Nie jesteśmy królikami doświadczalnymi

GN 18/2019 |

publikacja 02.05.2019 00:00

O Polkach, więźniarkach Ravensbrück, mówi Wanda Półtawska, numer obozowy 7709.

Nie jesteśmy królikami doświadczalnymi Andrzej Grygiel /pap

Miłosz Kluba: Jak doszło do tego, że w 1941 roku trafiła Pani do obozu koncentracyjnego?

Wanda Półtawska: Już w listopadzie 1939 roku Związek Harcerstwa Polskiego przyłączył się do konspiracji, do Związku Walki Zbrojnej. Ja od 10 lat byłam harcerką. Byłam drużynową i cała moja drużyna im. Orląt Lwowskich w listopadzie 1939 roku złożyła przysięgę – dziewczęta były gotowe umrzeć za ojczyznę. Działałam do grudnia 1940 roku jako łączniczka, cały czas związana z grupą lubelskich harcerek. Woziłam różne rzeczy, broń, pieniądze. Pod koniec roku nastąpiły pierwsze zdrady i pierwsze aresztowania, które objęły także łączniczki, harcerki. Mnie aresztowali 17 lutego 1941 roku. We wrześniu zrobiono transport z zamku lubelskiego. 120 kobiet. Ten transport jechał w nieznane, nie wiedziałyśmy, gdzie nas wiozą. Mnie udało się na kawałku gazety, który znalazłam w wagonie, napisać: „Jedziemy w nieznanym kierunku. Ostatnia stacja Kutno. Posłać do mojej rodziny”. Dopisałam adres i wyrzuciłam przez dziurę w klozecie w pociągu. Ta kartka doszła do moich rodziców. Ludzie wtedy byli tak solidarni. W Kutnie dołączyli do nas transport z Pawiaka. Niektóre z tych kobiet znałam. Na miejsce zajechałyśmy 23 września.

Co działo się dalej?

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.