Matka Stefana W. ostrzegała policję

Piotr Piotrowski

publikacja 17.01.2019 14:04

Policja miała informację o możliwym niebezpiecznym zachowaniu Stefana W. - pod koniec listopada matka nożownika zgłosiła się do gdańskich funkcjonariuszy. Była zaniepokojona stanem psychicznym syna, który wtedy odbywał karę pozbawienia wolności.

Matka Stefana W. ostrzegała policję KMP Gdańsk Policjanci eskortują aresztowanego 27-letniego Stefana W.

Informację potwierdziła asp. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Policjanci jeszcze tego samego dnia wysłali pismo do dyrektora zakładu karnego, w którym przebywał osadzony, informując go o zdobytej wiedzy. W piśmie tym zwrócili się z prośbą o podjęcie przez zakład karny możliwych dostępnych działań - mówi rzecznik KMP w Gdańsku.

Moment, miejsce i sposób dokonania zabójstwa przez Stefana W. - w opinii ekspertów - sugerują, że były to działania mocno przemyślane. Według nieoficjalnych informacji wiadomo, że nożownik, opuszczając więzienną celę, miał mówić do swoich kolegów, że "jeszcze o nim usłyszą". Zaledwie miesiąc po opuszczeniu więzienia Stefan W. zaatakował prezydenta Pawła Adamowicza i zadał mu śmiertelne rany.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku ustala, czy Stefan W. przygotowywał zamach na prezydenta Gdańska. Śledczy przesłuchują świadków zdarzenia, członków rodziny zabójcy, jego znajomych, a także osadzonych z zakładów karnych, z którymi odbywał karę 5,5 roku więzienia za cztery napady na banki. - Zachowanie podejrzanego przed dokonaniem zbrodni jest dokładnie ustalane. Po to, żeby się dowiedzieć, czy nie planował tego zdarzenia i czy ktokolwiek nie przekazywał takiej informacji. Badamy jego otocznie, osoby, z którymi miał kontakt, będą przesłuchiwane - mówi prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy PO w Gdańsku. Prokuratura zleci także jednorazową obserwację psychiatryczną aresztowanego.

Prokuratura poinformowała też, że na ciele prezydenta Gdańska znaleziono trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie jamy brzusznej, były też rany obronne na rękach. Biegli stwierdzili, że zabójca zadawał ciosy z bardzo dużą siłą, a bezpośrednią przyczyną śmierci P. Adamowicza był wstrząs krwotoczny.