Promować wartości rodzinne

KAI |

publikacja 08.07.2010 11:57

Promocja homoseksualizmu jest poważnym wyzwaniem dla organizacji prorodzinnych - mówi w rozmowie z KAI Antoni Szymański, socjolog, wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.

Promować wartości rodzinne Romek Koszowski/Agencja GN Trzeba dostrzec, że narasta kryzys polskiej rodziny, na który nie ma adekwatnej odpowiedzi ze strony państwa, samorządu, a często samych rodzin - zwraca uwagę socjolog, Antoni Szymański.

KAI: W związku z paradą gejów i lesbijek w Warszawie arcybiskup Kazimierz Nycz sugeruje, by odpowiedzią na to wydarzenie była promocja naturalnej rodziny. Czy działalność stowarzyszeń rodzinnych jest w tej mierze wystarczająca?

- Ksiądz Arcybiskup apeluje, by nie być obojętnym wobec niszczenia wartości rodzinnych, jakie niesie parada gejów i działania, jakie odpowiedzialni ludzie powinni podejmować – poprzez promocję rodziny, także przez przykład własnych rodzin. To istotne wskazanie, bo problem ten nie przeminie wraz z zakończeniem parady. Nie można uciekać od tego, że w ostatnich latach wartości takie jak np.: trwałe małżeństwo są kwestionowane i coraz więcej dzieci rodzi się i wychowuje w związkach nieformalnych. Myślę, że wpływ na kwestionowanie wartości rodzinnych aktywnych środowisk feministycznych i homoseksualnych nie jest wystarczająco doceniany. Wobec promocji homoseksualizmu stowarzyszenia prorodzinne mają tutaj do odegrania poważną rolę, którą powinny podejmować jak najaktywniej.

KAI: W ankietach Polacy wciąż wymieniają rodzinę wśród najważniejszych wartości...

- To prawda. Wciąż żyjemy w przekonaniu, że rodzina ma się dobrze i niezależnie od trudności poradzi sobie. Tymczasem ona rzeczywiście potrzebuje promocji i zrozumienia. Trzeba dostrzec, że narasta kryzys polskiej rodziny, na który nie ma adekwatnej odpowiedzi ze strony państwa, samorządu, a często samych rodzin. Mamy zapaść demograficzną, ale nie podejmujemy działań, które mogą ten stan rzeczy zmienić. Rozwody dotykają w ostatnich latach ok. 250 tysięcy dorosłych i ich dzieci rocznie, ale mimo znanych negatywnych skutków tego stanu rzeczy nie rozważa się rozwiązań mogących tę sytuację poprawić. Nasze ustawodawstwo w wielu aspektach wręcz zachęca do rozwodów. Ubóstwo dotyka dużą część polskich rodzin, szczególnie wielodzietnych, ale nie jest to problem uznawany przez rządzących za pilny do rozwiązania.

Zwiększa się liczba dzieci umieszczanych w środowiskach zastępczych poza rodziną biologiczną i obecnie jest ich niemal 100 tysięcy. Zamiast sensownej polityki prorodzinnej państwo narusza autonomię rodziny, czego dobitnym przykładem jest ostatnia nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Problematyka rodzinna jest przez rządzących od lat marginalizowana, a nakłady na nią, stawiają Polskę na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej. Nasze państwo nie ma nawet programu polityki rodzinnej choć rząd obiecał taki program przygotować w specjalnie podpisanej deklaracji z Episkopatem Polski - miało to nastąpić do końca marca 2009 r.!

KAI: Jakie kroki powinno podjęć obecnie państwo?

- Nakazem chwili jest obecnie promowanie wartości rodzinnych, ale i stawianie problemów jakie są przed nami do rozwiązania. Jest to np. pilna potrzeba aktywniejszego wsparcia ubogich rodzin wielodzietnych, większe nakłady na dzieci czy powołanie ministerstwa ds. rodziny. Ciekawe, że mamy np. ministerstwo sportu i tego nikt nie kwestionuje, ale nie mamy nawet departamentu polityki rodzinnej i mało kogo to dziwi. Potrzeba zatem promocji rodzin, lecz nie w sferze gestów i deklaracji, ale własnego uporządkowanego życia rodzinnego i wyraźnego oczekiwania by demokratyczne państwo nie naruszało autonomii rodzin tam gdzie to nie jest konieczne, a wsparło je w obszarach jakie tego wymagają.