To jest chrześcijańskie

Póki słowem "chrześcijańskie" wielu wyciera sobie usta, póki nie nadamy mu życiem konkretnego znaczenia, nie będziemy solą, światłem, zaczynem.

To jest chrześcijańskie

Komunikacja to nie słowa. Komunikacja to życie, to świadectwo, to "mięso" naszego życia rzucone na ogień. Taki sens miało przemówienie papieża Franciszka do uczestników zgromadzenia plenarnego Dykasterii ds. Komunikacji. Papież odłożył przygotowane przemówienie, mówił o tym, co jego porusza, irytuje, o tym, czego pragnie.

Jeśli chcesz komunikować prawdę bez dobra i piękna, przestań. Jeśli chcesz komunikować prawdę bez świadectwa, bez "mięsa" twojego życia, przestań. Świadectwo jest podpisem. Słowo "martyria" oznacza przecież świadectwo. Męczennik to świadek. Świadek to męczennik.

Wielu myśli: "Tak, musimy trochę zamknąć, być małym, ale autentycznym kościołem" - mówił papież. Tak, jesteśmy Kościołem mniejszościowym. Ale nie w zamknięciu, ale jak sól, jak zaczyn. Jesteśmy Kościołem męczenników. Świadków bogactwa, które posiadamy.

Nie mów, że coś jest "autentyczne". Jeśli coś jest, istnieje, to przymiotnik "autentyczne" jest zbędny. Nie mów: to rzecz autentycznie chrześcijańska. To po prostu rzecz chrześcijańska. Albo niechrześcijańska. Tak-tak, nie-nie. Przymiotnik osłabia znaczenie słowa. Osłabia, rozmywa znaczenie imienia Chrystusa, którym się nazywamy.

Dziś słyszymy o chrześcijańskich wartościach jako podstawie życia społecznego i... właściwie nie wiadomo, o co mówiącemu chodzi. O zakaz aborcji, czy może o niezatrudnianie pracowników na umowy śmieciowe i za minimalne wynagrodzenie? O związki partnerskie, dodatki socjalne, czy może o zasadę pomocniczości i niewtrącanie się państwa w to, co można rozwiązać na poziomie rodziny czy samorządu? A może o to, by zapewnić bezpieczne schronienie uchodźcom i migrantom? A może o to, by nikt nie musiał być bezdomny i nie zamarzał w zimie (niedługo nadejdzie) na ulicach? A może o to, by nie pozwolić na niszczenie środowiska? A może o brak oszczerstw, obmowy i nienawiści w codziennym życiu? A może o solidne wykonywanie obowiązków? Czyż to wszystko nie wynika z chrześcijaństwa?

Póki słowem "chrześcijańskie" wielu wyciera sobie usta, póki nie nadamy mu życiem konkretnego znaczenia, nie będziemy solą, światłem, zaczynem.

Tak, to będzie kosztowało. Nas, nie innych. Ale nie ma przymusu: zawsze możesz zrezygnować.