Nie chodzi o litość. Droga Krzyżowa dzieci z ośrodka w Bobrowie

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 05.04.2019 22:03

Przejmujące rozważania, przepiękna muzyka i odpowiednio dobrane gesty. Dzieci z umiarkowanym i znacznym upośledzeniem intelektualnym zadziwiły mieszkańców Koszalina.

Nie chodzi o litość. Droga Krzyżowa dzieci z ośrodka w Bobrowie ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Koszalin, 5 kwietnia. Droga Krzyżowa przygotowana przez uczniów z Bobrowa.

Dzieci z Zespołu Placówek Edukacyjno-Terapeutycznych w Bobrowie k. Złocieńca już po raz kolejny przygotowały niezwykłą Drogę Krzyżową, z którą zawitały także 5 kwietnia do koszalińskiej katedry.

Uczniowie (Karol, Konrad, Mateusz, Ania, Daria i Maciek) z dwiema nauczycielkami (Emilią Komorowską i Małgorzatą Wilk) ubrani byli w białe alby z kapturami. Ich twarze były częściowo przysłonięte. Stojąc przy krzyżu, przy pomocy gestów przestawiali różnego rodzaju figury, które obrazowały treści rozważań do poszczególnych stacji. Rozważania czytała nauczycielka, Marta Chmielewska-Kursa.

- Kaptury były po to, żeby uczestnicy nabożeństwa nie koncentrowali się na twarzach aktorów, tylko żeby w poszczególnych stacjach mogli odnaleźć samych siebie - wyjaśnia M. Wilk.

Spośród sześciorga uczniów biorących udział w nabożeństwie, pięcioro cierpi na upośledzenie intelektualne w stopniu umiarkowanym, a jeden - w stopniu znacznym.

Jak wyjaśnia Anna Chylińska-Jakubowicz, wicedyrektor szkoły w Bobrowie, oznacza to brak umiejętności czytania i pisania, rozumienia sytuacji społecznych, a także ograniczony zasób mowy.

- Cudownie się pracuje z naszymi dziećmi. One bardzo czekają na to wydarzenie. Jest to dla nich także rodzaj terapii - mówi A. Chylińska-Jakubowicz.

Nie chodzi o litość. Droga Krzyżowa dzieci z ośrodka w Bobrowie   ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Uczniowie z Bobrowa w jednej ze scen podczas Drogi Krzyżowej.

Jak przyznają nauczycielki z Bobrowa, ich podopieczni nie tylko grają w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. W rzeczywistości przeżywają ją każdego dnia - niekoniecznie z powodu swoich deficytów.

- To bardzo stroma droga, usłana kamieniami, które my im pod nogi rzucamy jako społeczeństwo, jako system. Nasze dzieci, kiedy są w szkole, jakoś funkcjonują, ale kiedy ją kończą, to ich 5 minut mija - mówi M. Wilk. - Zostają w domach, często w małych miejscowościach, skąd już więcej nie wyjadą, nie zobaczą dużego miasta. Niektóre z nich są dzisiaj pierwszy raz w Koszalinie. Być może ostatni. Takie są realia - dodaje A. Chylińska-Jakubowicz.

M. Wilk zwraca uwagę na coś jeszcze. - Ludzie często nie umieją odpowiednio traktować naszych dzieci. Ciągle je infantylizują, uważając, że one nigdy nie dorastają. Zawsze są Maciusiem czy Wojtusiem, a nigdy panem Maciejem czy panem Wojciechem. One nie potrzebują litości, tylko więcej miłości - tłumaczy.

Zespół Placówek Edukacyjno-Terapeutycznych w Bobrowie k. Złocieńca to szkoła z internatem, w której przebywa pond 200 uczniów z upośledzeniem intelektualnym w stopniu od lekkiego po znaczny. Są też dzieci ze sprzężeniami, a więc dodatkowo upośledzone ruchowo, z deficytami wzroku i słuchu. Szkoła kształci je na wszystkich poziomach edukacji - od szkoły podstawowej po przystosowanie do zawodu. Uczniowie kończą edukację w Bobrowie w wieku 24 lat.

Tegoroczna Droga Krzyżowa wystawiana była także w obu parafiach w Złocieńcu oraz w Zakładzie Karnym w Wierzchowie.