publikacja 02.05.2019 00:00
Łatwiej wyjść z Unii Europejskiej niż ze strefy euro. Czy warto zatem wiązać się z europejską walutą?
Jakub Jałowiczor /foto gość
Pomnik euro przed budynkiem Parlamentu Europejskiego.
Nie wszystkie oskarżenia stawiane europejskiemu pieniądzowi są słuszne, ale nie ma wątpliwości, że strefa euro rozwija się bardzo powoli.
Bez korony
W 2015 r. europejską walutę przyjęła Litwa. Nastroje po pierwszych latach stosowania wspólnego pieniądza nie są entuzjastyczne. W 2017 r. Litewski Departament Statystyki podał, że ceny niektórych artykułów spożywczych wzrosły nawet o 40 proc. Tymczasem pensje nie rosły w podobnym tempie. Obywatele zaczęli skarżyć się na to, że drożeją usługi. Sytuację łagodził spadek światowych cen ropy naftowej i gazu, co hamowało inflację. Jednak pomimo tego mieszkańcy Litwy coraz częściej uznawali, że na zakupy opłaca się wybrać do Suwałk. Lepiej oceniają swoją sytuację Słowacy, którzy rozstali się z koroną z początkiem 2009 r. Gospodarka tego kraju jest silnie związana z Niemcami. Ponad 90 proc. słowackiego eksportu trafia do krajów strefy euro, z czego duża część właśnie do Niemiec, w czym niewątpliwie pomaga wspólny pieniądz.
Dominacja zombie
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.