Siedemnaście lat temu Jan Paweł II zauważał niebezpieczeństwo wypaczenia znaczenia i funkcji różańca i próbował mu przeciwdziałać. Czy do nas "dotarło"?
Różaniec ze swej natury jest modlitwą pokoju z racji samego faktu, że polega na kontemplowaniu Chrystusa, który jest Księciem Pokoju i « naszym pokojem » (Ef 2, 14). Kto przyswaja sobie misterium Chrystusa - a różaniec właśnie do tego prowadzi - dowiaduje się, na czym polega sekret pokoju, i przyjmuje to jako życiowy projekt. [...]
Różaniec jest modlitwą pokoju także ze względu na owoce miłości miłosiernej, jakie rodzi. Jeśli odmawia się go właściwie, jako modlitwę medytacyjną, to różaniec, pomagając spotkać się z Chrystusem w Jego misteriach, musi również ukazywać oblicze Chrystusa w braciach, zwłaszcza tych najbardziej cierpiących. [...]
Tak więc różaniec, kierując nasze spojrzenie ku Chrystusowi, czyni nas również budowniczymi pokoju w świecie. Mając charakter nieustającego, wspólnego błagania, zgodnie z Chrystusowym wezwaniem, by modlić się « zawsze i nie ustawać » (por. Łk 18, 1), pozwala on mieć nadzieję, że również dzisiaj 'walka' tak trudna jak ta, która toczy się o pokój, może być zwycięska. Różaniec, daleki od tego, by być ucieczką od problemów świata, skłania nas, by patrzeć na nie oczyma odpowiedzialnymi i wielkodusznymi, i wyjednuje nam siłę, by powrócić do nich z pewnością co do Bożej pomocy oraz z silnym postanowieniem, by we wszelkich okolicznościach dawać świadectwo miłości, która jest « więzią doskonałości » (Kol 3, 14).
Bardzo obszerny cytat na początek. Ale dziś - we wspomnienie liturgicznie świętego Jana Pawła II - warto przypomnieć, co papież-Polak pisał o różańcu. Modlitwie, która ma być kontemplacją, medytacją biblijną, wędrowaniem z Maryją przez życie Jej Syna, by ostatecznie On mógł nas przemieniać. Powyżej fragment o owocach, jakie ma przynosić ta modlitwa w naszym życiu.
Papież pisze:
"różaniec jest tylko metodą kontemplacji. Jako metodę należy go stosować mając na względzie cel, a nie może on stać się celem samym w sobie".
I dodaje:
"chciałbym pomóc wiernym, by zrozumieli ją w jej aspektach symbolicznych, pozostając w zgodzie z wymogami życia codziennego. W przeciwnym razie zachodziłoby niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji."
W październiku w Polsce św. Jana Pawła II wspominamy kilkakrotnie. Najpierw obchodzimy hucznie Dzień Papieski. Potem celebrujemy nasze wspomnienia i emocje związane z jego wyborem. Niewiele energii zostaje już na dzień, w którym Kościół wspomina go w liturgii. Nie ma miejsca na powrót do jego nauczania.
List Rosarium Virginis Mariae, z którego pochodzą powyższe fragmenty, został podpisany 16 października 2002 roku. Siedemnaście lat temu Jan Paweł II zauważał niebezpieczeństwo wypaczenia znaczenia i funkcji różańca i próbował mu przeciwdziałać. Czy do nas "dotarło"? Czy różaniec jest dziś w jego ojczyźnie rozumiany w sposób, o którym pisał? Czy nie jest traktowany jako przedmiot magiczny? Czy jest modlitwą pokoju, modlitwą wprowadzających pokój, także przez miłosierdzie?
W Watykanie kończy się Synod o Amazonii. W tym tygodniu będzie głosowany dokument końcowy, w niedzielę w Bazylice Watykańskiej papież Franciszek odprawi Mszę świętą na zakończenie Synodu. Jednym z owoców tego spotkania jest w moim przekonaniu odnowienie przez uczestników Synodu Paktu z katakumb. Pełną treść dokumentu można przeczytać na kolejnej stronie (tłum. o. Kasper Kaproń OFM, za KAI). Przywołam tylko fragment:
Otwartym sercem przyjmujemy zaproszenie kardynała Hummesa [...]:
„Pozwólcie się otulić płaszczem Matki Boga i Królowej Amazonii. Nie pozwólmy, by zwyciężyły w nas autoreferencyjność, lecz wobec krzyku ubogich i ziemi, niech zwycięży w nas miłosierdzie. Koniecznie musi nam towarzyszyć dużo modlitwy, medytacji i rozeznania, a także konkretna praktyka jedności eklezjalnej i ducha synodalnego. Ten synod jest jak stół, który Bóg przygotował dla swoich biednych i prosi nas, abyśmy byli tymi, którzy usługują przy stole ”.
Jeśli nasza modlitwa z Maryją nie prowadzi nas w tym kierunku, źle się modlimy.
PAKT Z KATAKUMB DLA WSPÓLNEGO DOMU
Dla Kościoła o amazońskiej twarzy, ubogiego i służebnego, profetycznego i samarytańskiego
My, uczestnicy Synodu Panamazońskiego, dzielimy radość z życia pośród wielu ludów indiańskich, potomków afro, ludów nadrzecznych, migrantów, wspólnot zamieszkujących peryferie miast tego ogromnego obszaru planety. Razem z nimi doświadczamy siły Ewangelii, która działa w najmniejszych. Spotkanie z tymi ludami jest dla nas wyzwaniem i zaprasza nas do życia w prostocie, dzieląc się tym, co się ma, i do życia pełnego wdzięczności. Wsłuchując się w ich krzyk i łzy, własnymi czynimy słowa papieża Franciszka: “Wielu braci i sióstr w Amazonii nosi ciężkie krzyże i oczekuje wyzwalającego pocieszenia Ewangelii, pełnej miłości pieszczoty Kościoła. Dla nich, i razem z nimi, wspólnie kroczymy naprzód”.
Z wdzięcznością wspominamy biskupów, którzy w Katakumbach Świętej Domitylli, na zakończenie Soboru Watykańskiego II, podpisali Pakt na rzecz Kościoła ubogiego i służebnego. Z szacunkiem wspominamy wszystkich męczenników, członków podstawowych wspólnot eklezjalnych, duszpasterskich i ruchów ludowych; liderów społeczności indiańskich, misjonarki i misjonarzy, świeckich, kapłanów i biskupów, którzy przelali krew ze względu na opcję na rzecz ubogich, broniąc życia i walcząc w obronie naszego wspólnego domu. Wyrażając wdzięczność za ich heroizm, jednoczymy się w naszej decyzji, aby kontynuować ze stanowczością i odwagą ich walkę. Rodzi się w nas poczucie natychmiastowej konieczności działania wobec form agresji, które obecnie dewastują terytorium Amazonii, zagrożone przemocą drapieżnego i konsumpcyjnego systemu ekonomicznego.
W obliczu Świętej Trójcy, wobec naszych lokalnych Kościołów: Kościołów Ameryki Łacińskiej i Karaibów oraz tych solidaryzujących się w Afryce, Azji, Oceanii, Europie i na północy kontynentu amerykańskiego, u stóp apostołów Piotra i Pawła oraz tak licznych męczenników Rzymu, Ameryki Łacińskiej, a zwłaszcza naszej Amazonii, w głębokiej komunii z następcą Piotra, przyzywamy Ducha Świętego, i osobiście i wspólnotowo zobowiązujemy się:
Wobec tak wielkich i poważnych wyzwań, świadomi naszych słabości, ubóstwa i małości, zwracamy się z prośbą o modlitewne wstawiennictwo Kościoła. Przede wszystkim, prosimy nasze wspólnoty kościelne, aby wspierały nas modlitwą, bliskością w Panu i, w razie potrzeby, pełnym miłości braterskim upomnieniem.
Otwartym sercem przyjmujemy zaproszenie kardynała Hummesa, abyśmy w tych dniach Synodu i po naszym powrocie do naszych wspólnot, pozwalali się prowadzić Duchowi Świętemu:
„Pozwólcie się otulić płaszczem Matki Boga i Królowej Amazonii. Nie pozwólmy, by zwyciężyły w nas autoreferencyjność, lecz wobec krzyku ubogich i ziemi, niech zwycięży w nas miłosierdzie. Koniecznie musi nam towarzyszyć dużo modlitwy, medytacji i rozeznania, a także konkretna praktyka jedności eklezjalnej i ducha synodalnego. Ten synod jest jak stół, który Bóg przygotował dla swoich biednych i prosi nas, abyśmy byli tymi, którzy usługują przy stole ”.
Celebrujemy tę Eucharystię Przymierza jako „akt kosmicznej miłości”. „Tak, kosmicznej! Ponieważ nawet wtedy, gdy odprawiana jest na małym ołtarzu wiejskiego kościoła, to Eucharystia zawsze jest odprawiana niejako na ołtarzu świata”. Eucharystia jednoczy niebo i ziemię, obejmuje i przenika całe stworzenie. Świat, który wyszedł z rąk Boga, powraca do Niego w radosnej i pełnej adoracji. W Chlebie eucharystycznym „stworzenie zmierza do przebóstwienia, świętych zaślubin, zjednoczenia z samym Stwórcą”. Z tego powodu Eucharystia jest także źródłem światła, motywuje nas do troski o świat przyrody i czyni nas stróżami całego stworzenia”.
Katakumby Świętej Domitylli, Rzym, 20 października 2019