publikacja 16.05.2019 00:00
O pobycie w niewoli u dżihadystów, wierności Chrystusowi i o tym, dlaczego chrześcijanie nie chcą wracać do Iraku, opowiada bp Saad Sirop Hanna.
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Jakub Jałowiczor: Czy po uwolnieniu spotkał Ksiądz Biskup swoich porywaczy?
bp Saad Sirop Hanna: Miesiąc po uwolnieniu wyjechałem z kraju. Spędziłem trzy lata we Włoszech. Potem wróciłem do Bagdadu, ale nigdy nie spotkałem ludzi, którzy mnie porwali.
Czy wiadomo, co się z nimi stało?
Mam nadzieję, że ich to nie spotkało, ale wielu takich ludzi zginęło w walkach i bombardowaniach. Sytuacja pogorszyła się w ciągu trzech lat mojej nieobecności.
W takim razie nie wie Ksiądz Biskup także, co się stało z Abu Hamidem, który Księdzu pomagał w czasie pobytu w niewoli?
Nie, nie wiem. Niekiedy myślę, że nie chcę wiedzieć, kim był. Czasem – że gdybym wiedział, wysłałbym mu list. Jednak będąc daleko od tego człowieka, chciałbym mu z serca podziękować za to, co robił.
Dlaczego właściwie został Ksiądz Biskup porwany?
Mogę domniemywać, że istniało wiele powodów. Byłem jedynym księdzem, który został w okolicy.
Po rozpoczęciu amerykańskiej interwencji?
Nie, po interwencji z 2003 r. wróciłem do Iraku ze studiów we Włoszech. I zostałem na miejscu po rozpoczęciu wojny domowej między szyitami a sunnitami. W mojej okolicy w Bagdadzie istniały cztery wspólnoty, ale w żadnej nie było proboszcza. Wszyscy wyjechali, więc byłem ostatnim księdzem w ostatniej parafii. Należało do niej wiele osób i może tego obawiali się porywacze. Może chcieli uderzyć w serce wspólnoty chrześcijańskiej. Może też działali dla pieniędzy. Nie wiem, jaki był prawdziwy motyw. Kiedy z nimi rozmawiałem, kłamali, że chodzi o wymianę więźniów, że chcą pieniędzy od Kościoła albo że liczą na wymianę jeńców z Amerykanami. Urodziłem się w Bagdadzie i potrafię odróżnić szyitów od sunnitów po sposobie mówienia, cytowania Koranu, dziękowania Bogu. Z tego, jak porywacze się wyrażali, wynikało, że należeli do fanatycznej grupy sunnickiej.
Ksiądz Biskup opisuje w książce, jak uprowadzono go z samochodu zaraz po Mszy św. Czego właściwie chcieli napastnicy?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.