Zanim GN trafił do rąk czytelników, w Wiośnie doczekaliśmy się zmiany szefa

Piotr Legutko

publikacja 14.02.2019 13:05

Piotr Legutko o sytuacji w stowarzyszeniu: Kto ma rację, zweryfikuje KRS.

Zanim GN trafił do rąk czytelników, w Wiośnie doczekaliśmy się zmiany szefa Agata Bruchwald /Foto Gość

W najnowszym numerze „Gościa Niedzielnego” można zapoznać się z sylwetką ks. Grzegorza Babiarza, postaci nietuzinkowej. Patrolog, twórca ekspozycji w skarbcu katedry wawelskiej, psychoterapeuta, neurobiolog, poliglota, a po godzinach nurek głębinowy. Już samo to zestawienie intryguje, ale pretekstem do przedstawienia ks. Grzegorza nie były wawelskie debaty z prof. Vetulanim, lecz wybór na prezesa Stowarzyszenia Wiosna. Zanim „Gość” trafił do rąk Czytelników, w Wiośnie już doczekaliśmy się zmiany szefa.Walne Zgromadzenie stowarzyszenia powołało na to stanowisko odwołaną tydzień wcześniej Joannę Sadzik. 

Dziś mamy kolejny zwrot akcji. Według oświadczenia wydanego przez pełnomocnika ks. Babiarza, operacja jego odwołania została przeprowadzona z naruszeniem prawa. Czy zarząd  może składać rezygnację, a potem ją wycofywać?  I czy ów reaktywowany zarząd może poszerzyć Walne Zgromadzenie o liczbę  osób  większą niż cały jego dotychczasowy skład?  Mało prawdopodobne, by dokonano takiej operacji bez ekspertyzy prawnej. Mamy więc dwie przeciwstawne opinie, kto ma rację – zweryfikuje  już wkrótce KRS, bo taki czy inny zarząd musi zostać tam formalnie zatwierdzony. Co będzie, jeśli oceni, że odwołanie ks. Babiarza było niezgodne z prawem?

Z pewnością to pytanie zadawali sobie członkowie Wiosny, którzy zdecydowali się na odzyskanie władzy w stowarzyszeniu w tak konfrontacyjny sposób. Miejmy nadzieję, że mają też jakiś plan „B”, skoro nie chodziło o personalia, ale o coś więcej. Po odwołaniu ks. Babiarza pojawiło się wyjaśnienie, że „zmiana zakłada rozszerzenie i demokratyzację składu ciała, które z definicji powinno być reprezentatywne, bo podejmuje najważniejsze decyzje w organizacji: Walnego Zgromadzenia”. Dokonana zmiana miała  być trwała i pozwolić współdecydować o Stowarzyszeniu „wszystkim grupom, dla których Wiosna jest ważna i które mają realny wkład w jej działanie”. Skoro tak, dlaczego postanowiono ją przeprowadzić w stylu „nocnej zmiany”, bez konsultacji ze  środowiskiem określanym w „Wiośnie” mianem „strażników wartości”?

Co do celów, jakie stoją przez stowarzyszeniem, wszystkie strony są zgodne. Co do konieczności zmian strukturalnych i w sposobie zarządzania – także.  Ekipa Joanny Sadzik ogłosiła, że „WIOSNA, chcąc nie chcąc, stanęła jako pierwsza przed wyzwaniem, przed którym prędzej czy później staną także inne duże organizacje pozarządowe w Polsce: transformacją z organizacji zarządzanej przez jedną osobę twórcy w nowy, szerszy format”. Ks. Grzegorz Babiarz deklarował otwartość na zmiany i odejście od formuły jednego lidera. „Ja raczej widzę swoją rolę w wykorzystaniu potencjału pracowników. Zależy mi, by bardziej pokazać ludzi Wiosny, wysunąć ich na pierwszy plan” – mówił w rozmowie z „Gościem”.  Dlaczego zatem kompromis nie był możliwy? Dlaczego nie zdecydowano się na wspólne wypracowanie modelu transformacji? Co się teraz wydarzy?

Na razie nie widać  końca  zimy w stowarzyszeniu, to raczej jest przedwiośnie.