Skandal miłosierdzia

Nic dziwnego, że mamy taki problem z Bożym miłosierdziem, skoro miał go nawet spowiednik świętej siostry Faustyny - błogosławiony ks. Michał Sopoćko.

Aleksandra Pietryga Aleksandra Pietryga

Pamiętam falę hejtu, jaka mnie zalała, gdy po raz pierwszy napisałam, że miłosierdzie Boże jest za darmo i dla wszystkich; kiedy cytowałam Pana Jezusa, mówiącego, że to celnicy i nierządnice wejdą przed nami do królestwa niebieskiego, a najwięksi grzesznicy mają przed innymi prawo do miłosierdzia.

Ponad 80 lat po śmierci siostry Faustyny i dwa tysiące lat po śmierci Jezusa na krzyżu ciągle mamy problem z Bożym miłosierdziem. Możemy się na to zżymać, ale wiem jedno: Pan Bóg to rozumie i cierpliwie prowadzi nas do przyjęcia prawdy o Jego niezgłębionym miłosierdziu.

Nic dziwnego, że trudno nam, ludziom wychowywanym metodą kar i nagród, funkcjonującym w klimacie "kija i marchewki", ciągle zasługującym na czyjąś miłość i akceptację, zrozumieć logikę Bożego miłosierdzia. Gorszy nas "skandal Bożego miłosierdzia" - jak mawia abp Grzegorz Ryś. Oburza nas możliwość, że największy grzesznik, jeśli nawet tuż przed śmiercią zwróci się ku Bożemu miłosierdziu, może tak łatwo otrzymać paszport do Nieba. A przecież sam Jezus wręczył go na krzyżu łotrowi. Wystarczyło, że ten wyszeptał: "Wspomnij na mnie grzesznika", by usłyszeć "Jeszcze DZIŚ będziesz ze mną w raju".

Nic dziwnego, że mamy taki problem z Bożym miłosierdziem, skoro miał go nawet spowiednik świętej siostry Faustyny - błogosławiony ks. Michał Sopoćko. Po spotkaniach z zakonnicą szczerze notował: "Nie rozumiałem i nie mogłem się zgodzić, że miłosierdzie Boże jest najwyższym przymiotem Stwórcy, Odkupiciela i Uświęciciela. Dopiero trzeba było prostej, świątobliwej duszy, ściśle zjednoczonej z Bogiem, która - jak wierzę - z natchnienia Bożego powiedziała mi o tym i pobudziła do studiów, badań i rozmyślań na ten temat".

Potrzeba było czasu, modlitwy i mądrego rozeznania, by ks. Sopoćko został pociągnięty mocą miłosierdzia Bożego i wśród cierpień szerzył je do końca swojego życia. Zresztą mistyczka zapowiedziała mu, na samym początku ich znajomości, że łatwo nie będzie. "Przepowiedziała dość szczegółowo trudności i prześladowania, jakie mnie spotkają w związku z szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego. Łatwiej było znieść to wszystko w przeświadczeniu, że taka była w całej tej sprawie wola Boża od początku".

Ponad 80 lat po śmierci siostry Faustyny i dwa tysiące lat po śmierci Jezusa na krzyżu ciągle mamy problem z Bożym Miłosierdziem. Nie szkodzi. Pan Bóg to rozumie. Cierpliwie będzie nas prowadził do przyjęcia i zrozumienia tej Tajemnicy.