Barbara Nowak: Nasza broń to program profilaktyczno-wychowawczy

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 16.06.2019 08:15

Małopolska kurator oświaty rozmawiała w Warszawie z rodzicami i pedagogami. Spotkanie zorganizował Ruch Światło-Życie.

Barbara Nowak: Nasza broń to program profilaktyczno-wychowawczy Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość Barbara Nowak, małopolski kurator oświaty.

Było ono poświęcone sposobom przeciwdziałania deprawacji dzieci i młodzieży przez środowiska LGBT. - Mamy bardzo dobrze skonstruowane prawo, tylko trzeba go przestrzegać. W Prawie oświatowym wyraźnie jest powiedziane, że pracujemy dla dobra dziecka w oparciu o wartości chrześcijańskie. Drugim dokumentem jest program wychowawczo-profilaktyczny układany przez rodziców - zaczęła rozmowę Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.

Przyznała, że w Małopolsce nie ma ani jednego postulatu rodziców, by wprowadzać zajęcia seksualizacyjne. - A jednak one do szkół wchodzą. Nikt przecież nie mówi, że w ogóle nie trzeba dziecku mówić o seksualności, ale musi to być podane w sposób dostosowany do dziecka i w odpowiednim wieku oraz w oparciu o to, że podstawą jest miłość. A od jakiegoś czasu w Polsce pojawiają się różne postulaty głośno wyartykułowane dotyczące specjalnych zajęć. Zaczęło się od tego, że Trzaskowski wymyślił opublikowanie karty LGBT - mówiła.

Przypomniała, że we wprowadzaniu zajęć promujących rozwiązłość szczególnie agresywne i aktywne jest Stowarzyszenie Ponton. - Na swojej stronie chwalą się tym, że od stycznia do maja tego roku byli obecni w 40 szkołach. Przeraża mnie, ile dzieci zostało przez to poszkodowanych. Jako obywatele musimy zająć wyraźne stanowisko w tej sprawie. Nie możemy być naiwni. Nie musimy się domyślać, co będzie za jakiś czas. Strategia jest już rozpisana. Widzimy jej realizację w Niemczech czy Anglii - przekonywała.

Podkreśliła, że zamiast skupiać uwagę dzieci na bogactwie cywilizacji, kulturze czy historii, środowiska LGBT koncentrują najmłodszych na wyborze płci, a społeczeństwo wpędzają w ślepy zaułek. Pokazała też, jak odbywają się typowe zajęcia z seksedukatorami. - Dbają o to, by prelekcje odbywały się razem dla dziewczynek i chłopców. Uczą nauczycieli. Wymagają, by na spotkaniu nie był obecny nauczyciel z danej szkoły - wymieniała.

Wskazała też na obowiązki dyrektora szkoły. - By zajęcia się odbyły, dyrektor musi zebrać pełną o nich informację i przekazać ją rodzicom. Musi zapewnić nauczyciela ze szkoły, który będzie sprawował nad dziećmi opiekę. Trzeba tu zauważyć, że musi być on czujny, bo nawet na zajęciach plastycznych, teatralnych czy językowych są przemycane szkodliwe dla dzieci treści - tłumaczyła Barbara Nowak.

Barbara Nowak przypomniała, że po otrzymaniu sygnału, że w danej szkole dzieje się coś niepokojącego, natychmiast wysyła do niej wizytatorów na kontrolę, po której dyrektor może dostać polecenie wytłumaczeni się i usunięcia uchybień. - Jeśli jednak zajęcia już się odbyły, to od razu wnioskuję do organu prowadzącego o usunięcie dyrektora. W Warszawie taki dyrektor może nie zostać odwołany przez prezydenta miasta. Jeśli dyrektor nie zostanie odwołany, to konstruuję do niego pismo, jak należy naprawić sytuację. Można też powołać komisję dyscyplinarną, a to jest już bardzo poważna sprawa. Jako kurator jestem odpowiedzialna za dzieci w Małopolsce. Zrobię wszystko, aby je ochronić. To jest kwestia uczciwości - mówiła.

Skupiła się też na roli organu prowadzącego szkołę. - Zajmuje się on budynkami, potrzebami uczniów, ustala dodatki motywacyjne, ale nie ma nic do nauczonego materiału. To zależy od kuratora. Owszem, jeśli dyrektor postawi się organowi prowadzącemu, to pewnie nie dostanie dodatku motywacyjnego. Ale czym są judaszowe pieniądze? - pytała.

Wskazała na ważną rolę rodziców w procesie nauczania dzieci. - To oni zatwierdzają program profilaktyczno-wychowawczy. A nauczyciele mają obowiązek go realizować. Powinien on być łatwo dostępny w szkole. Powinien być umieszczony na jej stronie internetowej - podpowiadała.

Odpowiadając na pytanie z sali o sposoby radzenia sobie w dyskusji z wygadanymi i przeszkolonymi seksedukatorami, wskazała na moc władzy rodzicielskiej i wartości kultywowane w rodzinie. - Zawsze można powiedzieć: „Ja może i jestem dużo głupsza od pana, ale nie życzę sobie, by moje dziecko było deprawowane i nie życzę sobie, by moje dziecko było atakowane szkodliwymi treściami”. To załatwia sprawę. Może być jedna taka osoba w klasie. Nasza broń to program profilaktyczno-wychowawczy - powiedziała na zakończenie.

W spotkaniu w sali kurialnej przy katedrze warszawsko-praskiej uczestniczyli także Mirosław Chmielewski i ks. Marian Piwko z Ruchu Światło-Życie oraz Adam Chmielewski z Obywatelskiej Inicjatywy Rodzin i Grzegorz Strzemecki, zastępca prezesa Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych.