowin podczas otwarcia konferencji

W późniejszej wypowiedzi wyjaśniał, że nacjonalizm - w wydaniu negatywnym - jest jak gorączka: jest objawem choroby, ale nie samą chorobą. Pojawia się jako reakcja na ograniczanie słusznej narodowej suwerenności.

- Dodatkowym problemem w dzisiejszej fazie integracji europejskiej jest fakt, że instytucje unijne często promują rozwiązania prawne, które godzą w tradycyjny, oparty o rodzinę porządek społeczny. Stają się nośnikami dosyć agresywnie narzucanej ideologii, która jest bardzo odmienna od tego, w co wierzy i czemu chce dochować wierności większość Polaków - dodał.

- Jednak przy wszystkich tych problemach jednoczenie się Europy bez przemocy, dla wspólnego dobra, to jest jeden z najbardziej wartościowych projektów w historii. Uczestnicząc w tym projekcie, musimy mocno akcentować nasze racjonalne argumenty, nasze interesy, nasze oczekiwania - podkreślił. - Ale również mamy obowiązek otwierać się na argumenty innych i szukać kompromisu. Gdyby bowiem kiedyś doszło do rozpadu UE, Polska na pewno nie stałaby się ani bardziej zamożna, ani bardziej bezpieczna.

Minister wskazał na fakt, że spory są czymś naturalnym - trzeba je po prostu rozwiązywać. W Polsce mamy piękne przykłady twórczego budowania jedności, jak unia litewska, która wyrosła ze wzajemnego szacunku, mozolnego definiowania wspólnych interesów. Powstał taki twór, który był w jakiś sposób zapowiedzią, prefiguracją Unii Europejskiej.

- UE jest projektem, który można uratować, można tchnąć w niego nową energię - podkreślił, przywołując słowa Jana Pawła II: "Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha".

- Chrześcijaństwo jest religią wolności. Chrystus mówił: "Jeśli chcesz, możesz pójść za Mną"... Jeśli chcesz... Niczego więc nie narzucając, zapytam tylko: czy widzicie, państwo, coś innego, co może - zamiast chrześcijaństwa - spełnić taką rolę? - mówił, wspominając o fundamentach duchowej jedności.

Dodał, że choć dokonało się pojednanie Polaków i Niemców, nie udało się jednak doprowadzić do takiego pojednania między Polską a Ukrainą. - Nie możemy też nie zauważyć potrzeby pojednania między nami, Polakami. W ostatnich latach naturalne różnice poglądów politycznych - stanowiące istotę demokratycznego sporu - urosły do rozmiarów dla społeczeństwa niebezpiecznych. Rozbijają tkankę wspólnoty narodowej, dzielą Polaków na zwaśnione plemiona - mówił. - Chciałbym, aby to wydarzenie sprzed ponad 50 lat (orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich) stało się dla nas punktem odniesienia dla dzisiejszej i innych debat.

Zobacz także TUTAJ.