Teraz solidarność

Andrzej Macura

W ostatnich latach to słowo – solidarność – bardzo się zdewaluowało. Przez ostatnie półtora miesiąca na powrót zyskuje swój właściwy sens.

Teraz solidarność

Najpierw tragedia katastrofy prezydenckiego samolotu, a teraz powódź. W radosnym okresie Wielkiej Nocy Polacy mają wiele powodów do zmartwień i smutku. W tych trudnych chwilach optymizmem napawa konstatacja, jak wiele w nas dobra. Sąsiedzi ramię w ramię broniący się przed wielką wodą, pomagający sobie nawzajem gdy zaleje i rzesze ochotników organizujących pomoc poszkodowanym. Zdarzają się nieprzyjemne ekscesy. Nie zniknęły polityczne spory. Ale w obliczu tragedii wszystko to zeszło na dalszy plan. To dni promocji tego, co dobre, uczciwe i szlachetne.

Dziś uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Dzień, w którym wspominamy, jak zalęknieni Apostołowie napełnieni mocą z wysoka wyszli na ulice, by głosić wielkie dzieła Boże. To był cud pojednania. Zgromadzeni w Jerozolimie mieszkańcy różnych zakątków ówczesnego świata usłyszeli apostołów głoszących im Dobrą nowinę w zrozumiałym dla nich języku. Teraz jest trochę podobnie. Na co dzień podzieleni zaczynamy mówić jednym językiem; zaczynamy się rozumieć. To język współczucia i solidarności z poszkodowanymi. Czy coś z tego zostanie?

Teologowie mówią, że w dzień Zielonych Świąt zrodził się Kościół. Ale do dojrzałości było mu – i ciągle jeszcze jest – bardzo daleko. Raz po raz wybuchały w nim mniejsze i większe spory. Mimo pomocy z wysoka, Kościół od dwóch tysięcy lat jest w permanentnym kryzysie. Ważne, że zawsze (czy zazwyczaj) jest to kryzys twórczy. Kryzys, z którego dzięki Bożej łasce Kościół wychodzi mądrzejszy, umocniony. Z Polską mogłoby być podobnie.

Nie chodzi o to, aby po tych dniach solidarności zniknęły wszelkie spory. One świadczą o tym, że nam wszystkim na Polsce zależy. Chodzi o to, by pozostały spory twórcze, w których na pierwszym miejscu stawia się dobro Polski i Polaków, a nie partykularne interesy tej czy inne grupy. Czy nam się uda? Wspólne przechodzenie przez trudne doświadczenia często ludzi łączy. Bądźmy więc dobrej myśli.