Sprawa Olewnika

PAP |

publikacja 25.06.2010 17:03

Z przykrością stwierdzam, że moja decyzja, która miała przyspieszyć śledztwo, spowodowała jego umorzenie - mówił w piątek przed sejmową komisją śledczą ds. Krzysztofa Olewnika prok. Dariusz Bieniek, który sprawę kradzieży akt sprawy przekazał innemu śledczemu.

Sprawa Olewnika AUTOR / CC 2.0

W piątek sejmowa komisja śledcza powróciła do wątku kradzieży policyjnego samochodu z aktami śledztwa w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Przesłuchano prok. Dariusza Bieńka - szefa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, gdzie prowadzono śledztwo ws. tej kradzieży. Nastąpiła ona tuż po zatrzymaniu w czerwcu 2004 r. jednego ze sprawców - Sławomira Kościuka, któremu jednak nie postawiono wówczas zarzutu udziału w porwaniu, lecz - po uchyleniu tej decyzji prowadzącego śledztwo - przesłuchano jako świadka i zwolniono do domu.

W aktach komisji jest anonim do ojca Krzysztofa - Włodzimierza Olewnika - mówiący, że auto z aktami "musiało zginąć". Padają w nim sugestie, że jeden z policjantów wziął za to pieniądze i że gdyby dokumenty nie zginęły, zginąłby policjant. Samochodu nigdy nie udało się odnaleźć, akta musiały być odtwarzane.

Prokurator Dominika Suchan-Ziembińska z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście prowadziła śledztwo w tej sprawie zaledwie kilkanaście dni. Postawiła zarzuty policjantom za niedopilnowanie akt. Jak twierdziła kilka miesięcy temu przed sejmową komisją, odwiedzali ją przełożeni tych policjantów, prosząc, by wycofała zarzuty - na co się nie zgodziła.

Kilka dni później prokurator Bieniek zdecydował o odebraniu śledztwa Suchan-Ziembińskiej i powierzeniu go szefowej działu śledczego - Urszuli Mirończuk. Powodem było to, że Suchan-Ziembińska korzystała z krótkiego zwolnienia lekarskiego. Mirończuk uchyliła postanowienia poprzedniczki o zarzutach dla policjantów, a po trzech miesiącach umorzyła śledztwo. Nie pomogło nawet jego wznowienie na mocy decyzji Prokuratora Generalnego.

"Z przykrością stwierdzam, że ta moja decyzja doprowadziła do umorzenia śledztwa. Uważałem i uważam prokurator Mirończuk za doświadczonego profesjonalistę - dlatego to jej powierzyłem śledztwo, gdy prok. Suchan-Ziembińska była kilka dni nieobecna w pracy. Chodziło mi o przyspieszenie tego śledztwa" - zapewniał w piątek Bieniek, który już pod koniec czerwca 2004 r. odszedł ze śródmiejskiej prokuratury i nie znał dalszych losów sprawy, którą powierzył prok. Mirończuk.

"To wszystko wygląda, jakby ktoś prokurator Mirończuk powiedział, żeby wycofała zarzuty i umorzyła śledztwo, bo wcześniej wszystko przebiegało prawidłowo" - mówił do Bieńka szef komisji Marek Biernacki (PO). Bieniek nie pamiętał szczegółów. "Wierzyłem, że przekazując jej to śledztwo, przeprowadzi je w sposób należyty" - przekonywał prokurator.

Wizyty przełożonych policjantów - którzy w związku z zarzutami musieli zostać zawieszeni w obowiązkach - Bieniek skomentował słowami: "widocznie chcieli wiedzieć, jaki jest zakres ich odpowiedzialności".

Komisja kończy prace nad zbadaniem działań władz w związku z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. Sprawozdanie ma być gotowe jesienią.