Przasnysz. Z Bogiem, dla Boga, ekstremalnie

Wojciech Ostrowski

publikacja 06.04.2019 23:22

Ponad 200 osób wzięło udział w 5. Przasnyskiej Ekstremalnej Drodze Krzyżowej.

Choć nie wszyscy doszli do celu, to jednak liczba uczestników EDK na początku drogi była imponująca. Wojciech Ostrowski Choć nie wszyscy doszli do celu, to jednak liczba uczestników EDK na początku drogi była imponująca.

Nabożeństwo pasyjne poprzedziła Msza św. w intencji uczestników EDK, której przewodniczył ks. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha i główny organizator przasnyskiej EDK.

- Ekstremalna Droga Krzyżowa wymaga większego zaangażowania, czujności, tym bardziej, że idziecie nocą. Będą też różnego rodzaju pokusy, np. żeby wrócić do domu; może będziecie senni, ale ten trud, który podejmiecie, niech będzie z miłości do Pana Boga, za to, że wziął na siebie krzyż, abyśmy mieli życie wieczne. Niech towarzyszą wam miłość i dziękczynienie, a wtedy będzie łatwiej iść tą drogą - zachęcał w homilii ks. Dariusz Roliński, wikariusz przasnyskiej fary.

Do idei Ekstremalnej Drogi Krzyżowej nawiązał po Eucharystii ks. Andrzej Maciejewski, przytaczając słowa wprowadzenia do tegorocznych rozważań. - Mamy do pokonania 45 km i to jest czas, aby w modlitwie i ciszy spotkać Pana Jezusa na Drodze Krzyżowej. Życzę wam, żeby była ona dla was owocna, żebyście usłyszeli głos Pana Boga w waszym sercu i potrafili pięknie żyć po przejściu przez bramę, jaką jest Ekstremalna Droga Krzyżowa - dodał od siebie ks. proboszcz. Na zakończenie udzielił uczestnikom liturgii błogosławieństwa relikwiami Krzyża Świętego.

Zgodnie z kilkuletnią tradycją przasnyska EDK rozpoczęła się i zakończyła w kościele farnym. W tym roku, który został poświęcony kardynałowi Aleksandrowi Kakowskiego, miejsce to miało szczególną wymowę. To właśnie w tym kościele przyjął on chrzest. Trasa Drogi Krzyżowej wiodła też przez Dębiny, gdzie ostatni prymas Królestwa Polskiego przyszedł na świat. Tam odczytane zostały rozważania V stacji. Rozważania I stacji wybrzmiały przy krzyżu misyjnym na placu w przasnyskiej parafii Chrystusa Zbawiciela. Pozostałe rozważania były odczytywane przy przydrożnych kapliczkach i figurach, z wyjątkiem stacji XIV, która została znajdowała się przed przasnyską farą.

- Moja odwaga bezbronnego otwarcia się sprawiła, że otrzymałam wiele więcej, niż się spodziewałam, tak jak Weronika, która wychodząc z gestem miłości w kierunku drugiej osoby, nie spodziewając się, otrzymała na chuście wizerunek Zbawiciela. Chciałabym dziś ćwiczyć się w postawie miłości otwartej i na wzór św. Weroniki dostrzegać, gdzie i jak mogę wyjść drugiej osobie naprzeciw z pomocą, pokazać jej, że nie jest sama - mówiła Angelika, autorka rozważań stacji VI: Weronika ociera twarz Jezusowi.

"Ludzie, którym wszystko się udaje, stają się nieszczęśliwi - właśnie dlatego, że mają wszystko. Nie muszą się starać, próbować. A ci, którzy muszą pracować nad sobą, w zamian za to otrzymują nagrodę. Jezus upadał wiele razy. Jego drugi upadek jest symboliczny i wzywa nas do tego, byśmy wciąż próbowali" - wybrzmiało we wstępie do rozważań kolejnej stacji: Drugi upadek.

- Patrząc na Jezusa i Jego krzyż, uczę się, że mogę upaść, ale ten upadek da się przemienić w dobro. Odwaga może zniszczyć strach, a wierność wyznaczonym wartościom może być silniejsza od lęku przed oceną innych i odrzuceniem - mówił Marcin, autor rozważań tej stacji.

"Wyobraź sobie, że leżysz jak kłoda. Jesteś sparaliżowany. Chciałbyś wstać, coś zrobić, ale nie możesz. Czy coś jednak wtedy możesz ? To jest niesamowita medytacja: wyobrażenie sobie sensu życia, gdy już nic nie można. Przecież pozostaje wolna wola i serce. Można kochać. Może właśnie teraz, przybity do krzyża, Jezus kocha jeszcze bardziej…" - usłyszeli uczestnicy nabożeństwa przy stacji XI: Jezus przybity do krzyża.

W gronie ponad 200 uczestników nabożeństwa pasyjnego przeważały osoby z Przasnysza i okolic. Byli również wierni Ciechanowa, Mławy, Makowa Mazowieckiego, a także z Płocka, Olsztyna i Warszawy.

- Z Bogiem, dla Boga, ekstremalnie. Tak najkrócej można określić Ekstremalną Drogę Krzyżową - uważa uczestnik Jacek Glinka. - Dla mnie osobiście była to trzecia EKD, a może druga i pół, ponieważ pierwsza trasa liczyła tylko 14 km. Co mnie skłania do wzięcia udziału? Wyzwanie i wezwanie. Wyzwanie, czy jestem w stanie podołać ekstremalnym trudom Drogi Krzyżowej (długa trasa, noc, bezdroża, pogoda). Wyzwanie szczególnie dla tych, którzy na co dzień nie ćwiczą. Jednocześnie wyzwanie: ile jestem w stanie zrobić dla Boga. Ile pokonać trudu, zmęczenia, bólu i nie poddać się. Wezwanie, ponieważ idziemy dla Boga i przede wszystkim z Bogiem. W ciszy i modlitwie obcujemy ze Stwórcą i jego stworzeniem (przepiękne niebo, gwiazdy, wschód słońca). Wezwanie, aby zrobić coś ekstremalnego, skoro z małymi, codziennymi sprawami różnie bywa. I na koniec przesłanie tegorocznej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej "Chrześcijanin nie narzeka, lecz działa". Warto tak postępować - uważa pan Jacek.

TAGI: