Nikt nas nie przekona, że białe jest białe

KAI |

publikacja 14.06.2010 10:16

Dlaczego Kościół stanął murem za Kaczyńskim? To przecież PiS najmocniej ukorzyło Kościół, atakując biskupów lustracją księży, stojąc za operacją skompromitowania abp. Wielgusa - pisze Robert Walenciak w artykule Przeglądu, odnoszącym się do trwającej kampanii prezydenckiej.

Nikt nas nie przekona, że białe jest białe Henryk Przendziono/ Agencja GN Przegląd prasy

"Pierwszym sygnałem, że hierarchowie mają ambicje aktywniej uczestniczyć w życiu publicznym, były uroczystości pogrzebowe ofiar katastrofy smoleńskiej. Kościół odgrywał w nich rolę pierwszoplanową, ale to można było jeszcze jakoś wytłumaczyć. Drugim sygnałem była zbiórka podpisów pod kandydaturą Jarosława Kaczyńskiego. Rekordowe półtora miliona podpisów zebrano głównie pod kościołami, po niedzielnych mszach. Ale prawdziwy wysyp inicjatyw kościelnych zaobserwowaliśmy w maju. Sygnał dał tu biskup kielecki Kazimierz Ryczan w kazaniu wygłoszonym z okazji rocznicy 3 maja. Atakował w nim media, bronił Jana Pospieszalskiego za film „Solidarni 2010”, no i jednoznacznie sugerował, kogo Polacy powinni wybrać w wyborach prezydenckich" - pisze Walenciak i cytuje słowa biskupa, m.in. wypowiedziane na antenie Radia Echo. "Wypowiedzi bp. Ryczana to tylko egzemplifikacja znacznie szerszej tendencji. W ostatnich tygodniach i pisma kościelne, i gablotki parafialne zapełniły się artykułami i zdjęciami promującymi PiS. W polskim Kościele mamy więc zadziwiającą sytuację. Nowy prymas abp Józef Kowalczyk otwarcie deklaruje, że Kościół nie będzie się angażował w kampanię wyborczą, a kościelne doły robią swoje" - czytamy.

"Kościół został już na trwałe wprzęgnięty w kampanię PiS – a jej zwieńczeniem ma być wielka pielgrzymka do grobu Lecha Kaczyńskiego, na Wawel. Przewidziana jest ona na 17 i 18 czerwca, w dniu imienin Leszka i w dniu urodzin braci. I nie będzie już miał znaczenia komunikat Konferencji Episkopatu, która zbierze się dzień później w Częstochowie, że Kościół nie angażuje się w wybory..." - pisze dalej Walenciak. "Te wszystkie zachowania oczywiście w nieodległej przyszłości będą miały swoje konsekwencje – choćby w tym, że w świątyniach będzie coraz mniej miejsca dla niepisowców. Także w tym, że spadają wpływy sympatyków Kościoła w partiach laickich, a rosną nieprzejednanych. A to tworzy nową przestrzeń społeczną, w której Kościół ma mniejszy autorytet" - ocenia. Według niego, "teoretycznie bliższy Kościołowi powinien być Komorowski, przykładny katolik, ojciec pięciorga dzieci, a nie Kaczyński, który sprawy kościelne, jeśli prześledzić jego polityczną biografię, traktuje instrumentalnie".