Kleryk na wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 20.08.2019 21:05

Piotr Hernik, alumn III roku radomskiego seminarium, mówi, że ma wrażenie bycia między świętymi. - Tam się dużo więcej otrzymuje, niż daje - zapewnia.

Kleryk Piotr Hernik ma nadzieję, że znów weźmie udział we wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych. ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość Kleryk Piotr Hernik ma nadzieję, że znów weźmie udział we wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych.

Do Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie koło Kielc radomscy klerycy jeżdżą od dobrych kilkunastu lat. W tym roku wybrało się tam kolejnych 5 alumnów. - To jedna z wielu form wakacyjnych praktyk naszych kleryków, przygotowujących do pracy w różnych środowiskach - wyjaśnia ks. Jarosław Wojtkun, rektor WSD w Radomiu.

Po doświadczeniach 12-dniowego turnusu w Piekoszowie P. Hernik bardzo chciałby tu powrócić. - Mam nadzieję, że ta wakacyjna praktyka to nie był jakiś epizod w drodze do kapłaństwa. Jestem przekonany, że w mojej pracy duszpasterskiej - jeśli Pan Bóg da, że będę księdzem - osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie zajmą bardzo ważne miejsce - deklaruje Piotr, jeden z pięciu radomskich seminarzystów.

- Pochodzę z parafii Słupica. Jestem na III roku. W nadchodzącym roku - mam nadzieję, że to się stanie - otrzymam prawo noszenia stroju duchownego. Postanowiłem wziąć udział we wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych w Piekoszowie. Byłem pełen obaw, bo do tej pory nie miałem bliskiego kontaktu z osobami niepełnosprawnymi i żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o opiekę i pomoc. Miałem jedynie wspomnienie z podróży autostopem, gdy spotkałem ludzi, którzy pomagali niepełnosprawnym w udziale w pielgrzymce - opowiada kleryk.

Ośrodek w Piekoszowie organizuje podczas wakacji 4 turnusy wczasorekolekcji. - To niesamowite, gdy się tam jest. Miałem wrażenie, że byłem między świętymi. Mam na myśli rodziców z wielką miłością opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi. To był niezapomniany widok, gdy już mocno starsi rodzice na ramionach nosili z czułością swoje pociechy. Podobnie robili wolontariusze. Włączyłem się w tę pomoc i zrozumiałem, że niepełnosprawni to fantastyczni ludzie. Bardzo często z wielkim dystansem do siebie i swojego stanu. Wróciłem z Piekoszowa bardzo umocniony, jeśli chodzi o mój ogląd świata i świat moich wartości. Tam naprawdę więcej się otrzymuje, niż daje - podkreśla alumn.