O. Szustak: Abraham nie prosił Boga o mapę Google

Agata Ślusarczyk

publikacja 24.04.2019 20:23

Uniesione w górę ręce, zapalone latarki w telefonach i radość. 6 tys. osób wielbiło Boga podczas modlitewnego spotkania z dominikańskimi kaznodziejami - o. Adamem Szustakiem i o. Tomaszem Nowakiem na Torwarze. To pierwsze tego typu spotkanie w Warszawie, zorganizowane przez "Langustę na palmie".

O. Szustak: Abraham nie prosił Boga o mapę Google Agata Ślusarczyk /Foto Gość Wiele osób przyjechało na spotkanie z o. Szustakiem z różnych części Polski.

Warszawa była 7. miastem na uwielbieniowej trasie, organizowanej przez projekt o. Szustaka "Langusta na palmie". - Chcieliśmy tę wirtualną społeczność, która słucha dominikańskich konferencji w internecie, spotkać w realnej rzeczywistości i dać im doświadczenie żywego Kościoła - wyjaśnił o. Jacek Szymczak OP.

Spotkanie rozpoczęło się Sekwencją Wielkanocną i uwielbieniem, które poprowadził zespół Owca. Tematem przewodnim spotkania było hasło: "Posłanie”.

Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ: O. Szustak na Torwarze. Była moc! >>

Ojciec Szustak zwrócił uwagę, że każdy superbohater zaczynał swoją misję posłania od "beznadziejnej sytuacji, tragedii, od czegoś, co niszczyło jego życie". - Początek każdego superbohaterskiego filmu jest taki sam - zaczyna się od beznadziei i w tej beznadziei dzieje się coś niezwykłego. I nie ma się co oszukiwać - to jest ulubiony sposób działania Pana Boga. Myślę, że dlatego część z nas lubi filmy superbohaterskie, bo to jest Ewangelia przełożona na inny język - mówił kaznodzieja.

O. Szustak: Abraham nie prosił Boga o mapę Google   Agata Ślusarczyk /Foto Gość Dominikanie o. Szustak i o. Nowak głosił z mocą słowo Boże.

Dominikanin przypomniał, że także droga Jezusa do bycia "superbohaterem”, który zbawił świat, zaczęła się od bycia totalnie bezbronnym i zależnym od innych dzieckiem.  

Dodał, że zostaliśmy przez Pana Jezusa posłani do rzeczy niezwykłych i dla każdego z nas Bóg ma misję. - I zupełnie nie jest istotne, że może masz taki moment, jaki miała większość superbohaterów - czujesz się bezradny, pozbawiony mocy, bezbronny, może wszystko się rozsypało i jedyne, o czym myślisz, to: "Boże, byle dożyć do jutra". Właśnie to, że rozpoznasz i przyjmiesz posłanie, które ma dla ciebie Jezus, to cię właśnie uratuje - mówił o. Szustak.

O. Szustak: Abraham nie prosił Boga o mapę Google   Agata Ślusarczyk /Foto Gość Wiele osób w skupieniu prosiło Ducha Świętego, by objawił im misję posłania.

Na potwierdzenie tych słów przytoczył osobistą historię powołania do bycia wędrownym kaznodzieją. - Dostałem je w jednym z najgorszych momentów mojego życia. I kiedy mi powiedziano, że mam takie powołanie, byłem w takiej rozsypce, że mówiłem: "Człowieku, ja nie jestem wstanie rano na jutrznię wstać, a ty mi każesz iść na drugi koniec świata?. Może jak się pozbieram, to ewentualnie gdzieś pójdę" - mówił. - I, jak się okazało, to posłanie, ta misja mnie uratowała.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że większość z nas nie podejmuje posłania, gdyż żyje w nieustannym oczekiwaniu, mówiąc: "No, może za jakiś czas, jak mi się trochę poukłada, jak moje sprawy się trochę uporządkują, jak będę wiódł takie życie ciche i spokojne, no może wtedy pójdę". - Życie ciche i spokojne będziesz miał tylko w jednym momencie - to się trumna nazywa. Otóż, obiecuję ci, że do końca twojego życia nic się nie poukłada, nie będzie takiego czasu, że sobie usiądziesz, odetchniesz i powiesz: "No to, Panie Jezu, powołuj mnie" - mówiło. Szustak.

O. Szustak: Abraham nie prosił Boga o mapę Google   Agata Ślusarczyk /Foto Gość Spotkanie zakończyło się wspólną modlitwą.

Ojciec Szustak przypomniał, że Pan Jezus powołał św. Piotra, gdy ten miał najprawdopodobniej najgorszy dzień w życiu. - Chłop siedział rano po nieprzespanej nocy przy łódce i miał zero złowionych ryb. Miał zapewne poczucie, że jego życie to jedna wielka porażka, nie idzie mu w robocie, nie ma kasy, a w domu teściowa w gorączce. "Ja się chyba zabiję" - mógł pomyśleć. Tego dnia przychodzi do niego Jezus i mówi: "Piotrek, wiem, że jesteś rybakiem, ale ja bym cię chciał zrobić rybakiem ludzi, ja bym chciał, żebyś poszedł na cały świat i wszystkich ludzi zagarnął w sieć". To posłanie uratowało Piotra - wyjaśnił.

