publikacja 14.02.2019 00:00
Robert Biedroń proponuje Polakom radykalną rewolucję obyczajową. Na jego powrocie do ogólnokrajowej polityki może stracić największa partia opozycyjna.
Jacek Domiński /REPORTER/east news
Robertowi Biedroniowi najbliżej jest do lewicy liberalnej, określanej mianem kawiorowej. W Polsce zwolennicy takich poglądów nie mają szans na zdobycie większego poparcia społecznego.
Na początku konwencji Wiosny wyświetlono materiał wideo, w którym głos zabrali „zwykli” Polacy. Ze smutkiem patrząc w kamerę, powtarzali, że mają już dość dwóch największych partii, które tylko „walczą o stołki” i „skłócają ze sobą społeczeństwo”. Po chwili na scenie pojawił się Robert Biedroń: „Naszą najważniejszą wartością jest wspólnota. Nie chcemy już więcej wojny polsko-polskiej, chcemy szacunku, chcemy dialogu!” – podkreślał.
Język pojednania zatriumfował na Torwarze tylko na chwilę. Z minuty na minutę Robert Biedroń zaostrzał retorykę. Lider partii zaznaczył, że nie chce państwa „z Rydzykiem na tronie”, i zapewnił, że nie będzie klękał przed biskupami. Ponadto postraszył rządzących Trybunałem Stanu oraz powołaniem Komisji Sprawiedliwości i Pojednania.
Ruch Palikota bis
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.