Szybkie sądy

Bogumił Łoziński

publikacja 17.01.2019 00:00

Rozwiązania mające przyspieszyć pracę sądów nie powinny wpływać negatywnie na jakość wyroków.

Szybkie sądy canstockphoto

Sądy mają rozstrzygać sprawniej, szybciej i prościej. Taki jest cel reformy Kodeksu postępowania cywilnego, której projekt powstał w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zapewne wkrótce trafi do Sejmu, o ile nie staną na przeszkodzie partyjne kalkulacje przedwyborcze. Inicjatywa ta powinna cieszyć, gdyż kwestia przewlekłości postępowań jest jednym z największych problemów polskich sądów.

Z punktu widzenia obywatela, który np. kieruje sprawę do sądu w celu rozstrzygnięcia w procesie cywilnym, przeprowadzane dotychczas przez PiS reformy sądownictwa nie mają większego znaczenia. Próba wymiany „złych” sędziów na „dobrych” bez zmiany procedur nie wystarczy. Wciąż kontakt z sądem bywa traumatycznym przeżyciem. Procesy ciągną się w nieskończoność m.in. dzięki sztuczkom prawnym, które stosują adwokaci strony stojącej na przegranej pozycji. Często procedury sądowe są niezrozumiałe, wyroki sprzeczne z poczuciem sprawiedliwości, a sędziowie aroganccy. Dlatego może dziwić, że obecny rząd nie zajął się tymi problemami dotyczącymi ludzi w pierwszej kolejności. Tym bardziej że w kampanii wyborczej PiS takie zmiany zapowiadał i zapewne był to jeden z czynników wysokiego poparcia, które umożliwiło Zjednoczonej Prawicy samodzielne rządzenie. Można się też spodziewać, że propozycje reform w tej sferze nie spotkałyby się z aż takim oporem środowisk prawniczych, z jakim mamy do czynienia obecnie, a debata odbywałaby się raczej na płaszczyźnie merytorycznej niż na poziomie partyjnych sporów, sprowadzających się do negowania wszystkiego, co zaproponuje adwersarz. Nie oznacza to, że przeprowadzenie takich zmian jest sprawą prostą i nie wywoła sporów. Prawnicy mają wiele krytycznych uwag do przedstawionych rozwiązań.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.