- Bóg każdego z nas chce posłać, ale większość z nas mówi: "Nie dziś, muszę coś naprawić, może jak będzie lepiej. Muszę się najpierw trochę uratować". Pan Jezus mówi: "Ja cię uratuję tym, że cię poślę. Ja cię naprawię tym, że zaczniesz ze Mną chodzić, naprawię cię tym, do czego cię poślę" - mówił. I dodał, że posłanie nie jest dla ludzi gotowych, bo Bóg nie wybiera doskonałych, ale udoskonala wybranych.

Ojciec Nowak zwrócił z kolei uwagę na fragment Ewangelii, w którym Pan Jezus zachęca, by prosić Pana żniwa, by wyprawił robotników na żniwo swoje. - Nie wiem, jak wy to słyszycie, ale ja to zawsze słyszałem w kontekście powołań. Za mało jest księży, za mało sióstr - módlmy się, żeby było więcej. Nie o to chodzi! - powiedział. Kaznodzieja wyjaśnił, że chodzi o to, by prosić Pana, żeby wyprawił i posłał każdego z nas. - Czy modlicie się o to, żeby was Pan wyprawił? Żeby dał odpowiednią mądrość, byśmy zrozumieli, o co chodzi, i moc, żebyśmy poszli za tym? - pytał.

Dodał, że dla Boga nie są przeszkodą nasze słabości, ale liczy się gotowość do służby Jemu.

Przykładem posłania, na który wskazali dominikańscy kaznodzieje, jest Gedeon. - Otóż, spotykamy Gedeona w Księdze Sędziów w bardzo żenującej scenie. Siedzi w stodole i młóci zboże, podczas gdy jego bracia są na bitwach i wojnach - dokonują wielkich dzieł. Do tego chłopaka, najprawdopodobniej rozczarowanego sobą, przychodzi anioł. Patrzy na młokosa z cepem i mówi do niego: "Witaj, dzielny wojowniku". I daje mu misję wybawienia narodu, a zrobi to, gdy pójdzie z tą siłą, jaką posiada - tak, jak walczy ze snopkami zboża - mówił o. Szustak. - Co robi Gedeon? On jest absolutnie taki, jak większość z nas - nie wierzy w słowa anioła. Ile razy mówimy: "Panie Boże, pokaż, że ja mam te zdolności, że potrafię, że jestem silny albo daj mi chociaż znak. Jak wyjdzie słońce, to jesteś na tak, a jak nie, to na nie". Ile razy takie rzeczy robiliśmy, także w najpoważniejszych sprawach życiowych? - pytał.

Ojciec Szustak przytoczył sytuację, gdy podczas różnych rekolekcji jest pytany, czy modlić się o charyzmaty. - Odpowiadam: nie! Idźcie do roboty, a Duch Święty da wam charyzmaty. Jak pójdziecie do chorych, Bóg da wam charyzmat uzdrawiania, jak pójdziecie głosić - da charyzmat słowa, jak pójdziecie formować innych - da charyzmat wychowawstwa. Bóg daje nam wszystkie potrzebne rzeczy do tego, co mamy zrobić. Zaufaj Mu! - tłumaczył dominikanin.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że wszystkie postacie Starego Testamentu, które otrzymały posłanie, musiały zaufać Bogu. - Bóg przyszedł do Abrahama i powiedział: "Ty, słuchaj, wyjdź z tego namiotu, idziemy do ziemi obiecanej". I tyle. Czy Abraham poprosił Boga o mapę Google? - mówił. - Bóg cię poprowadzi, tylko - za przeproszeniem - rusz ten tyłek, nie lękaj się, tylko Mu zaufaj. Wszystko, co jest ci potrzebne, On ci da - mówił.

Ojciec Nowak zwrócił z kolei uwagę, że jedną z diabelskich zasadzek jest doprowadzić człowieka na rozstaje dróg, czyli do niemocy decyzyjnej. - Zastanawiamy się, czy naszym powołaniem jest małżeństwo czy kapłaństwo lub życie zakonne. I stajemy w pół drogi. Tu zupełnie nie o to chodzi. Wybierz jakąś formę życia, żyj nią, a Bóg cię do czegoś powoła - mówił. - Bardzo niedawno to zrozumiałem, że jak Anioł Gabriel przyszedł do Maryi, to nie powiedział Jej, że będzie żoną Józefa. Ona już była mu zaślubiona, ale dał Jej misję i powiedział, że będzie Matką Mesjasza - kontynuował.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że Bóg czeka, aż to my podejmiemy decyzje. - Mam takie pragnienie, żeby zrobić nabożeństwo "kopa w tyłek", przepraszam za to sformułowanie, ale jak widzę mnóstwo ludzi, którzy stoją i czekają, i mówią: "Bo jakoś Pan mnie nie posyła"... - mówił o. Nowak. - "Nie bój się, idź, Ja ci pobłogosławię". To jest to, co czeka na ciebie bez względu na etap życia, w którym jesteś, wiek i to, co masz jeszcze do poskładania. Bóg chce przyjść do ciebie ze swoim słowem i cię posłać - mówił.

Spotkanie zakończyło się modlitwą o wylanie Ducha Świętego i słowo posłania. Ojciec Szustak prosił, by Duch Boży zstąpił i ożywił Kościół, by ten wyszedł z "zatęchłych schematów" i poszedł głosić. Na całą Warszawę.