Wybory gubernatorów w cieniu przemocy

PAP |

publikacja 04.07.2010 22:50

W atmosferze zaciętej walki politycznej i w cieniu przemocy, która w ciągu ostatnich trzech lat pochłonęła 23 000 śmiertelnych ofiar, w Meksyku odbywają się w niedzielę wybory gubernatorów w 12 z 32 stanów.

Tylko w tym roku walki o rynki i władzę między wielkimi meksykańskimi kartelami narkotykowymi kosztowały życie pięciu tysięcy ludzi. Meksykańskie media wyrażały obawę, że atmosfera terroru i zastraszania panująca w kraju wpłynie fatalnie na frekwencję w wyborach.

Walka wyborcza toczy się między dwoma wielkimi partiami: Instytucjonalną Partią Rewolucyjną (PRI), która przez 70 lat rządziła w Meksyku, i obecnie rządzącą chrześcijańsko-demokratyczną Partią Akcji Narodowej.

Na tydzień przed głosowaniem, 26 czerwca, mafijni kilerzy w mundurach meksykańskiej marynarki wojennej zabili w zasadzce faworyta w wyborach na gubernatora stanu Tamaulipas (północno-wschodni Meksyk) Rodolfo Torre Cantu.

Jak napisała prasa meksykańska, zabójcy byli świetnie poinformowani. Urządzili zasadzkę na tym odcinku szosy, o którym wiedzieli, że samochód kandydata będzie go pokonywał wyjątkowo bez eskorty wojskowej, tylko z własnymi ochroniarzami. W zamachu zginęło pięć osób.

W dniu wyborów przedstawiciel rządu zdementował doniesienia prasy meksykańskiej i europejskiej, według których jeden z zabójców gubernatora, Ismael Marino Ortega Galicia, został rozpoznany przez wywiad Stanów Zjednoczonych jako ochroniarz obecnie urzędującego gubernatora stanu Taumalipas.

35-letni Ortega był oskarżony w USA w 2003 roku o utrzymywanie kontaktów z grupami przestępczości zorganizowanej.

Meksykańskie media pisały w dniu wyborów, że zabójstwo kandydata na gubernatora stanu Tamaulipas jest związane z walką o rynek zbytu narkotyków i obszary ściągania haraczy, jakie prowadzą między sobą narkotykowy Kartel Zatokowy i przestępczą organizacją zbrojną La Zetas, która dawniej pozostawała w sojuszu z kartelem.