Pius XII we wspomnieniach Nittiego

KAI |

publikacja 22.06.2010 08:47

„L'Osservatore Romano” powraca do postaci Piusa XII i jego postawy w czasie II wojny światowej. Watykański dziennik sięga do wspomnień Francesco Saverio Nittiego, ostatniego premiera Włoch przed dojściem do władzy faszystów, w których pojawia się wielokrotnie Eugeniusz Pacelli.

Pius XII Marek Piekara/GN (reprodukcja) Pius XII

Nitti, który od 1924 roku znajdował się na wygnaniu, bardzo życzliwie przyjął wydaną w październiku 1939 roku pierwszą encyklikę nowego papieża, zatytułowaną „Summi Pontificatus”, dostrzegając w niej ślady memorandum, jakie wysłał mu wcześniej na temat sytuacji światowej, w tym także wojny domowej w Hiszpanii. „Lepszy Franco aniżeli władza w rękach bolszewików” - pisał Nitti do jednego ze swych przyjaciół, co „L'Osservatore Romano” uzupełnia przypomnieniem że „to bolszewicy właśnie dokonali rozbioru Polski wespół z Hitlerem, zajęli kraje bałtyckie i szykowali się do napaści na Finlandię: w świetle tych wydarzeń radykalny antykomunizm Watykanu wydał się dawnemu przywódcy w pełni uzasadniony”.

Dziennik przypomina, że Nitti poznał Pacellego w 1918 roku, gdy był on nuncjuszem Bawarii i wiele obiecywał sobie po jego wyborze na Stolicę Piotrową. Pisał m. in.: „Znając mistyczne usposobienie Piusa XII, widziałem w nim 'oczekiwanego świętego', który zrobiłby wszystko dla urzeczywistnienia marzenia o jedności i pokoju”. W swych wspomnieniach spisanych w 1944 roku Nitti stwierdzał, że papież „cierpiąc, musiał ograniczać swą działalność do granic konieczności, starając się oprzeć, jak tylko mógł, powszechnemu szaleństwu i nie chcąc wypowiedzieć słowa, które mogłoby oznaczać poparcie Kościoła dla niesłusznej sprawy”.

Po powrocie do Włoch, 3 października 1945 na publicznym spotkaniu włoski mąż stanu rozwinął ten wątek. „W najbardziej ponurej godzinie życia Europy, gdy kontynent nasz najbardziej zagrożony był przez nazistowskie barbarzyństwo, to jest przez metodyczne i naukowe okrucieństwo i przez uprzedzenia rasowe... Pius XII poczuwał się do obowiązku, na miarę swoich możliwości, występowania w obronie sprawy ludzkości. W imię chrześcijaństwa, które jest człowieczeństwem, zrozumiał, że wszyscy prześladowani należeli do jednej i tej samej rodziny, również ci, którzy ze względu na swe pochodzenie, na swoje idee i na swoje działanie uważani byli za nieprzyjaciół Kościoła. W dniu, gdy Żydom, masonom, socjalistom, komunistom, radykałom groziła śmierć, papież kazał udzielić im schronienia, tak we Włoszech, jak w Belgii, we Francji i gdzie indziej, w kościołach, klasztorach, a mnisi i księża z wili papieża ratowali tych, którzy byli w niebezpieczeństwie i w imię Chrystusa uratowało się niemało spośród tych, którzy uważani byli za nieprzyjaciół Chrystusa” – napisał włoski polityk.

„L'Osservatore Romano” komentuje ten cytat uwagą: „Oto kolejne potwierdzenie, jak żywa była wówczas pamięć o tym, która w następnych dziesięcioleciach była często przyćmiewana przez pojawiające się ideologiczne oraz polityczno-religijne uprzedzenia”.