"Watykan gotów mediować ws. Wenezueli, jeśli poproszą obie strony"

PAP |

publikacja 05.02.2019 19:14

Papież Franciszek powiedział we wtorek dziennikarzom, że Watykan gotów jest mediować w sprawie rozwiązania kryzysu w Wenezueli, jeśli poproszą o to obie strony i wyczerpane zostaną inne kroki. Papież rozmawiał z mediami w drodze z Abu Zabi do Rzymu.

"Watykan gotów mediować ws. Wenezueli, jeśli poproszą obie strony" PAP/EPA/LUCA ZENNARO

Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze z Abu Zabi do Rzymu papież wyjaśnił, że nie czytał jeszcze listu, jaki wysłał do niego Nicolas Maduro z prośbą o pomoc w mediacji w Wenezueli. "Zobaczymy, co można zrobić" - dodał Franciszek. Podkreślił zarazem, że mediacja Stolicy Apostolskiej to "ostatnie stadium rzeczy, jakie można zrobić". "Najpierw są inne" - zaznaczył i stwierdził, że "koniecznym warunkiem" musi być prośba obu stron. 

Franciszek odniósł się do mediacji podjętej przez papieża Jana Pawła II w grudniu 1978 roku między Argentyną i Chile, dzięki czemu nie doszło do wojny między tymi krajami. Podkreślił, że tamto zaangażowanie polskiego papieża było "odważnym aktem". Przypomniał następnie, że Watykan uczestniczył w mediacjach między władzami Wenezueli a opozycją w 2016 roku, gdy prowadzili je arcybiskup Emil Paul Tscherrig i były premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero. "Góra urodziła mysz" - stwierdził papież. "Ja jestem zawsze gotów" - zapewnił, zapowiadając, że przeczyta list od Maduro.

Podczas rozmowy z dziennikarzami Franciszek przyznał, że istnieje problem wykorzystywania zakonnic przez księży. Odniósł się do artykułu na temat takich nadużyć, jaki opublikował niedawno kobiecy dodatek do watykańskiego dziennika "L'Osservatore Romano". "To prawda, to jest problem. Maltretowanie kobiet jest problemem" - oświadczył papież.

"Ośmieliłbym się powiedzieć, że ludzkość jeszcze nie dojrzała; kobieta jest uważana za osobę +drugiej kategorii+" - podkreślił. Następnie zaznaczył: "byli duchowni", "byli księża, a także biskupi, którzy to zrobili. I myślę, że dalej to się dzieje. Nie jest tak, że w momencie, gdy ktoś to sobie uświadomi, to się kończy. To trwa". Papież zapewnił: "Od jakiegoś czasu pracujemy", by rozwiązać ten problem. "Zawiesiliśmy kilku duchownych, zwolniliśmy" - wyjaśnił.

Zdaniem papieża można zrobić więcej w tej sprawie. "Czy mamy wolę? Tak" - oznajmił. 

Franciszek zauważył, że jego poprzednik Benedykt XVI "miał odwagę rozwiązać żeńskie zgromadzenie zakonne", bo panowało tam "niewolnictwo"; również seksualne, którego dopuszczali się duchowni. "Niekiedy założyciel pozbawiał zakonnice wolności; nawet do tego może dojść. Chciałbym podkreślić, że Benedykt XVI miał odwagę wiele zrobić w tej sprawie" - dodał.

Papież pytany o wrażenia z pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich odparł: "wydały mi się otwartym krajem, a nie zamkniętym; także pod względem religijnym". "To islam otwarty, islam dialogu, braterski, pokoju" - dodał. Spotkanie międzyreligijne, w którym wziął udział w poniedziałek w Abu Zabi, określił jako "mocne wydarzenie kulturowe".

"Według mnie w obecnej chwili jest tylko jedno niebezpieczeństwo: zniszczenia, wojny, nienawiści między nami. Jeśli my wierzący nie będziemy w stanie podać sobie ręki, objąć się, ucałować i także modlić, to nasza wiara zostanie pokonana" - stwierdził Franciszek.

Położył nacisk na to, że dokument podpisany między innymi przez niego na zakończenie spotkania pod hasłem "Międzyludzkie braterstwo" potępia "wszelkie zniszczenie, wszelki terroryzm"; "począwszy od pierwszego aktu terroryzmu w historii, popełnionego przez Kaina" - dodał.

Papież oświadczył, że chce jasno powiedzieć, iż "z katolickiego punktu widzenia dokument nie wykroczył ani o milimetr poza nauczanie Soboru Watykańskiego II". Tak odpowiedział na głosy tych, którzy twierdzą, że "daje się manipulować przez muzułmanów". "Dokument powstał w duchu Soboru" - zapewnił.

Franciszek wytłumaczył, że tekst deklaracji międzyreligijnej przeczytał wcześniej teolog Domu Papieskiego, dominikanin. Jest nim ojciec Wojciech Giertych. Teolog ten - dodał papież, nie wymieniając nazwiska - "wyraził aprobatę". "Jeśli ktoś czuje się z tym źle, rozumiem go, to nie zdarza się każdego dnia i nie jest to krok wstecz. To krok naprzód" - ocenił.

Papież na uwagę dziennikarza, że przybywając z orędziem pokoju został powitany w Emiratach z honorami wojskowymi, odparł: "Interpretuję te wszystkie gesty powitania jako gesty dobrej woli. Każdy czyni je zgodnie ze swoją kulturą". "Spotkałem się ze wspaniałą gościnnością; chcieli zrobić wszystko, małe i duże rzeczy, bo czuli, że wizyta papieża to coś dobrego" - wyjaśnił.

Nawiązując do wojny w pobliskim Jemenie, w którą zaangażowane są także Zjednoczone Emiraty Arabskie, Franciszek ujawnił: "Dostrzegłem wolę rozpoczęcia procesów pokojowych".

Franciszek przypomniał, że marcu udaje się do Maroka "śladami świętego Jana Pawła II, który udał się tam pierwszy". "Dostałem zaproszenia z innych krajów arabskich, zobaczymy w przyszłym roku, albo ja, albo inny Piotr. Ktoś pojedzie" - powiedział Franciszek.