Wpływ obcego myślenia

Franciszek Kucharczak

GN 30/2019 |

publikacja 25.07.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Są ci obojętne poglądy innych? Więc nie obchodzi cię, z kim kontaktują się twoje dzieci?

Wpływ obcego myślenia

Ona jest Polką, on Francuzem. Przed laty pobrali się i zamieszkali w Polsce, choć we Francji mieli bardzo dobre perspektywy materialne. Przeważył argument, że u nas łatwiej będzie odpowiednio, czyli po chrześcijańsku, wychować dzieci. Trudna decyzja, ale błogosławiona. Dziś najstarsze z pięciorga ich dzieci wchodzą w dorosłość z najlepszym pakietem, jaki człowiek może otrzymać: z ugruntowaną wiarą w Ewangelię i z wynikającym z niej systemem wartości.

Ktoś może powiedzieć, że przecież nie wiadomo, czy za granicą nie udałoby się to samo. Oczywiście istnieje taka szansa, ale, uważam, bardzo mała. Dlaczego – zobaczyłem niedawno. Spotkałem Polkę, która samotnie wychowywała syna w Niemczech. Posłała go do katolickiej szkoły, bo zależało jej na tym, żeby dziecko otrzymało formację zgodną z nauczaniem Kościoła. Pewnego dnia z przerażeniem zauważyła, że podręcznik, z którego uczy się syn, przedstawia równe warianty „rodziny” – od „tradycyjnej” po składającą się z jednopłciowych partnerów. Zaczęła sprawdzać, jakie treści przewiduje się w kolejnych klasach – i jeszcze gorzej: gender i deprawacja na całej linii. Interwencje w szkole i w kurii nic nie dały. Okazało się, że taki jest program dla wszystkich szkół i nie ma od tego ucieczki, bo Niemcy są jednym z nielicznych krajów świata, w których nie istnieje możliwość nauczania domowego. I rzeczywiście – tułaczka tej kobiety z synem po różnych szkołach, prowadzonych przez nawet najbardziej konserwatywne organizacje, przyniosła tylko jeden wniosek: trzeba dziecko zabrać i zapisać je do szkoły w Polsce. Co też zrobiła. Wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami i problemami, wśród których konieczność wyjaśnienia tego kroku dziecku zajęła czołowe miejsce.

Nie wiem, jak potoczy się dalsza historia jej syna, ale wiem, jak olbrzymią wartością jest życie w społeczeństwie, które nie kupuje odczłowieczonych eksperymentów ideologicznych. To nie jest obojętne, co myślą i mówią koledzy, co nauczyciele, co media, co politycy. Najbardziej wierzący rodzice wobec wrogiego ideowo środowiska mogą pozostać bezradni.

Przyznam, że sprawy tego rodzaju stały się dla mnie szczególnie ważne, gdy zostałem ojcem. Patrząc przed laty w niewinne oczy moich małych synów, drżałem na myśl przed złodziejami dusz, którzy być może w przyszłości zechcą zaburzyć ich postrzeganie świata. Widziałem, jak strasznie wysilają się postchrześcijańskie ośrodki propagandowe, wciskające się do systemu edukacji wszystkimi dziurami, tworząc rozmaite „równościowe przedszkola” i podsyłając gminom i nauczycielom finansowane z zewnątrz deprawujące materiały genderowe. Nie udało im się, ale przecież nie ustaną, bo stawką są ludzkie dusze. A walka o nie będzie trwała do końca świata.

* * * * *

Ofiara poprawnych

Brytyjski lekarz dr David Mackereth, zatrudniony przez Departament Pracy i Emerytur, stracił pracę, ponieważ udzielił politycznie niepoprawnej odpowiedzi podczas rozmowy z przełożonym. Zwierzchnik zapytał go, co zrobiłby, gdyby zgłosił się do niego wysoki brodaty mężczyzna i zażądał, żeby zwracać się do niego per „pani”. Lekarz powiedział, że odmówiłby spełnienia tego życzenia. Przełożony oświadczył, że jeżeli dr Mackereth nie zmieni zdania, straci pracę. Ten odpowiedział: „Jestem chrześcijaninem i sumienie nie pozwala mi zrobić tego, czego żąda ministerstwo”. Po usunięciu ze stanowiska pozwał pracodawcę do sądu pracy, argumentując, że jest ofiarą dyskryminacji. Czy sąd uzna jego racje? Być może, ale co mówi o cywilizacji sam fakt, że podobne historie muszą trafiać do sądów?•

Taka tradycja

Francja przoduje wśród krajów, w których dochodzi do antychrześcijańskiej agresji. W ostatniej dekadzie liczba ataków na kościoły i inne miejsca kultu wzrosła tam 4-krotnie. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, że akty te mają miejsce w całym kraju. Tylko w pierwszym kwartale tego roku zanotowano 228 takich zdarzeń. Wiedza o tym przebija się do opinii publicznej z oporami, bo francuskie media bardzo rzadko o tym informują. Czyżby panowało tam przekonanie, że takie rzeczy to sprawa normalna? Hm, przyznać trzeba, że akurat we Francji tego rodzaju agresja ma długą tradycję. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.